sobota, 27 września 2014

13. Nowy ty, nowa ja.

JEŚLI CHCESZ TO CZYTAĆ DALEJ - PRZECZYTAJ NOTKĘ
Tydzień minął niespokojnie i nadszedł dzień uczenia z Harry’m. Nie byłoby to nic złego prócz tego, że utknę z nim w jednym pomieszczeniu na całą godzinę. Jego klasa nie była wielka. Jeśli w pokoju jest 30 uczniów i Harry dominator, może zabraknąć mi powietrza.
Zemdlałabym pośrodku klasy z powodu braku tlenu, a wtedy zostałabym obezwładniona i nie mogła uciec przed NIM.
Stanął w drzwiach zaskakując mnie i odciągając od moich myśli. Jęknęłam i wstałam z mojego krzesła, odchodząc w drugą stronę od nauczyciela który wszedł w moje życie w dziwny sposób. Harry stał tam z uśmiechem opierając głowę o framugę drzwi.
Uniosłam brwi patrząc na niego zła.  Jego uśmiech stał się szerszy i czulszy.
- Miejmy to za sobą – szepnęłam i odepchnęłam go wychodząc na korytarz.
Był pusty.
Zachichotał pojawiając się obok mnie.
- Teraz, Lowri wyglądasz na podekscytowaną. – On chciał mnie koniecznie zdenerwować?
Wykpiłam go potrząsając moją głową.
- Podekscytowana? Czuję się jakbym miała iść rzygać. Właśnie z twojego powodu.
Harry złapał mnie w talii i przyciągnął do siebie, szepcząc do mojego prawego ucha.
- Tak jest ponieważ cholernie dobrze wyglądam? Powinnaś być lepiej wychowana. Może jesteś zdenerwowana tym, że jesteś obok kogoś tak inteligentnego jak ja?
- Przestań się oszukiwać Styles. Jesteś absolutnie nie przystojny i nie inteligentny. – skłamałam. Nie jedna osoba może zaprzeczać, że jest całkiem…dobry.
Nie miałam zamiaru się przyznać, ale to była prawda. Przyznanie mu racji byłoby złym pomysłem.
Odepchnęłam go od siebie.
- Ponadto, ty i ja? Jesteśmy profesjonalistami.  Wszystko co zrobimy będzie tylko surowym układem. I ja nie wiem co ty próbujesz zrobić. Chcesz mieć wszystko równocześnie ze mną.
- Rozmawiamy o następnym tygodniu – Harry uśmiechnął się i przestał iść. Ponownie Złapał mnie za biodra i mocno je unieruchomił. Sapnęłam, gdy przycisnął mnie do szafki za plecami. Huk rozniósł się po szkolnym korytarzu. Harry oparł się tak, że napierał na mnie.
- Surowy układ, mówisz? Skoro tak mówisz.
Syknęłam, kiedy złożył pocałunek na mojej szyi. Wierciłam się chcąc strzepnąć jego ręce daleko od siebie. Ale gdy się wyrywałam, on łapał mnie mocniej i był bliżej.
Dzwonek uchował mnie od większej intymności z Harry’m. Mężczyzna odsunął się, kiedy uczniowie zaczęli opuszczać klasy. Ciężar na mojej klatce, który był cały czas, nagle podniósł się. Odetchnęłam. Zlustrował mnie wzrokiem i mruknął coś w tym stylu „ To nie jest koniec” lub „ Nie skończyłem jeszcze”. Znów ruszyliśmy do jego klasy, przygotowując się do przyjęcia tłumu podobnego do rozpędzonych dzikich koni.
Dwóch chłopców patrzało na siebie z gniewem w swoich oczach, jeden z podbitym okiem podczas gdy drugi wyglądał całkowicie świetnie. Zbliżyli się do siebie zadając ciosy pięścią, podczas kiedy  koledzy zachęcali ich do dalszej bójki. Ktoś to musiał zatrzymać. Wkroczyłam i ominęłam wszystkich uczniów, którzy okrążyli dwóch chłopaków.
- Przestańcie! – krzyknęłam.
- Lowri, nie – Harry złapał mnie za ramię odciągając od nich wszystkich.
