Reszta dnia przeszła wolno. Spędziłam większość myśląc o Harrym i wszystkim, co wydarzyło się miedzy nami. Pod koniec ostatniej lekcji, rozbolała mnie głowa. Marzyłam o powrocie do domu.
siedziałam przy biurku, gdy kątem oka zobaczyłam ruch. Wstałam i podeszłam do drzwi. Jakaś notatka została wsunięta pod nimi. Schyliłam się, podnosząc ją i otwierając. Niechlujne, nabazgrane pismo.
Brzmiała ona tak:
Musimy porozmawiać Przyjdź do mnie do domu, dziś wieczorem około 7:30. Przepraszam za wcześniej - H"
Zostawił swój adres na dole karteczki. Czytałam tą wiadomość wiele razy, aby upewnić się, że to co widzę jest realne. Wyobraźnia nie płatała mi figli.
Podeszłam do biurka i usiadłam przy nim. Moje serce waliło w klatce piersiowej jak oszalałe.W mojej głowie pojawiły się sceny tego, co stało się parę godzin wcześniej. To było skomplikowane, ale ...miłe. Lekki uśmiech pojawił się na mojej twarzy. Pokręciłam głową, zbierając swoje rzeczy. Ostatni raz rozejrzałam się po klasie, przed wyłączeniem światła.
Była 18:45, kiedy zwlekłam się z kanapy. Chciałam iść do Harry'ego, aby uzyskać odpowiedzi na dręczące pytania. Chciałam wiedzieć cokolwiek. Potrzebne mi było coś, choć nie wiedziałam czym to coś jest.
Przebrałam się w obcisłe jeansy i jasny, czerwony top z dekoltem. Gdy schodziłam na dół, przypomniałam sobie dlaczego wstrzymałam się od seksu tak długo. Od relacji z mężczyznami.Wszystko uderzyło we mnie. Wszystkie wspomnienia z tamtych chwil.
Chase. Dziecko. Tyler. Moje dziecko.
Westchnęłam, ocierając kilka słonych łez, które spłynęły po policzku. Założyłam conversy i szybko poszłam do wyjścia. Mój oddech był niespokojny i urywany, kiedy szłam do samochodu. To pewnie przez zimne, nocne powietrze.
Krople deszczu, zaczęły uderzać o okno, gdy jechałam przez miasto. Gorzej widziałam przez szybę, co było utrudnieniem. Włączyłam wycieraczki, aby usunąć deszcz, ale okazało się, że problemem nie był deszcz, a łzy w moich oczach. Wyciągnęłam rękę, aby znów je otrzeć.
Nie trwało to długo. Dojechałam pod dom Harry'ego. To ten adres. Przez chwilę siedziałam w aucie, aby zrobić wszystko co w mojej mocy, aby ukryć dowody płaczu. Harry miałby pole do popisu, jeśli by się dowiedział.
Wzięłam głęboki oddech i w końcu zapukałam do drzwi małej kamienicy naprzeciwko mnie. Po kilku sekundach w progu stanął Harry. Miał na sobie jeansy i luźną koszulę w kratę, co nie przypominało jego stylu. Czułam się dziwnie widząc go takiego: nie w szkole, gdzie mógł być kim chciał.
- Hej - uśmiechnął się. - Nie spodziewałem się, że przyjdziesz.
Spojrzałam w dół na swoje buty i kopnęłam w kamyk przy progu domu.
- Więc dobrze, że jednak tu jestem.
Zimne palce dotknęły mojej brody. Podniósł moją głowę, aby móc na mnie spojrzeć, a ja na niego. Zrobiłam krok do tyłu. Harry wyszedł na zewnątrz i stanął ze mną na zimnie. Nie mógł mnie wciągnąć do środka? Tutaj było zbyt chłodno. Bez słowa zaczął się pochylać ku mnie. Obróciłam głowę w ostatniej chwili, więc pocałował mnie w policzek, zamiast w usta. Tyler.
Westchnął i złapał mnie za rękę.
- Dlaczego nie wejdziemy do środka? - zasugerował cicho.
Nie zdążyłam odpowiedzieć, a mocno mnie do siebie przyciągnął. Weszliśmy do domu. Spodziewałam się, że mnie puści, ale tego nie zrobił. Obrócił moje ciało twarzą do siebie i złapał moje ręce w swoje dużo większe. Zmarszczył brwi z widoczną dezaprobatą.
- Twoje ręce są zimne - szepnął.
Musiałam się bardzo wysilić, aby nie roześmiać. Dopiero minutę temu staliśmy na dworze, więc czego się spodziewał? Poczułam się winna, nie wiem czego, kiedy podniósł moje ręce i zaczął składać ciepłe pocałunki na mojej skórze, chuchając na nie ciepłym powietrzem, aby rozgrzać. Przyciągnął mnie i zamknął w uścisku, owijając swoje ramiona wokół mnie.
- Przepraszam, za to co stało się wcześniej. Że nam przerwałem. - mruknął cicho.
