czwartek, 31 lipca 2014

9. Give me love.

Podniosłam się z łóżka. Mój jednodniowy urlop był miły ale zgaduję, że musiałam wrócić kiedyś. Poza tym niczego nie osiągnęłam.
Szybko uczesałam swoje włosy i nałożyłam makijaż. Założyłam sukienkę w kolorze beżu i czarne szpilki. Wzięłam laptopa i wyszłam z domu.
~*~
- Poważnie, ludzie. Wiem, że nie byłam tu wczoraj, ale teraz musicie się skupić.
- stawałam się coraz bardziej poirytowana.  Cała moja klasa chciała łobuzować. Myśleli, że teraz też będą mieć wolne. – Hej, hej! – klasnęłam w dłonie. – Fajnie, mieliście luz, ale teraz macie się uspokoić! – rozejrzałam się po klasie, patrząc na 32 twarze.  Nigdy jeszcze nie krzyczałam tak na moje klasy. – Uh…przepraszam. Ale proszę, skupcie się. – rozejrzałam się ponownie, zauważając że Brandon podniósł rękę. – Tak, Brandon?
Spojrzał na mnie, przeczesując włosy. Na jego twarzy pojawił się łobuzerski uśmiech.
- Własnie się zastanawiałem, czy pani wie że wszyscy widzimy pani dekolt? – klasa zaczęła się śmiać. Zdałam sobie sprawę, że pochylając się moja bluzka odchyla się i wszyscy widząc moją klatkę piersiową. Jego uśmieszek stał się szerszy, gdy szybko poprawiałam dekolt. Na moje policzki wpłynął czerwony rumieniec. Miałam dość takiego aroganckiego zachowania od mężczyzn. Wstałam i odwróciłam się do tablicy, ścierając ją.
- Właśnie zastanawiałam się czy pan będzie zadowolony z zostawania w szkolnej kozie po zajęciach przez miesiąc. – spojrzałam na niego przez ramię, unosząc brwi. Po całej klasie rozległo się głośne „Uuuuu”. Wszyscy patrzyli w jego kierunku. Dobrze, że skupili swoją uwagę na nim, a nie na mnie.
Jego usta otworzyły się.
- To nie fair. Ja mam trening hokeja. Nie mogę go opuścić.
- Więc może powinieneś zastanowić się nad swoim niegrzecznym zachowaniem. Teraz wracamy do tego o czym mówiłam wcześniej – odkaszlnęłam. – Nie wiem czy…- Harry, który otworzył drzwi, przerwał mi. Spojrzał krótko na moją klasę i podszedł do mnie.
- Przepraszam, ale potrzebuję pani na moment. – uśmiechnął się i wyciągnął mnie na korytarz.
Stałam naprzeciw niego. Fajnie wyglądał w zwykłej koszulce polo.
- Tak Harry? Czego potrzebujesz?
Przyjrzał mi się od góry do dołu.
- Byłbym wniebowzięty, gdybyś mogła pomóc mi z planowaniem spotkania dzisiaj po lekcjach.
Wywróciłam oczami. Chyba zwariował.
- Tak więc, mam areszt. Muszę pilnować ucznia. A poza tym myślałam, że miałeś to sam zrobić.  – przeczesałam włosy, ciągle na niego patrząc. – Teraz, jeśli to wszystko, wracam do klasy. – mruknęłam i popchnęłam drzwi. Jego oczy powiększyły się.
- Zmuszę kogoś do zastąpienia cię na areszcie. Jeszcze jedna szansa Lowri, proszę. – jego spojrzenie było błagające.
- nie ważne Harry. Spotkam się z tobą w twojej Sali po 8 lekcji. Mogę już wrócić?
Na jego twarzy pojawił się triumfujący uśmiech. Pokiwał głową.  Również się lekko uśmiechnęłam. Wróciłam do klasy, zostawiając Harry’ego na korytarzu.
- Okay, więc na czym skończyłam?

~~~~~~*~~~~~~~~