Przeszedł przede mną i rozdzielił ich mocno łapiąc za barki. Patrzyłam jak reszta szybko znika w następnych klasach. Więc zmusili mnie siłą woli do pozostania na korytarzu z Harrym i dwoma chłopakami, którzy nie przepadali za sobą zbytnio. Cała trójka miała surowe wyrazy twarzy. Tak, Harry też. Mówił im coś, czego nie słyszałam.
Gdy tylko puścił ich ramiona, obaj biegiem ruszyli w tym samym kierunku daleko od nas.
- Co im powiedziałeś, Harry? – zmarszczyłam brwi.
Zignorował mnie, więc powtórzyłam pytanie.
- Poważnie, co im powiedziałeś?
- Żeby więcej się nie bili – jego głos był niższy niż zwykle. – Albo wkroczę, bo wiem jak pierdolą szkołę i nakazy.
Nie byłam zadowolona, bo nie całkiem odpowiedział na moje pytanie.
- Harry jestem poważna.
- I ja też. Teraz zmień temat. – odpowiedział na atak.
- Ale… - zaczęłam, lecz przerwał mi surowym tonem.
- Powiedziałem zmień temat. A teraz do klasy – miał zacząć iść, ale odwrócił się przodem do mnie. – I pamiętaj Lowri. Moja klasa, moje zasady.
Przełknęłam ślinę i spuściłam głowę. Gdy już się pozbierałam z szoku, podniosłam głowę i zobaczyłam że on już jest w środku. Zanim poszłam za Harry’m, wzięłam głęboki oddech aby ukoić moje nerwy. A potem weszłam do pomieszczenia.
Uczniowie byli hałaśliwsi niż zawsze. Czekali aby usłyszeć dzwonek. Oczywiście każdy zaraz się uciszył. Chyba działało na nich surowe podejście Harry’ego.
Uśmiechnęłam się i przywitałam z nimi.
- Dzień dobry wszystkim. Mam nadzieję, że odrobiliście wszyscy ostatnią pracę domową o Poradniku Pozytywnego Myślenia, ponieważ dzisiaj przejdziemy rozdział dalej.
Zaczęła się seria jęków rozbrzmiewająca echem, sprawiając że cicho zachichotałam. Uczniowie puścili swoje prace domowe do przodu, a ja je wszystkie zebrałam w stosik. Kiedy odkładałam je na biurko Harry’ego, wstał ze swojego krzesła i głośno tupał chodząc po klasie. Odkaszlnął mówiąc:
- Dla tych którzy nie mają pracy domowy, zdecydowałem że zostaną w areszcie po szkole. Tam napiszą prace, a ja je dostanę do rąk. Nie będę tracić czasu na sortowanie waszych spóźnionych sprawozdań z tymi dobrymi, gdy wy opieprzaliście się poprzedniego dnia.
Co za kretyn – pomyślałam. I znów był mój czas, żeby coś zrobić, bo Harry zaczął być niemiły dla klasy. On potrzebuje nauki jak być życzliwym dla uczniów i jak ich tolerować. Tak to w ogóle nie będzie mógł z nimi współpracować.
- Otwórzcie książki na rozdziale drugim – wzięłam książkę, przerywając to wszystko. – Mandy, mogłabyś przeczytać piąty akapit? – pokiwała głową i zaczęła czytać.
- Zapomniałaś co powiedziałem – szepnął do mnie zły.
- nie zapomniałam panie Styles. Dokładnie cię słyszałam wcześniej. – odpowiedziałam.
- Moje zasady. Gdy mówię, że możesz mówić, mówisz. Wydaje się , że podejmujesz moją pracę panno Richards. To kradzież obowiązków i powinna zostać używana większa dyscyplina. To jest to czego potrzebujesz? Dyscyplina? Chcesz takiej lekcji?– spytał.
- Nie-e…- wyjąkałam bojąc się tego co ma na myśli.
- Kochanie, zmuszę cię do tego że będziesz zachwycona tym co zaplanowałem dla ciebie niedługo. – powiedział przebiegle. Obawiałam się spojrzeć na niego.