Moje ręce opuściłam bezradnie wzdłuż ciała. Harry wciąz mnie przytulał. Byłam zbyt zajęta przetwarzaniem tego, co się dzieje, aby odwzajemnić gest, choć część mnie, nie wiedziała czy powinnam. Mężczyzna westchnął.
- Proszę mnie przytulić, Lowri.
Brzmiał jak dziecko, które potrzebuje akcpetacji. Jego głos był miękki, nie chłodny jak zwykle, wypełniony niewinnością. Myślałam, ze to nie możliwe, bo to Harry. Kojarzyło mi się to z Taylerem...
Zamknęłam oczy i przytuliłam Harry'ego. Staliśmy w jego drzwiach, a ja czułam się bezpieczna w objęciach mężczyzny. Jakby nikomu nie pozwolilby mnie zranić.
Minęło kilka minut zanim Harry, odsunął się, zostawiając dłonie na moich plecach.
- Usiądziemy, tak? - spytał.
Kiwnęłam głową. Ręka bruneta zsunęła się z mojej tali i chwyciła moją dłoń., prowadząc do swojego pokoju. Usiadł pierwszy, śledząc mój ruch. Zajęłam miejsce obok niego na kanapie.
- Więc - wziął głęboko oddech, zaczynając mówić. - Myślę, że muszę ci coś powiedzieć.
Wszystkie emocje, ktory byly we mnie kilka minut temu, zniknęły, gdy przewrócił oczami.
- No cóż, skoro powiedziałeś, że mnie chcesz, a potem mnie odepchnąłeś...to tak, masz co wyjaśniać.
Harry westchnął i przeczesał palcami włosy.
- Przykro mi Lowri. Powinienem ci powiedzieć wcześniej, ja...
Przerwałam mu, chcąc wiedzieć najważniejsze.
- Dlaczego to zatrzymałeś, Harry?
Wyglądał na przegranego. Spojrzał na moją twarz.
- Jeśli po tym co powiem, będziesz chciała mnie zostawić, mówię ci że rozumiem.
Zmarszczyłam brwi, nie rozumiejąc o co mu chodzi.
- O czym mówisz? Chcę tylko...
- dlaczego to zatrzymałem - przerwał mi, kończąc. Znów przejechał ręką po włosach, ciągnąc za nie na karku. - Jestem popieprzony, Lowri.
- Co masz na myśli? - zapytałam.
Wstał gwałtownie, ciągnąc mnie za sobą.
- Wolę ci pokazać, niż powiedzieć.
Poszłam za nim, korytarzem, nie wiedząc czy nie popełniam błędu. Jego ręka zadrżała w mojej i wtedy zaczęłam się martwić. Co mogło go tak denerwować? Otworzył drzwi i prowadził mnie w dół schodami. To było zapewne w piwnicy. Zatrzymał się, gdy ja byłam na trzecim schodku, a on na piątym. Byłam wyższa od niego teraz. Może o cal, ale wyższa.
- Najpierw mnie pocałuj, Lowri.
Jego słowa trochę mnie zmieszały, ale pochyliłam się i dałam mu lekkiego buziaka. Zachował się tak, jakby całował mnie ostatni raz. Potem znów zaczęliśmy iść niżej. Nie byłam przygotowana na to co miałam zobaczyć, w żadnym stopniu. Stało się to jasne, gdy otworzył drzwi. Moje oczy rozszerzyły się, gdy uświadomiłam sobie gdzie byłam.
Stałam w pokoju zabaw Harry'ego Stylesa.
~~~~~~*~~~~~~~~~
Szczęsliwego nowego roku! Może wy dacie linki do opowiadań, ktore chcielibyście abym przetłumaczyła, a ja może wybiorę? Ale z Harrym prosze.
środa, 31 grudnia 2014
czwartek, 25 grudnia 2014
18. Spaces.
Harry spojrzał między moje nogi, a potem na moją twarz. Zmarszczył brwi.
- Lowri, to..- przestał mówić w połowie zdania, jakby nie wiedział co powiedzieć.
Albo nie wiedział co ma zrobić. Moje oczy powiększyły się, a ja szybko zsunęłam uda. Zakryłam twarz całkowicie zakłopotana. Wstałam i usiadłam na moim biurku, krzyżując nogi.
Nie mogłam uwierzyć w to co się stało. Rzuciłam się na niego, chociaż ewidentnie mnie nie chciał. Spieprzyłam to. Znowu.
- Przepraszam. Po prostu zostaw mnie - powiedziałam, nie patrząc na Harryego.
Było cicho przez chwilę, po czym usłyszałam zgrzyt krzesła. Podszedł do mnie. Nie, nie podszedł. Otworzył drzwi. Poczułam łzy na dłoni, którą zasłaniałam twarz. Przygryzłam wargę. Brawo Lowri.
Zabrakło mi powietrza, kiedy poczułam jak ręka odsuwa moją. Stał tam ze spokojnym spojrzeniem zielonych oczu.
