Tydzień minął niespokojnie i nadszedł dzień uczenia z Harry’m. Nie byłoby to nic złego prócz tego, że utknę z nim w jednym pomieszczeniu na całą godzinę. Jego klasa nie była wielka. Jeśli w pokoju jest 30 uczniów i Harry dominator, może zabraknąć mi powietrza.
Zemdlałabym pośrodku klasy z powodu braku tlenu, a wtedy zostałabym obezwładniona i nie mogła uciec przed NIM.
Stanął w drzwiach zaskakując mnie i odciągając od moich myśli. Jęknęłam i wstałam z mojego krzesła, odchodząc w drugą stronę od nauczyciela który wszedł w moje życie w dziwny sposób. Harry stał tam z uśmiechem opierając głowę o framugę drzwi.
Uniosłam brwi patrząc na niego zła. Jego uśmiech stał się szerszy i czulszy.
- Miejmy to za sobą – szepnęłam i odepchnęłam go wychodząc na korytarz.
Był pusty.
Zachichotał pojawiając się obok mnie.
- Teraz, Lowri wyglądasz na podekscytowaną. – On chciał mnie koniecznie zdenerwować?
Wykpiłam go potrząsając moją głową.
- Podekscytowana? Czuję się jakbym miała iść rzygać. Właśnie z twojego powodu.
Harry złapał mnie w talii i przyciągnął do siebie, szepcząc do mojego prawego ucha.
- Tak jest ponieważ cholernie dobrze wyglądam? Powinnaś być lepiej wychowana. Może jesteś zdenerwowana tym, że jesteś obok kogoś tak inteligentnego jak ja?
- Przestań się oszukiwać Styles. Jesteś absolutnie nie przystojny i nie inteligentny. – skłamałam. Nie jedna osoba może zaprzeczać, że jest całkiem…dobry.
Nie miałam zamiaru się przyznać, ale to była prawda. Przyznanie mu racji byłoby złym pomysłem.
Odepchnęłam go od siebie.
- Ponadto, ty i ja? Jesteśmy profesjonalistami. Wszystko co zrobimy będzie tylko surowym układem. I ja nie wiem co ty próbujesz zrobić. Chcesz mieć wszystko równocześnie ze mną.
- Rozmawiamy o następnym tygodniu – Harry uśmiechnął się i przestał iść. Ponownie Złapał mnie za biodra i mocno je unieruchomił. Sapnęłam, gdy przycisnął mnie do szafki za plecami. Huk rozniósł się po szkolnym korytarzu. Harry oparł się tak, że napierał na mnie.
- Surowy układ, mówisz? Skoro tak mówisz.
Syknęłam, kiedy złożył pocałunek na mojej szyi. Wierciłam się chcąc strzepnąć jego ręce daleko od siebie. Ale gdy się wyrywałam, on łapał mnie mocniej i był bliżej.
Dzwonek uchował mnie od większej intymności z Harry’m. Mężczyzna odsunął się, kiedy uczniowie zaczęli opuszczać klasy. Ciężar na mojej klatce, który był cały czas, nagle podniósł się. Odetchnęłam. Zlustrował mnie wzrokiem i mruknął coś w tym stylu „ To nie jest koniec” lub „ Nie skończyłem jeszcze”. Znów ruszyliśmy do jego klasy, przygotowując się do przyjęcia tłumu podobnego do rozpędzonych dzikich koni.
Dwóch chłopców patrzało na siebie z gniewem w swoich oczach, jeden z podbitym okiem podczas gdy drugi wyglądał całkowicie świetnie. Zbliżyli się do siebie zadając ciosy pięścią, podczas kiedy koledzy zachęcali ich do dalszej bójki. Ktoś to musiał zatrzymać. Wkroczyłam i ominęłam wszystkich uczniów, którzy okrążyli dwóch chłopaków.
- Przestańcie! – krzyknęłam.
- Lowri, nie – Harry złapał mnie za ramię odciągając od nich wszystkich.
Przeszedł przede mną i rozdzielił ich mocno łapiąc za barki. Patrzyłam jak reszta szybko znika w następnych klasach. Więc zmusili mnie siłą woli do pozostania na korytarzu z Harrym i dwoma chłopakami, którzy nie przepadali za sobą zbytnio. Cała trójka miała surowe wyrazy twarzy. Tak, Harry też. Mówił im coś, czego nie słyszałam.
Gdy tylko puścił ich ramiona, obaj biegiem ruszyli w tym samym kierunku daleko od nas.
- Co im powiedziałeś, Harry? – zmarszczyłam brwi.
Zignorował mnie, więc powtórzyłam pytanie.
- Poważnie, co im powiedziałeś?
- Żeby więcej się nie bili – jego głos był niższy niż zwykle. – Albo wkroczę, bo wiem jak pierdolą szkołę i nakazy.
Nie byłam zadowolona, bo nie całkiem odpowiedział na moje pytanie.
- Harry jestem poważna.
- I ja też. Teraz zmień temat. – odpowiedział na atak.
- Ale… - zaczęłam, lecz przerwał mi surowym tonem.
- Powiedziałem zmień temat. A teraz do klasy – miał zacząć iść, ale odwrócił się przodem do mnie. – I pamiętaj Lowri. Moja klasa, moje zasady.