Kiedy mandy skończyła czytać, reszta klasy też. Harry chodził w okół biurka, a ja patrzyłam na niego to na uczniów. A on tam i z powrotem powlekał nogami.
W końcu usiedliśmy obok siebie. Kiedy poczułam jego dłoń na moimi kolanie i spódnicy odskoczyłam do tyłu  ale zatrzymałam się ponieważ wiedziałam że klasa będzie oglądać
- Co ty Robisz? - syknęłam cicho.
- Powiedziałem, że nie skończyłem tak? – uniósł brwi wracając dłonią na moje udo.
- nie w szkole, proszę – błagałam, odsuwając się od niego.
- Oh,  więc chcesz to gdzieś indziej?  Nie wiem... powinniśmy iść w twoje miejsce?  W moim domu może być o wiele bardziej produktywnie. – jego głos był szeptem, a na twarzy pojawił się zadziorny uśmiech.
Spojrzałam na niego, krzywiąc się.
 - Co jest z tobą nie tak? Nie możesz mi powiedzieć czego chcesz?
Wstał z krzesła i podniósł głos.
- nic nie jest kurwa ze mną!
Podniosłam ręce chcąc aby się uspokoił, ale jego głos był coraz głośniejszy zwracający uwagę  uczniów.
- Przestań. Klasa to widzi – szepnęłam.
- Nie obchodzi mnie to! – Harry krzyczał, a ja odsuwałam się od niego jeszcze dalej. – Nie obchodzi mnie kto to słyszy – był coraz bardziej wściekły. Oparłam się o ścianę, a on ręce po obu stronach mojej glowy. Oblizał językiem usta. – Każdy powinien to wiedzieć. Powinien wiedzieć o nas.  – szepnął do mojego ucha.
Drzwi otworzyły się, a Harry odsunął ode mnie. W progu stał dyrektor. Dave. I nie wyglądał na zadowolonego.
- Obydwoje macie iść ze mną.

~~~~~~*~~~~~~
WAŻNA SPRAWA.
3 klasa gimnazjum to naprawdę trudna sprawa. Zwłaszcza jak już na początku idzie ci słabo z ruska i matmy...Jednym słowem nie dam rady tłumaczyć dalej rozdziałów, bo się nie wyrobię.
Ale nie chcę usuwać opowiadania. Szukam chętnej osoby. Napiszcie jeśli chcecie. Błagam. To nie jest takie trudne.Opowiadanie jest w miarę prosto napisane, ale że to język amerykański czasem trzeba siędomyslać.

czwartek, 11 września 2014

12. Fireproof

Siedziałam na środku łóżka i płakałam kolejną godzinę. Wycierałam łzy koszulką. Poszłam do łazienki i czesałam moje krótkie włosy. Byłam w jakimś transie, gdy wyszłam z sypialni i holem udałam się do pomieszczenia, które używałam jako biuro.
Otworzyłam szufladę biurka i wyciągnęłam kilka zdjęć wydrukowanych. Spojrzałam na mój chudy brzuch. Kiedyś tam było maleństwo. Moja ręka zataczała małe kółka na mojej talii. Rzuciłam zdjęcia na podłogę. To było zbyt przygnębiające. Nienawidzę tego uczucia. Nienawidzę czuć się zniszczona. Łzy zaczęły płynąć. Jestem małym człowieczkiem, którego można wykorzystywać na okrągło.
Zaczęłam głośno krzyczeć. Sąsiedzi na pewno mnie słyszeli. Weź się w garść Lowri…
Zrugałam siebie. W mojej głowie znów pojawiło się okropne wspomnienie.
- Jeden raz – Chase podniósł się. Jego postura budziła we mnie grozę.
Umieścił blunta w popielniczce stojącej na stole.
- Dla mnie kochanie – jego wargi znalazły się przy moim uchu. – Nie bój się. Przysięgam, że będzie dobrze.
Spojrzałam z powrotem na blunta, a potem na twarz chłopaka. Położyłam rękę na brzuchu.
- Ja nie mogę. Skrzywdzę go.
Złapał mocno moją rekę odciągając ją od talii. Jego oczy były już czerwone. On wziął więcej dragów.
-  Zamknij oczy – trzymał moją dłoń i prowadził do naszego dużego łóżka.