- Zamknięte i zablokowane - powiedział, przełykając ślinę.
Patrzyłam jak jego jabłko Adama porusza się w górę i w dół. Pokręciłam głową, odwracając wzrok.
- Nie drwij ze mnie. Wystarczy zostawić.
Nie chciałam spojrzeć mu w oczy, ale złapał moją twarz w swoje duże dłonie i do tego zmusił.
- Nie drwię z ciebie. Chcę cię Lowri. Jak można nie zauważyć tego?
Czułam , że czeka na moją odpowiedź. Kiedy nie chciałam jej udzielić, rozłożył moje nogi i wcisnął swoje ciało między nie.
- Teraz, co to jest, że chcesz to zrobić? - zapytał, chowając głowę w zagłębieniu mojej szyi.
Zassał skórę pod moim uchem. Oparłam dłonie płasko na jego umięśnionych plecach, aby go przytrzymać przy sobie. Zassał mocniej.
- Dotknij mnie Lowri - zażądał odrywając się na chwilę od mojej skóry.
- Dotykam - miałam ręce na jego plecach, prawda?
Lizał moją szyję, a po chwili odsunął się aby na mnie spojrzeć. Potrząsnął głową, wpatrując się we mnie intensywnie. Jego wzrok wzbudził dreszcze na moich plecach.
- Nie tak - wyjaśnił, cofając się o krok.
Był poza zasięgiem, a ja czułam że brakuje mi jego dotyku.
- Dotknij mnie, dotknij mnie i tak mi dopomóż Bóg nie dotykać ciebie.
Moje oczy rozszerzyły się na jego słowa. Zeskoczyłam z biurka i podeszłam do niego. Rozpięłam kilka pierwszych guzików koszuli Harry'ego. Wsunęłam dłoń pod ciemną tkaninę. Napiął mięśnie, gdy przesunęłam nią po bicepsie, a potem obojczyku. Wypuścił z ust jęk, kiedy złożyłam pocałunek na jego szyi. Nowo odkryte miejsca pozwoliły mi się zachwycać. Skóra była w różnych miejsca pokryta tuszem. Były to różne odcienie szarości i czerni. Byłam ciekawa co oznaczały.
- Masz dużo tatuaży - podziwiałam dalej.
Skinął głową, przyciągając moje biodra do swoich.
- Muszę przyznać, że mnie rozbudziłaś - wydał jęk, ocierając się o mnie.
Odchyliłam głowę na tę przyjemność.
- Harry - teraz to ja jęknęłam, kiedy zassał skórę mojej szyi.
Cofnął nas do tyłu, aż naparł moimi plecami na tablicę zapisaną kredą. Moje nogi były owinięte w okół jego bioder, tak jakby podniósł powietrze.
- Jesteś taka seksi, Lowri - znalazł drogę do moich warg.
Wplotłam palce w jego loki. Trwało to długo, ale on to przerwał.
Wydał z siebie głośny jęk, co brzmiało jak wyraz frustracji.
- Lowri, myślę że musimy to przerwać.
Dopiero odsunął się od moich ust, a ja zdałam sobie sprawę że mówi poważnie. Zeskoczyłam na podłogę.
- Wynoś się - nie mogłam powstrzymać tego, co chciałam powiedzieć.
- Wynoś się?
- Tak, Harry, wynoś się!
Widziałam ból w jego oczach, zanim został zastąpiony przez coś innego. To była strona Harry'ego, najbardziej znienawidzona przeze mnie. Jego zarozumiała postawa i mały uśmieszek. Ku mojemu zaskoczeniu, podszedł do mnie.
- Podobało ci się, wiem, że tak - pochylił się lekko, dalej nade mną górując. - I coś mi mówi, że ty też o tym wiesz.
Odwróciłam głowę, próbując ukryć rumieńce na twarzy.
- Och nie wstydź się, kochanie - zachichotał. Mały na uśmieszek na jego twarzy mówił, że wszystko co chciał powiedzieć, nie będzie przyjemne. - Bo mi też się bardzo podobało.
Jego słowa...Ah.
- To dlaczego to zatrzymujemy, Harry? - chciałam pochylić się do przodu i natknąc na jego usta ponownie. Były one takie ciepłe, miękkie i zachęcające.
- Ponieważ są rzeczy, których nie wiesz o mnie, Lowri - westchnął.
Zmarszczyłam brwi z dezaprobatą.
- Powiedz mi to. - zrobiłam krok do przodu mimo swojej woli.
Chciałam uzyskać odpowiedzi na wszystkie dręczące pytania. Cofnął się do tyłu, widząc że podchodzę.
Zdałam sobie sprawę, że stosuję jego grę. Sprawiłam, że czuł się nerwowy i niespokojny. To jest to co robił mi prawie codziennie. Teraz przyszedł czas na odwrót.
Harry potrząsnął głową.
- Nie chcesz wiedzieć, Lowri. Zaufaj mi. Nie chcesz.