Nie ode mnie zależy jakiej długości są rozdziały :) Ja tylko tłumaczę. 
Chcę was zapytać czy czytalibyście :
Mamy plan na opowiadanie dokładnie inspirujące się FSOG. Tak jakby zdarzenia podobne, lecz inne. Nie, to nie byłoby kopiowanie i zmienianie imion. Jedynym szczególem jest to że bohaterem byłby Jamie Dornan, ale członkowie One Direction pełnili by ważną rolę w opowiadaniu. Zwłaszcza Niall i Louis. Po prostu uznałyśmy, że Jamie najbardziej pasuje na Matthewa White'a odpowiednika Christiana Greya:)
Czy czytalibyście?
"- Myślałam, że nie zapytasz – zaczyna. – Zadzwonili z Mediolanu. Tak! Rozumiesz to? Dowiedzieli się, że wykonuję projekt dla White’a i muszę tam pojechać. To moja szansa. – ciągnie podekscytowana. Ona zawsze tak energicznie gestykuluje.  – Ale wiesz…Muszę spotkać się z Matthew White’em. To ważne. Mam projekty. Pomyślałam, że mogłabyś…- patrzy na mnie.
Kiwam głową analizując to co powiedziała. Po chwili otwieram szerzej usta. 
- O nie. Nie ma mowy. Nie wkręcisz mnie w nic – ostrzegam od razu."


IIIIIIIIIIII WSZYSTKICH ZAPRASZAM NA GODFATHER


wtorek, 22 lipca 2014

8. Lego House.


- Więc myślę że może byśmy mogli zachęcić ludzi i oni by wtedy mogli…- Harry mówił różne rzeczy, a ja tylko kiwałam głową. – Czy ty mnie w ogóle słuchasz? – spojrzał na mnie, unosząc brwi.
Delikatnie uśmiechnęłam się do niego, wstając.
- Nie chce tego teraz robić Harry.
Otarłam ręce o granatową spódnicę. Odepchnęłam krzesło i spojrzałam na ławkę Nate’a, która dalej stała do góry nogami.
- Muszę wrócić do domu i…yyy..nakarmić kota – zapamiętać : kupić kota.
Spojrzał na mnie ciemnymi oczami. Nie wierzył mi, to było oczywiste. Wstał, kierując się do drzwi.  Otworzył je i zobaczył kto jest na korytarzu. Później je zamknął i zakluczył. Podszedł do mnie z uśmieszkiem.
- Czemu zamknąłeś drzwi? Ktoś pomyśli, że coś się dzieje. – dlaczego uśmiechał się z wyższością do mnie? On jest obcy. Musiałam wyjść z tej klasy i to szybko. – Ja muszę iść. Proszę cię. Mój kot..uh Sam, potrzebuje jedzenia. Powinnam tam być teraz.
Stanął przede mną tak, że zablokował mi drogę. Ten głupi uśmiech stał się większy.
- Och, naprawdę Lowri? – oparł się o biurko stojące przede mną.
Wyglądał niezwykle gorąco. Jego brązowa koszula idealnie opinała jego mięśnie. Poczułam, że roztapiam się od wewnątrz. Chyba lubiłam jego wymagający ton, który używał wobec mnie. Pochyliłam się, opierając prosto moje ręce na biurku. Teraz byłam bliższa niego. Uniosłam brwi mówiąc:
- Tak, przepraszam. Musze już isć. Teraz. – poczułam się zwycięsko. Odepchnęłam rękoma swoje ciało od biurka i ruszyłam do drzwi. Harry złapał mój prawy nadgarstek w swoją olbrzymią rękę.
- Nie zwolniłem cię. – powiedział przez całkowicie zaciśnięte zęby. Przejechał językiem po swojej wardze, wpatrując się w moje oczy i usta. Zrobił krok wprzód jeszcze bardziej zbliżając się do mnie. Jego twarz była zdecydowanie za blisko mojej.