Usiadł na materacu, a mnie wziął pomiędzy swoje nogi. Pociągnął za moją koszulkę.
- Ściągnij ją.
Był na haju i chciał odbyć stosunek. To była regularna rzecz. Ale nie od kiedy nosiłam maleństwo. Nie wiedziałam co się może stać. Czasami całowal mój brzuch mówiąc jakim będzie jego tatusiem. Obydwoje chcieliśmy chłopca.
- Powiedz mamusi, żeby się uspokoiła i że wszystko będzie dobrze – jego oczy spotkały się z moimi i posłał mi uśmiech.
Jego ramiona obejmowały mój pas. Całował szlak prowadzący do mojego pępka. Sięgnął po blunta za stołu. Podniósł się i pocałował mnie bardzo brutalnie. Później zaciągnął się dymem. Rozwarł moje wargi i wpuścił dym. Posłal mi uśmieszek.
- Zaufaj mi, będzie ci lepiej.

Wróciłam do pokoju. Rzuciłam się na swoje łóżko, patrząc na zegarek. 8:45. Wtuliłam zmęczoną od płaczu twarz w poduszkę i zapadłam w sen.
Wstałam następnego ranka. Wyglądałam okropnie. Miałam ciemne worki pod oczami. Poszłam wcześnie spać, ale płakanie kilka godzin wcześniej nie pomogło.
Potrząsnęłam głową i przemyłam twarz wodą. Szybko założyłam limonkową sukienkę, czarne szpilki i zabierając komputer, wyszłam do pracy.
~*~
Podeszłam do biurka, gdzie leżała karteczka.
Lorwi,
Myślę, że twoi studenci i studenci pana Stylesa powinni stworzyć jedną klasę. Widzę, że uczą się jednego materiału. Może raz w tygodniu?
Dave
Zgniotłam kartkę. Kurwa.  Ostatnie czego chciałam to praca z nim.  A to znaczy jedno pomieszczenie i uczenie wspólnie.
- Więc też dostałaś notkę? – podskoczyłam. Nie wiedziałam, że Harry tu jest.
Opierał się o framugę, a ramiona miał skrzyżowane na klatce.
Przytaknęłam głową. Nie miałam zamiaru z nim rozmawiać. Dla mnie był cholernym dupkiem. Nie będę marnować na niego czasu.
Odkaszlnął i podszedł do mnie.
- Porozmawiaj ze mną.
- Co mam mówić? Spotkanie tu czy u ciebie?
Podszedł do mnie i oparł ręce na biurku.
- U mnie. Przestań mnie tak pierdolenie krótko trzymać. – warknął i odepchnął od mebla. Wyszedł trzaskając drzwiami. I śmiał się, naprawdę głośno śmiał.
Wyglądał jakby przez cztery lata chował w sobie złość. Złapałam kawałek kartki leżącej na moim biurku i nabazgrałam „Dzisiejsza lekcja w Sali pana Stylesa”.
Wzięłam moją torebkę i poszłam do jego klasy. Zadzwonił dzwonek. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam Harry’ego, który siedział przy swoim biurku. Spojrzał na mnie sygnalizując, że mam podejść i wrócił wzrokiem do papierów na blacie.
- Więc zaczniemy od czytania „Poradnika pozytywnego myślenia”, a potem będą musieli napisać streszczenie czterech rozdziałów. Będziemy się podobnie poruszać przy każdej klasie. Podobny schemat. Okay?
Uniosłam brwi. Był poważny.
- Harry. Angielski to zabawa. Rozchmurz się. Może dajmy im to do przeczytania, potem krótki test i tyle. Sprawisz, że książka która jest zabawna, będzie dla nich czymś okropnym.
Taka była prawda. Prawdopodobnie większość by tego nie przeczytała. Spojrzał na mnie marszcząc brwi.
- Powiedziałem, że mam ochotę na debatę?
Nie zdążyłam się odezwać. Do Sali weszli nasi uczniowie. David przywitał się ze mną.
- Dobry pani Richards. Skończyłem to co miałem napisać dwa tygodnie temu. Och i ja…
Zaśmiałam się.