- Więc oboje marnujemy czas - przewróciłam oczami, sfrustrowana.
Podeszłam do biurka, wyciągając z szafki lusterko, aby poprawić nieład na głowie. Były niesforne, przez palce Harry'ego które wcześniej były w nie wplątane.
- Po prostu wystarczy mnie zostawić. Nie wiem co sobie myślałam. Wyjdź Harry.
Spojrzał na mnie bezradnie, wzruszając ramionami. Ruszył do drzwi. To była dojrzała decyzja, prawda?
Odwrócił się do mnie, gdy stał w progu.
- Wiesz, to nie będzie ostatni raz. Do tego jeszcze dojdzie - mrugnął w moją stronę i wyszedł.
~*~
Pomyślałam, że mogę spróbować tłumaczyć drugie ff. Też o Harrym i też myślę, że fajne.
- Lowri, to..- przestał mówić w połowie zdania, jakby nie wiedział co powiedzieć.
Albo nie wiedział co ma zrobić. Moje oczy powiększyły się, a ja szybko zsunęłam uda. Zakryłam twarz całkowicie zakłopotana. Wstałam i usiadłam na moim biurku, krzyżując nogi.
Nie mogłam uwierzyć w to co się stało. Rzuciłam się na niego, chociaż ewidentnie mnie nie chciał. Spieprzyłam to. Znowu.
- Przepraszam. Po prostu zostaw mnie - powiedziałam, nie patrząc na Harryego.
Było cicho przez chwilę, po czym usłyszałam zgrzyt krzesła. Podszedł do mnie. Nie, nie podszedł. Otworzył drzwi. Poczułam łzy na dłoni, którą zasłaniałam twarz. Przygryzłam wargę. Brawo Lowri.
Zabrakło mi powietrza, kiedy poczułam jak ręka odsuwa moją. Stał tam ze spokojnym spojrzeniem zielonych oczu.
- Zamknięte i zablokowane - powiedział, przełykając ślinę.
Patrzyłam jak jego jabłko Adama porusza się w górę i w dół. Pokręciłam głową, odwracając wzrok.
- Nie drwij ze mnie. Wystarczy zostawić.
Nie chciałam spojrzeć mu w oczy, ale złapał moją twarz w swoje duże dłonie i do tego zmusił.
- Nie drwię z ciebie. Chcę cię Lowri. Jak można nie zauważyć tego?
Czułam , że czeka na moją odpowiedź. Kiedy nie chciałam jej udzielić, rozłożył moje nogi i wcisnął swoje ciało między nie.
- Teraz, co to jest, że chcesz to zrobić? - zapytał, chowając głowę w zagłębieniu mojej szyi.
Zassał skórę pod moim uchem. Oparłam dłonie płasko na jego umięśnionych plecach, aby go przytrzymać przy sobie. Zassał mocniej.
- Dotknij mnie Lowri - zażądał odrywając się na chwilę od mojej skóry.
- Dotykam - miałam ręce na jego plecach, prawda?
Lizał moją szyję, a po chwili odsunął się aby na mnie spojrzeć. Potrząsnął głową, wpatrując się we mnie intensywnie. Jego wzrok wzbudził dreszcze na moich plecach.
- Nie tak - wyjaśnił, cofając się o krok.
Był poza zasięgiem, a ja czułam że brakuje mi jego dotyku.
- Dotknij mnie, dotknij mnie i tak mi dopomóż Bóg nie dotykać ciebie.
Moje oczy rozszerzyły się na jego słowa. Zeskoczyłam z biurka i podeszłam do niego. Rozpięłam kilka pierwszych guzików koszuli Harry'ego. Wsunęłam dłoń pod ciemną tkaninę. Napiął mięśnie, gdy przesunęłam nią po bicepsie, a potem obojczyku. Wypuścił z ust jęk, kiedy złożyłam pocałunek na jego szyi. Nowo odkryte miejsca pozwoliły mi się zachwycać. Skóra była w różnych miejsca pokryta tuszem. Były to różne odcienie szarości i czerni. Byłam ciekawa co oznaczały.
- Masz dużo tatuaży - podziwiałam dalej.
Skinął głową, przyciągając moje biodra do swoich.
- Muszę przyznać, że mnie rozbudziłaś - wydał jęk, ocierając się o mnie.
Odchyliłam głowę na tę przyjemność.
- Harry - teraz to ja jęknęłam, kiedy zassał skórę mojej szyi.
Cofnął nas do tyłu, aż naparł moimi plecami na tablicę zapisaną kredą. Moje nogi były owinięte w okół jego bioder, tak jakby podniósł powietrze.
- Jesteś taka seksi, Lowri - znalazł drogę do moich warg.
Wplotłam palce w jego loki. Trwało to długo, ale on to przerwał.
Wydał z siebie głośny jęk, co brzmiało jak wyraz frustracji.
- Lowri, myślę że musimy to przerwać.
Dopiero odsunął się od moich ust, a ja zdałam sobie sprawę że mówi poważnie. Zeskoczyłam na podłogę.
