czwartek, 25 czerwca 2015

27. Blank space.

Z końcem dnia denerwowałam się coraz bardziej. Harry mnie tu przywiózł, więc będzie też musiał zabrać do domu. A jeśli nasze potrzeby będą takie jak rano, to będziemy zmuszeni zjechać z drogi.
Wzdrygnęłam się, patrząc na moją klasę.
- Proszę przeczytać rozdział od jednego do pięciu w ramach pracy domowej. I tak, Everett to oznacza, że rozdział piąty włącznie.
Everett zawsze myślał, że jest lepszy od wszystkich; zwłaszcza ode mnie.
- A pani to będzie robić z panem Stylesem? Da mu pani?
- Co..my...nie będziemy... - zarumieniłam się, zaskoczona.
Opuściłam papiery, cofając się do tyłu. Schyliłam się, aby je podnieść, a Nelson siedzący w pierwszym rzędzie, wstał, aby mi pomóc. Poprawił okulary i podał mi dokumenty. Kiwnęłam głową.
- Dziękuję, możesz usiąść.
Wzięłam testy i ruszyłam między ławki, rozdając je moim uczniom. Uśmiechnęłam się pod nosem. To była ostatnia lekcja. Chciałam zobaczyć Harry'ego. Gdy zadzwonił dzwonek, przypomniałam im o pracy domowej.
Westchnęłam opadając na krzesło przy biurku. Spojrzałam w górę, kiedy ktoś zapukał do drzwi. Harry pojawił się w moim progu z krzywym uśmiechem.
- Jesteś zmęczona zajęciami pozalekcyjnymi?
- Zamknij drzwi i chodź mnie pocałować.
Jego uśmiech poszerzył się. Zamknął drzwi i ruszył w stronę biurka. Oparl ręce na krześle, aby się pochylić i mnie pocałowac. Jego usta były przyjemnie ciepłe. Odsunął się, chwycił mnie za kark i jeszcze raz wpił się w moje wargi. Przesunęłam dłońmi po ramionach Harry'ego. Jęknął, ciągnąc zębami za moją wargę.
- Jeśli jesteś przy mnie, trzymam kontrolę.
- A co jeśli, ja chcę ją mieć? - przeczesałam palcami jego włosy.
Zmrużył oczy.
- Nie ma kurwa mowy, ja mam kontrolę.
- Więc ja nie mogę?
- Mógłbym cię teraz przełożyć przez kolano i chcę to zrobić - potrząsnął głową.
- Proszę - wymknęło mi się.
- Chciałabyś tego? - mały uśmiech pojawił się na jego twarzy.
- Nie wiem - wzruszyłam ramionami. - Nigdy wcześniej nie byłam lana.
Złapał moje ramię i pchnął ku biurku.
- Weź swoje rzeczy i czekaj na mnie za pięć minut na korytarzu - rzucił i wyszedł.
Schowałam mój komputer oraz kilka dokumentów. Wyszłam do Harryego. Złapał mnie za rękę i szliśmy po schodach. Harry otworzył drzwi, gdy wychodziliśmy z budynku. Trzymał mnie blisko siebie, prowadząc do samochodu. Miałam problemy z dreptaniem na szpilkach, ale on wydawał się tego nie zauważać.
Otworzył drzwi od strony pasażera i spojrzał na mnie wyczekująco. Oczy miał pociemniałe i rozszerzone, w porównaniu do tych, które miał ciągle.
- Harry? Wszystko w porządku?
- Wsiadaj - kiwnął głową.
Zajęłam miejsce, a on obszedł auto i też wsiadł. Patrzyłam, jak szybko uruchamia samochód i rusza.
- Po co ten pośpiech, Harry?
- Potrzebuję cię w moim domu.
- Co? Dlaczego?
Spojrzał na mnie i znów skierował wzrok na drogę.
- Bo chcę cię związać w moim pokoju zabaw.
Moje oczy powiększyły się na te słowa.
- Harry?
- Hmm?
Przygryzłam wargę, przypominając sobie, co wcześniej powiedział Everett.
- Myślę, że...ktoś nas usłyszał.
Harry zaśmiał się pod nosem.
- Tak? Dlaczego tak uważasz?
Poruszyłam się niespokojnie w fotelu.
- Jeden z moich uczniów powiedział coś takiego.
- A co takiego? - uniósł brwi rozbawiony.
Położył rękę na moim udzie i przesuwał kciukiem tam i z powrotem.
- Powiedział, że ci daje.
- Cóż - znów się zaśmiał.
Zatrzymał się na czerwonym świetle i pochylił w moją stronę.
- Przynajmniej wie, że gorące ciało tej młodej nauczycielki należy do mnie.
Wzdrygnęłam się, kiedy złożył pocałunek na mojej szyi. Odsunął się, bo było zielone i ruszył. Jego rysy twarzy złagodniały. Jechał wolniej.
- Przestań się na mnie gapić - mruknął, spoglądając na mnie kącikiem oka.
- Ale dlaczego? Lubię na ciebie patrzeć.
- Może rób to dyskretniej?
Prychnęłam, zakładając ręce na klatkę. Zaśmiał się, parkując na podjeździe. Pokonał drogę do moich drzwi i otworzył mi. Wysiadłam tak, że złapał mnie, a ja oplotłam nogi wokół jego bioder. Pocałował mnie zachłannie. Jęknęłam, kiedy przeniósł usta na moją szyję i mocno zassał. Gniotłam w palcach tyl jego koszuli, chcąc aby się nie odsuwał. Wszedł do domu i skierował się do schodów, które prowadziły do pokoju zabaw. Zrzucił z moich stóp buty.
Postawił mnie na podłodze. Uwolnił mnie z koszuli i zsunął moją spódnicę. Pociągnął mnie do łóżka z kajdankami, tak jak wcześniej. Przykuł moje ręce i rozsunął nogi. Patrzyłam, jak podchodzi do jakiegoś regału. Wyciągnął coś i uśmiechnął się.
- Harry, co robisz? - spytałam zaskoczona, gdy podniósł materiał i obwiązał mi oczy.
- Och, Lowri to będzie świetna zabawa.

Obserwatorzy