Spojrzałam na niego i zaczęłam się śmiać. Zwolnić mnie? Co? Czy ja jestem uczniem? Nie sądzę.  Spiorunował mnie wzrokiem, kiedy dalej się śmiałam.
Odchyliłam się do tyłu .
- Zwolnić mnie? Nie musisz. – odparłam, a Harry jęknął.
- Potrzebujesz dyscypliny. – wymamrotał wypuszczając powietrze.
Myślę, że miałam tego nie usłyszeć. Moje oczy powiększyły się nieznacznie, a ja zabrałam nadgarstek z jego uścisku. Był siny.
- Kim ty do cholery myślisz że jesteś?! Co daje ci prawo by rozmawiać ze mną w ten sposób? Staram się dowiedzieć o co do cholery w tym chodzi a wszystko co robisz ty to kłamanie mi prosto w twarz. Nie muszę być tu teraz. Wiesz, co, pieprz się. Miłej zabawy przy planowaniu tego cholernego spotkania przez ciebie ty arogancki dupku.-
To jest to. Miałam dość. Byłam pewna, że moja twarz przybrała odcień czerwony.
Lustrowałam go drwiącym wzrokiem, a później skierowałam się w stronę drzwi. Upewniłam się, że przy wychodzeniu zrobię najwięcej hałasu i wyszłam na korytarz. Wróciłam do swojej klasy. W pośpiechu schowałam laptop do pokrowca, równocześnie zakładając swoją kurtkę. Ruszyłam po schodach i zaraz wyleciałam na szkolny parking. Z pewnych powodów, miałam nadzieję, że Harry pójdzie za mną, ale to nie bajka. Nigdy nie byłam taka szczęśliwa, widząc swoją małą czarną Hondę. Szybko nacisnęłam przycisk otwierający auto. Wsiadłam i pośpiesznie odjechałam. W moim wstecznym lusterko zobaczyłam Harry’ego, który wychodzi ze szkoły wraz z Niallem. Wydaję mi się, że tak miał na imię.
Wyglądało na to, że Harry prowadził z nim ostrą wymianę zdań, a jego twarz była czerwona ze złości. Potrząsnęłam głową, skupiając się na drodze przede mną.
Miałam 10 minut od szkoły do domu. Postawiłam swoją Hondę na podjeździe i weszłam do segmentu. Wysunęłam swoje stopy ze szpilek. Opuściłam pokrowiec z laptopem na kanapę i poszłam do kuchni. Przygotowałam sałatkę, którą jadłam siedząc na blacie.
Myślę jutro, że zawiadomię telefonicznie o chorobie.  Nie mogę stawać naprzeciw Harry'ego. Nie po tym co się stało. Potrząsnęłam głową, nie biorąc już ani jednego kęsa sałatki. Chciałam zacząć od nowa. Powrót do domu, to tortury, dosłownie.
Ruszyłam do łazienki i opróżniłam swój żołądek do muszli klozetowej. Przepłukałam swoje usta, a następnie pozbyłam się tego co zostało z mojego obiadu. Weszłam po schodach do swojego pokoju i rozebrałam się, aby wejść pod prysznic. Ciepła woda rozgrzała i odprężyła moje ciało. Ten jednodniowy urlop zaczął brzmieć coraz lepiej.
Wyszłam z łazienki i osuszyłam się, a później zadzwoniłam do dyrektora. Nie odbierał, więc nagrałam się na pocztę głosową.
- Cześć Dave, tu Lowri. Może nie możesz rozmawiać. Chce powiedzieć, że nie mogę jutro przyjść. Przepraszam. Mam nadzieję, że masz udany wieczór – powiedziałam i rozłączyłam się.
Miałam całą dobę, aby zastanowić się na tym co chcę powiedzieć Harry’emu, pomimo że ten człowiek był całkowicie nie obliczalny. Co miało znaczyć ,,Potrzebujesz dyscypliny?”. Jedno było pewne. Harry był ostatnią osobą o której chciałam myśleć przed snem.