- Wynoś się - nie mogłam powstrzymać tego, co chciałam powiedzieć.
- Wynoś się?
- Tak, Harry, wynoś się!
Widziałam ból w jego oczach, zanim został zastąpiony przez coś innego. To była strona Harry'ego, najbardziej znienawidzona przeze mnie. Jego zarozumiała postawa i mały uśmieszek. Ku mojemu zaskoczeniu, podszedł do mnie.
- Podobało ci się, wiem, że tak - pochylił się lekko, dalej nade mną górując. - I coś mi mówi, że ty też o tym wiesz.
Odwróciłam głowę, próbując ukryć rumieńce na twarzy.
- Och nie wstydź się, kochanie - zachichotał. Mały na uśmieszek na jego twarzy mówił, że wszystko co chciał powiedzieć, nie będzie przyjemne. - Bo mi też się bardzo podobało.
Jego słowa...Ah.
- To dlaczego to zatrzymujemy, Harry? - chciałam pochylić się do przodu i natknąc na jego usta ponownie. Były one takie ciepłe, miękkie i zachęcające.
- Ponieważ są rzeczy, których nie wiesz o mnie, Lowri - westchnął.
Zmarszczyłam brwi z dezaprobatą.
- Powiedz mi to. - zrobiłam krok do przodu mimo swojej woli.
Chciałam uzyskać odpowiedzi na wszystkie dręczące pytania. Cofnął się do tyłu, widząc że podchodzę.
Zdałam sobie sprawę, że stosuję jego grę. Sprawiłam, że czuł się nerwowy i niespokojny. To jest to co robił mi prawie codziennie. Teraz przyszedł czas na odwrót.
Harry potrząsnął głową.
- Nie chcesz wiedzieć, Lowri. Zaufaj mi. Nie chcesz.
- Więc oboje marnujemy czas - przewróciłam oczami, sfrustrowana.
Podeszłam do biurka, wyciągając z szafki lusterko, aby poprawić nieład na głowie. Były niesforne, przez palce Harry'ego które wcześniej były w nie wplątane.
- Po prostu wystarczy mnie zostawić. Nie wiem co sobie myślałam. Wyjdź Harry.
Spojrzał na mnie bezradnie, wzruszając ramionami. Ruszył do drzwi. To była dojrzała decyzja, prawda?
Odwrócił się do mnie, gdy stał w progu.
- Wiesz, to nie będzie ostatni raz. Do tego jeszcze dojdzie - mrugnął w moją stronę i wyszedł.
~*~
Pomyślałam, że mogę spróbować tłumaczyć drugie ff. Też o Harrym i też myślę, że fajne.
Autor:
Polecam Goodbook
niedziela, 21 grudnia 2014
17. Chandelier.
Kiedy Harry wszedł do mojej klasy w poniedziałek, nie wiedział jak się zachować. Nie widzieliśmy się od kolacji. Nie starał się nawet zrobić kroku w moją stronę. Ale część mnie mówiła, że to dobrze. Nie zachowa odległość.
Jadłam akurat lunch, w końcu ruszył się z miejsca.
- Muszę z tobą porozmawiać - rzucił, krążąc po sali.
Spojrzałam na dokumenty leżące na biurku i westchnęłam.
- To nie jest dobry moment, Harry.
Zlustrował mnie wzrokiem, zaciskając wargi.
- Pomogę - powiedział, chwytając połowę dokumentów.
Spojrzałam na niego zakłopotana. Zanim to do mnie dotarło, wręczył mi resztę. Zrobiłam krok do tyłu, trzymając testy, szczelnie między palcami. To nie miało sensu. Nagle raczył mi pomagać. To do niego nie podobne robić coś dobrego dla mnie.
- Poważnie?
- Tak, gdzie jest klucz odpowiedzi? - spojrzał na mnie wyczekująco, a ja rozważałam wszystkie opcje.
W końcu jeśli chciał mi pomóc...Byłoby szybciej.
Odwróciłam się, biorąc klucz odpowiedzi z mojego biurka. Gdy popatrzyłam z powrotem w kierunku mężczyzny, zobaczyłam że złączył dwie ławki, abyśmy mogli siedzieć obok i robić to jednocześnie.
Odsunął niebieskie krzesełko i gestem ręki, kazał mi usiąść. Posłałam mu słaby uśmiech i zajęłam miejsce, kładąc odpowiedzi na środek stołu. Harry usiadł obok mnie.
- To możemy rozmawiać teraz? - zapytał.
Już miałam odpowiedzieć kiedy poczułam jego rękę na udzie. Rumieniec wkradł się na moje policzki.
- Dobrze - mój głos był wyższy niż zawsze.
Przeczesałam palcami włosy, a on wypuścił głośno powietrze.
- Przykro mi. Za tam ten wieczór.
Spojrzałam na niego. Jego brwi były zmarszczone w koncentracji, jakby myślał o tym co powinien powiedzieć, a czego nie. Wydawał się zdenerwowany. On? Mówił tylko do mnie.