- siadaj. Wiesz, że nie musiałeś już tego robić prawda? – wzięłam jego wypracowanie.
- Więc…tak wiedziałem, ale chciałem – wpatrywał się we mnie.
Posłałam mu uśmiech. Co za głupek.
~*~~
Uważnie patrzyłam na morze uczniów siedzących przede mną. 12 była moja. Wszystkich było około 30.  Stałam za mężczyzną, gdy on siedział przy biurku. Harry odkaszlnął.
- Przyzwyczajcie się do siebie, ponieważ będziecie razem jedną godzinę w ciągu tygodnia do końca roku. – mówił do nich chłodnym tonem. Nic złego nie zrobili. Potrząsnęłam głową.
- To znaczy, mamy nadzieję że się zakolegujecie. Jestem pani Richards.
Usłyszałam kilka „dzień dobry”.
- Dzien dobry pani Richards! – ktoś krzyknął z tyłu klasy.
Zobaczyłam rude włosy i uśmieszek.
- Cześc Nate.
Jego uśmiech poszerzył się.
- Proszę spojrzeć, znalazłem swój zeszyt! – podniósł zielony przedmiot.
Zaśmiałam się kręcąc głową. Ja nie wiem czemu Harry się nie śmiał. Mężczyzna jęknął głośno.
- Rozejść się. – wstał z krzesła zbierając książki. Jego dłonie były duże. – Będziecie czytać Poradnik Pozytywnego Myślenia. Po każdym tygodniu Będziecie musieli napisać streszczenie z przeczytanej książki w ubiegłym tygodniu – mówił ogólnie. – Jeśli nie będziecie mieć, musisz przynieść następnego dnia ale będzie gorsza ocena.
- Harry, to nie fair – zaprotestowałam.
- Potrzebujemy dowodu, że słuchali cały tydzień.
Wywróciłam oczami.
- Zrobimy mały quiz na koniec. Tyle że to zabawna książka. Wiec miejmy z tego zabawę, okay?
Moi uczniowie uśmiechnęli się słysząc, że chce załagodzić sytuację. Harry trząsnął książkami o biurko.
- Nie, wszyscy z was napiszą raporty. To jest to o co nam chodzi z Lo..z panią Richards. Weźcie książki i otwórzcie na pierwszej stronie. – spojrzał na mnie, rzucając wyzwanie bym może coś powiedziała. W jego spojrzeniu była groźba.
Wzięłam książkę i ją otworzyłam. Mogłam czuć lodowate spojrzenie Harry’ego na mnie. Zadrżałam wracając wzrokiem do klasy.
- Więc, kto pierwszy czyta?
~~*~~~
Dzwonek oznajmił, że jest koniec lekcji. Wszyscy wstali zbierając książki. Harry i ja mieliśmy teraz wolną lekcję. Prawdopodobnie zacznie mnie wkurzać.  Jak to robił cały czas. Raczej będę na niego zła przez cały ten okres.
- Harry, dlaczego byłeś dla nich niegrzeczny?
Popatrzył gniewnie na mnie.
- Ponieważ to dzieci, dzieci które potrzebują nauki? Jeśli ja nie będę surowy, to kto inny będzie?
- Nie jesteśmy ich rodzicami Harry. Odpręż się. Prawdopodobnie będzie le…
Przerwał mi. Przycisnął mnie do ściany.
- Zamknij się. Po prostu się zamknij Lowri. Będę uczył jak tylko będę chciał.  – szepnął do mojego ucha. – jak lubisz albo jak nie. – jego wargi zjechały na mój obojczyk. – I kurwa nie wtrącaj się – dodał zostawiając pocałunek na mojej kości. Naciskał na mnie swoim ciałem. Coś twardego napierało na moje udo. I to było wybrzuszenie w jego spodniach. Moje oczy powiększyły się ponieważ wypuścił jęk.  Dalej całował mój obojczyk. – Wiec jeśli jesteśmy w mojej klasie, przestrzegamy moich zasad.


~~~*~~~
Cześć. Tłumaczę teraz 15. Jak przetłumaczę chociaż 16 rozdział to dodam nowy. Przepraszam i zapraszam na Vanillie 

Obserwatorzy