~~~~~~~~*~~~~~~
Słuchajcie. Jestem przy tłumaczeniu 12 rozdziału i już mi się rozjaśniło. Ogarnęłam. Uff. To będzie nieco smutne ehh...Mam nadzieję, że znów zostawicie tak duzo komentarzy :)
I love you :*

poniedziałek, 7 lipca 2014

7. Get Lucky.



Potrzebowałam odpowiedzi. Harry był skurwysynem wobec mnie i teraz mieliśmy razem pracować? Byłam kompletnie zdezorientowana i nie miałam nawet, żadnego pomysłu. On mąci mi w głowie. Jeszcze tylko dwie klasy i będę mogła się z nim spotykać, żądając od niego odpowiedzi. Dzieli mnie około dwie godziny od dowiedzenia się co jest z nim nie tak.
~~~~*~~~~
- Nie zapomnijcie przeczytać szóstego rozdziału! – krzyknęłam, gdy dzięki Bogu wreszcie zadzwonił dzwonek. Usiadłam na krześle, opierając głowę na rękach. Odpowiedź. O niczym innym dzisiaj nie myślałam.
W końcu się podniosłam i otworzyłam drzwi. Uczniowie przechodzili przez korytarz, a ja kierowałam się do Sali Stylesa. Zapukałam lekko i otworzyłam je, nie czekając na odpowiedź.
Harry odwrócił się od tablicy i lekko uśmiechnął.
- Hej Lowri. Jak ci minął dzień? – zapytał uprzejmie.
Odwzajemniłam gest.
- Dobrze, a twój?
- Też.  Pomyślałem, że może to spotkanie…
Potrząsnęłam głową i wstałam. Harry uniósł brwi, patrząc na mnie zmieszany. On naprawdę myślał, że przyszłam tu rozmawiać o pracy, podczas gdy mamy dużo do wyjaśnienia. Jeśli dla niego to spotkanie to rodzaj żartu, to jest szalony.
Zrobiłam krok w tył, patrząc na niego i unosząc brew.
- Jesteś poważny Harry? Jesteś wobec mnie dupkiem i spodziewasz się, że będę biec na spotkanie z tobą, aby pracować? Bez żadnego wyjaśnienia? Zacznij rozmawiać Harry, albo będziesz wszystko planował sam.
Harry spojrzał na mnie. Jego oczy pochłonął strach.
- Chciałem podjąć pracę od innych nauczycieli. To wszystko.
- HA! No właśnie. W tej szkole jest jeszcze 4 innych nauczycieli angielskiego. Czemu nie weźmiesz ich? – byłam teraz zła. Kłamał mi prosto w twarz.
Naprawdę myślał, że jestem głupia? Zaczęłam stukać stopą o podłogę. Raczej dosyć głośno według mnie.
- Możesz się uspokoić? – zapytał, wstając. Spojrzał na mnie piorunującym wzrokiem. – Przestań z tym wkurwiającym stukaniem. – Od razu zaprzestałam ruchów, a moje oczy rozszerzyły się. Rzucił mi wściekłe spojrzenie. – Teraz możemy porozmawiać jak ludzie lub możesz odejść. Więc jak będzie, Lowri?
Sprawił, że poczułam się jak besztane dziecko za zrobienie czegoś źle. Chciałam odpowiedzieć, ale nie wiedziałam jak. Musiałam grać według jego zasad. Usiadłam, tak jak on, i skrzyżowałam ręce na klatce. Mężczyzna przeczesał włosy palcami, patrząc wprost na mnie. Jego oczy miały głęboki odcień zieleni.
- To oznacza, że zostajesz? – spytał.
Odwróciłam wzrok od jego twarzy, skupiając go na guzikach jego koszuli. Powoli pokiwałam głową.  Westchnął poprawiając się na krześle. Posłał mi łobuzerki uśmieszek.
- Więc Lowri…
- MR. STYLES! Myślę…Może…Chwila. To jest. Może. Pokój Mrs. Beaker’s? Myślę, że to tutaj. Tak? – młody chłopak , który tu wbiegł wymamrotał coś pod nosem. Zgaduję, że to uczeń Harry’ego. Harry odchylił się na krześle i zajrzał mu przez ramię. Chłopak trzymał w ręce sandwich z bagietki. Uczeń zmarszczył brwi, nie wiedząc co ma zrobić. Wyglądał jakby właśnie został poproszony o określenie sensu życia.
- Co to jest Nate? – Harry wstał idąc do niego.
- Myślę, że mogłem zostawić tu swój folder – rozejrzał się i kontynuował. – To jest zielone, duże i pro…- Zaczął mówić, gestykulując rękoma póki pan Styles mu nie przerwał.
- Wiem jak wygląda folder. Idź sprawdź swoją ławkę albo co. Nie widzisz, że jestem zajęty? – przegonił go ręką.
Nate spuścił wzrok spotykając się spojrzeniem ze mną. Był słodki. Rudawe włosy, piegi i najbledsza skóra, jakiej nigdy nie widziałam. Uśmiecham się do niego.
Odwzajemnił gest.
- Przepraszam. Nie chciałem przerwać. – mruknął, a drobny rumieniec skradł się na jego policzki.
Harry spojrzał na chłopaka, po czym usiadł na krześle.
- Teraz powiedz mi o co chodziło? – odezwał się wymagającym tonem. Spoglądał to na mnie to na Nate’a. Chłopak rozglądał się, przeszukując ławkę.
Spojrzałam w dół, lustrując swoje paznokcie. Może powinnam pomalować je na niebieski?
- Dlaczego chciałeś planować to spotkanie ze mną? – szepnęłam.
Harry wydał głośne westchnienie.
- Jak mówiłem wcześniej, chciałem… - przerwał mu głośny huk.
Podniosłam wzrok zauważając Nate’a, przed którym stała ławka do góry nogami.
- Już wiem gdzie był! – krzyknął radośnie odklejając zielony folder od deski. – Dziękuję, panie Styles! Miłego dnia! – wybiegł z Sali uradowany.
- Więc – Harry kontynuował – Chcę wziąć pracę od innych nauczycieli. – nie rozumiałam.
- Harry ja chce…
- Być powodem. Teraz pomóż mi planować to pieprzone spotkanie – spojrzał na mnie. Potrząsnęłam głową, patrząc w jego oczy. Potrzebowałam odpowiedzi i byłam zdeterminowana aby je dostać.

~~~~*~~~~~
ten rozdział jest bardziej do ogarnięcia. Idę tłumaczyć następne :)


Obserwatorzy