- Podobało mi się z tobą - rozejrzał się, a potem nawiązał ze mną kontakt wzrokowy. - Mam nadzieję, że tego nie spierdoliłem.
Popatrzyłam na testy w ręku. Kartkę podpisała Vanessa Woodrow. Mimowolnie westchnęłam, zastanawiając się jak mu wszystko powiedzieć. Chciałam być uczciwa.
- Tylko trochę Harry...
- Wiem, przykro mi -zagryzł wargę.
Sprawdziłam pracę i postawiłam B+. Potem wróciłam wzrokiem do bruneta.
- Harry, nie wiem co chcesz mi powiedzieć.
- Powiedz, że dasz mi kolejną szansę - rzucił bez chwili wahania. Napisał C- w odpowiednim miejscu na teście i spojrzał w moje oczy. - Ponieważ jest mi bardzo, bardzo przykro Lowri.
Nie mogłam się zmusić, aby spojrzeć gdzieś indziej. Nie po tym co powiedział.
- Dobrze, ale pod jednym warunkiem.
Jego oczy rozszerzyły się.
- Wszystko - odparł.
- Szanuj mnie - powiedziałam, bawiąc się długopisem. Z nerwów wolałam aby moje ręce były zajęte.
Starałam się z nim współpracować i miałam nadzieję, że to docenia.
- Dobrze - spojrzał na kolejne testy.
Przez chwilę obserwowałam jego wyraz twarzy. Silny zaraz jego szczęki, włosy opadające na czoło i wargi, które przygryzał, gdy był skoncentrowany. Głęboki śmiech Harry'ego, wyrwał mnie z transu.
- Zrób zdjęcie, będzie na dłużej.
Nic nie odpowiedziałam, tylko dalej na niego patrzyłam. Podniósł głowę i spojrzał mi w oczy. Nie odrywałam od niego wzroku, kiedy chwycił mnie za rękę i przyciągnął ku sobie. Na jego twarzy pojawił się mały uśmieszek. Oddychałam coraz ciężej.
- Hej - mruknął.
- Cześć - szepnęłam.
Mężczyzna pochylił się, przygryzając moją wargę.
- Boże, chcę cię...- jęknął.
Spojrzałam w jego oczy i pociągnęłam za włosy bruneta. Pokazałam mu, a nie powiedziałam, że chciałam. Nie ruszał się, kiedy zaczęłam całować, a on z początku nie oddawał pocałunku. Chciałam wstać, lecz pociągnął mnie na kolana. Ponowiłam próbę pocałunku, a on jęknął.
- Lowri...
Pokręciłam głową. Popełniłam gafę. Odsunęłam się delikatnie.Przejechał koniuszkiem języka po dolnej wardze. Jego oczy wciąż były zamknięte. Myślałam nad tym co powiedzieć. Wtedy wziął mnie z zaskoczenia i złączył nasze usta. Nagła myśl w głowie kazała mi to zatrzymać. Położyłam dłonie na jego klatce i odepchnęłam go lekko, a później przechodzę na krzesło na którym wcześniej siedziałam.
Spojrzał na mnie. Wyglądał na zmieszanego i zdezorientowanego.
- Zamknij drzwi, Harry - poleciłam.
Szok z jego twarzy zniknął, ale zmieszanie pozostał.
- Co?
Pociągnęłam spódnicę do góry i rozszerzyłam nogi, aby pokazać że nie mam żadnych majteczek.
- Powiedziałam, żebyś zamknął drzwi.
Jadłam akurat lunch, w końcu ruszył się z miejsca.
- Muszę z tobą porozmawiać - rzucił, krążąc po sali.
Spojrzałam na dokumenty leżące na biurku i westchnęłam.
- To nie jest dobry moment, Harry.
Zlustrował mnie wzrokiem, zaciskając wargi.
- Pomogę - powiedział, chwytając połowę dokumentów.
Spojrzałam na niego zakłopotana. Zanim to do mnie dotarło, wręczył mi resztę. Zrobiłam krok do tyłu, trzymając testy, szczelnie między palcami. To nie miało sensu. Nagle raczył mi pomagać. To do niego nie podobne robić coś dobrego dla mnie.
- Poważnie?
- Tak, gdzie jest klucz odpowiedzi? - spojrzał na mnie wyczekująco, a ja rozważałam wszystkie opcje.
W końcu jeśli chciał mi pomóc...Byłoby szybciej.
Odwróciłam się, biorąc klucz odpowiedzi z mojego biurka. Gdy popatrzyłam z powrotem w kierunku mężczyzny, zobaczyłam że złączył dwie ławki, abyśmy mogli siedzieć obok i robić to jednocześnie.
Odsunął niebieskie krzesełko i gestem ręki, kazał mi usiąść. Posłałam mu słaby uśmiech i zajęłam miejsce, kładąc odpowiedzi na środek stołu. Harry usiadł obok mnie.