Przełknęłam ślinę i spuściłam głowę. Gdy już się pozbierałam z szoku, podniosłam głowę i zobaczyłam że on już jest w środku. Zanim poszłam za Harry’m, wzięłam głęboki oddech aby ukoić moje nerwy. A potem weszłam do pomieszczenia.
Uczniowie byli hałaśliwsi niż zawsze. Czekali aby usłyszeć dzwonek. Oczywiście każdy zaraz się uciszył. Chyba działało na nich surowe podejście Harry’ego.
Uśmiechnęłam się i przywitałam z nimi.
- Dzień dobry wszystkim. Mam nadzieję, że odrobiliście wszyscy ostatnią pracę domową o Poradniku Pozytywnego Myślenia, ponieważ dzisiaj przejdziemy rozdział dalej.
Zaczęła się seria jęków rozbrzmiewająca echem, sprawiając że cicho zachichotałam. Uczniowie puścili swoje prace domowe do przodu, a ja je wszystkie zebrałam w stosik. Kiedy odkładałam je na biurko Harry’ego, wstał ze swojego krzesła i głośno tupał chodząc po klasie. Odkaszlnął mówiąc:
- Dla tych którzy nie mają pracy domowy, zdecydowałem że zostaną w areszcie po szkole. Tam napiszą prace, a ja je dostanę do rąk. Nie będę tracić czasu na sortowanie waszych spóźnionych sprawozdań z tymi dobrymi, gdy wy opieprzaliście się poprzedniego dnia.
Co za kretyn – pomyślałam. I znów był mój czas, żeby coś zrobić, bo Harry zaczął być niemiły dla klasy. On potrzebuje nauki jak być życzliwym dla uczniów i jak ich tolerować. Tak to w ogóle nie będzie mógł z nimi współpracować.
- Otwórzcie książki na rozdziale drugim – wzięłam książkę, przerywając to wszystko. – Mandy, mogłabyś przeczytać piąty akapit? – pokiwała głową i zaczęła czytać.
- Zapomniałaś co powiedziałem – szepnął do mnie zły.
- nie zapomniałam panie Styles. Dokładnie cię słyszałam wcześniej. – odpowiedziałam.
- Moje zasady. Gdy mówię, że możesz mówić, mówisz. Wydaje się , że podejmujesz moją pracę panno Richards. To kradzież obowiązków i powinna zostać używana większa dyscyplina. To jest to czego potrzebujesz? Dyscyplina? Chcesz takiej lekcji?– spytał.
- Nie-e…- wyjąkałam bojąc się tego co ma na myśli.
- Kochanie, zmuszę cię do tego że będziesz zachwycona tym co zaplanowałem dla ciebie niedługo. – powiedział przebiegle. Obawiałam się spojrzeć na niego.
Kiedy mandy skończyła czytać, reszta klasy też. Harry chodził w okół biurka, a ja patrzyłam na niego to na uczniów. A on tam i z powrotem powlekał nogami.
W końcu usiedliśmy obok siebie. Kiedy poczułam jego dłoń na moimi kolanie i spódnicy odskoczyłam do tyłu ale zatrzymałam się ponieważ wiedziałam że klasa będzie oglądać
- Co ty Robisz? - syknęłam cicho.
- Powiedziałem, że nie skończyłem tak? – uniósł brwi wracając dłonią na moje udo.
- nie w szkole, proszę – błagałam, odsuwając się od niego.
- Oh, więc chcesz to gdzieś indziej? Nie wiem... powinniśmy iść w twoje miejsce? W moim domu może być o wiele bardziej produktywnie. – jego głos był szeptem, a na twarzy pojawił się zadziorny uśmiech.
Spojrzałam na niego, krzywiąc się.
- Co jest z tobą nie tak? Nie możesz mi powiedzieć czego chcesz?
Wstał z krzesła i podniósł głos.
- nic nie jest kurwa ze mną!
Podniosłam ręce chcąc aby się uspokoił, ale jego głos był coraz głośniejszy zwracający uwagę uczniów.
- Przestań. Klasa to widzi – szepnęłam.
- Nie obchodzi mnie to! – Harry krzyczał, a ja odsuwałam się od niego jeszcze dalej. – Nie obchodzi mnie kto to słyszy – był coraz bardziej wściekły. Oparłam się o ścianę, a on ręce po obu stronach mojej glowy. Oblizał językiem usta. – Każdy powinien to wiedzieć. Powinien wiedzieć o nas. – szepnął do mojego ucha.
Drzwi otworzyły się, a Harry odsunął ode mnie. W progu stał dyrektor. Dave. I nie wyglądał na zadowolonego.
- Obydwoje macie iść ze mną.
~~~~~~*~~~~~~
WAŻNA SPRAWA.
3 klasa gimnazjum to naprawdę trudna sprawa. Zwłaszcza jak już na początku idzie ci słabo z ruska i matmy...Jednym słowem nie dam rady tłumaczyć dalej rozdziałów, bo się nie wyrobię.
Ale nie chcę usuwać opowiadania. Szukam chętnej osoby. Napiszcie jeśli chcecie. Błagam. To nie jest takie trudne.Opowiadanie jest w miarę prosto napisane, ale że to język amerykański czasem trzeba siędomyslać.