- To możemy rozmawiać teraz? - zapytał.
Już miałam odpowiedzieć kiedy poczułam jego rękę na udzie. Rumieniec wkradł się na moje policzki.
- Dobrze - mój głos był wyższy niż zawsze.
Przeczesałam palcami włosy, a on wypuścił głośno powietrze.
- Przykro mi. Za tam ten wieczór.
Spojrzałam na niego. Jego brwi były zmarszczone w koncentracji, jakby myślał o tym co powinien powiedzieć, a czego nie. Wydawał się zdenerwowany. On? Mówił tylko do mnie.
- Podobało mi się z tobą - rozejrzał się, a potem nawiązał ze mną kontakt wzrokowy. - Mam nadzieję, że tego nie spierdoliłem.
Popatrzyłam na testy w ręku. Kartkę podpisała Vanessa Woodrow. Mimowolnie westchnęłam, zastanawiając się jak mu wszystko powiedzieć. Chciałam być uczciwa.
- Tylko trochę Harry...
- Wiem, przykro mi -zagryzł wargę.
Sprawdziłam pracę i postawiłam B+. Potem wróciłam wzrokiem do bruneta.
- Harry, nie wiem co chcesz mi powiedzieć.
- Powiedz, że dasz mi kolejną szansę - rzucił bez chwili wahania. Napisał C- w odpowiednim miejscu na teście i spojrzał w moje oczy. - Ponieważ jest mi bardzo, bardzo przykro Lowri.
Nie mogłam się zmusić, aby spojrzeć gdzieś indziej. Nie po tym co powiedział.
- Dobrze, ale pod jednym warunkiem.
Jego oczy rozszerzyły się.
- Wszystko - odparł.
- Szanuj mnie - powiedziałam, bawiąc się długopisem. Z nerwów wolałam aby moje ręce były zajęte.
Starałam się z nim współpracować i miałam nadzieję, że to docenia.
- Dobrze - spojrzał na kolejne testy.
Przez chwilę obserwowałam jego wyraz twarzy. Silny zaraz jego szczęki, włosy opadające na czoło i wargi, które przygryzał, gdy był skoncentrowany. Głęboki śmiech Harry'ego, wyrwał mnie z transu.
- Zrób zdjęcie, będzie na dłużej.
Nic nie odpowiedziałam, tylko dalej na niego patrzyłam. Podniósł głowę i spojrzał mi w oczy. Nie odrywałam od niego wzroku, kiedy chwycił mnie za rękę i przyciągnął ku sobie. Na jego twarzy pojawił się mały uśmieszek. Oddychałam coraz ciężej.
- Hej - mruknął.
- Cześć - szepnęłam.
Mężczyzna pochylił się, przygryzając moją wargę.
- Boże, chcę cię...- jęknął.
Spojrzałam w jego oczy i pociągnęłam za włosy bruneta. Pokazałam mu, a nie powiedziałam, że chciałam. Nie ruszał się, kiedy zaczęłam całować, a on z początku nie oddawał pocałunku. Chciałam wstać, lecz pociągnął mnie na kolana. Ponowiłam próbę pocałunku, a on jęknął.
- Lowri...
Pokręciłam głową. Popełniłam gafę. Odsunęłam się delikatnie.Przejechał koniuszkiem języka po dolnej wardze. Jego oczy wciąż były zamknięte. Myślałam nad tym co powiedzieć. Wtedy wziął mnie z zaskoczenia i złączył nasze usta. Nagła myśl w głowie kazała mi to zatrzymać. Położyłam dłonie na jego klatce i odepchnęłam go lekko, a później przechodzę na krzesło na którym wcześniej siedziałam.
Spojrzał na mnie. Wyglądał na zmieszanego i zdezorientowanego.
- Zamknij drzwi, Harry - poleciłam.
Szok z jego twarzy zniknął, ale zmieszanie pozostał.
- Co?
Pociągnęłam spódnicę do góry i rozszerzyłam nogi, aby pokazać że nie mam żadnych majteczek.
- Powiedziałam, żebyś zamknął drzwi.
~~~*~~~~
Dobra. Cześć, hej.
Dodaję rozdział tym razem tłumaczony tylko przeze mnie. Mam nadzieję, że jest w porządku. Zostawiam was
w niewiedzy i idę tłumaczyć następny :)
Autor:
Polecam Goodbook
sobota, 29 listopada 2014
16. No control.
Szukałam czegoś w szafie na moją ra…to znaczy kolację z Harrym. Mój wzrok wbił się w różową sukienkę, ale ona była zbyt krzykliwa. To co ja mam założyć? Sukienkę, jeansy?
A może powiem, że miałam inne plany? Wyobraziłam sobie jego minę, gdybym tak zrobiła. – bezcenne. Nie bądź niegrzeczna Lowri – pomyślałam.
W końcu zdecydowałam się na zieloną koszulę i czarną spódnicę. Chyba może być. Właśnie kończyłam się ubierać, kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi. Rzuciłam wzrokiem na zegarek i spostrzegłam 18:45. Dupek był piętnaście minut wcześniej.
Podeszłam do drzwi psychicznie nastawiona przed ich otwarciem. Wszystko mogło się stać. Harry mógł mnie zaskoczyć i być dżentelmenem, lub też tym strasznym facetem. Tego drugiego bardziej się bałam.
Westchnęłam, otwierając drzwi, która była naszą barierą. Zlustrowałam go wzrokiem. Miał czerwony krawat i czarne spodnie.
- Jesteś za wcześnie – tylko to z siebie wydusiłam.
Nie odpowiedział. Ominął mnie i wszedł do środka, zamykając drzwi. Rozglądał się widząc rzeczy rozrzucone po pomieszczeniu.
- Cóż, spodziewałem się że będziesz gotowa.
Pokręciłam głową, chwytając torebkę z kanapy. Przeczesałam palcami włosy. To tylko kolacja z kolegą. Poza tym to Harry. Nikt więcej.
- Ładne miejsce – podszedł do zdjęcia stojącego na stole. Ja i moja mama. Uśmiechnął się. – Słodkie.
Czułam, że się rumienię i odwróciłam twarz w drugą stronę.
- Czy możemy po prostu wyjść? – wzięłam klucze z miski przy lustrze. – Proszę? – mój głos brzmiał błagalnie, przez co zaczął chichotać.
Odłożył ramkę na miejsce i ruszył w moją stronę.
- Mogłaś poprosić o coś innego – znów ten uśmieszek. Mrugnął do mnie.
Przewróciłam oczami otwierając drzwi.
- Chodź Harry.
~*~
- Ja poproszę sałatkę – powiedziałem, zamykając moje menu.
Podałam je kelnerowi. Musiałam przyznać, że był dosyć ładny. Nie mógł nic zrobić, ale posłał mi uśmiech, który bez zastanowienia odwzajemniłam. Utrzymałam kontakt wzrokowy przez kilka minut zanim ktoś odkaszlnął. Spojrzałam na Harry’ego, który wydawał się być na krawędzi cierpliwości.
- Ekhem, poprosimy kurczaka. Dla mnie i dla pani. Czy to jest w porządku kochanie?
Kochanie? Kelner spoglądał na nas zdezorientowany. Tak samo jak ja.
- Chcę tylko sałatkę.
Kelner zanotował zamówienia, a ja czułam baczny wzrok Harry’ego. Nic nie powiedziałam choć mogłam. Odezwałam się dopiero, gdy zostaliśmy sami.
- Kochanie? Czemu nazywasz mnie kochanie? – zapytałam unosząc brwi.
Spojrzał na mnie, a ja widziałam w jego oczach pustkę, zanim nimi przewrócił.
- Widziałaś jak on na ciebie patrzy? Chciałem, aby było jasne, że to nie było w porządku.
Oparłam się wygodniej w fotelu i czułam coraz większą ciekawość.
- Tak? A dlaczego nie jest w porządku?
Wbił wzrok w podłogę, a potem we mnie. Jego rysy twarzy były złagodzone.
- Bo jesteś tu ze mną – powiedział cicho. Te słowa opuściły jego usta, gdy na mnie patrzył.
Przez chwilę szukałam ukrytego znaczenia, ale szybko przestałam o tym myśleć.
- Jestem tu, ale jesteś tylko kolegą z pracy, nie Jezusem.
Machnął ręką w powietrzu.
- Równie dobrze mogę być. Jestem przystojny. Lowri, uważasz tak? – przechylił głowę w bok i patrzył na mnie z rozbawieniem w oczach.
Skrzyżowałam ramiona na piersiach.
A może powiem, że miałam inne plany? Wyobraziłam sobie jego minę, gdybym tak zrobiła. – bezcenne. Nie bądź niegrzeczna Lowri – pomyślałam.
W końcu zdecydowałam się na zieloną koszulę i czarną spódnicę. Chyba może być. Właśnie kończyłam się ubierać, kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi. Rzuciłam wzrokiem na zegarek i spostrzegłam 18:45. Dupek był piętnaście minut wcześniej.
Podeszłam do drzwi psychicznie nastawiona przed ich otwarciem. Wszystko mogło się stać. Harry mógł mnie zaskoczyć i być dżentelmenem, lub też tym strasznym facetem. Tego drugiego bardziej się bałam.
Westchnęłam, otwierając drzwi, która była naszą barierą. Zlustrowałam go wzrokiem. Miał czerwony krawat i czarne spodnie.
- Jesteś za wcześnie – tylko to z siebie wydusiłam.
Nie odpowiedział. Ominął mnie i wszedł do środka, zamykając drzwi. Rozglądał się widząc rzeczy rozrzucone po pomieszczeniu.
- Cóż, spodziewałem się że będziesz gotowa.
Pokręciłam głową, chwytając torebkę z kanapy. Przeczesałam palcami włosy. To tylko kolacja z kolegą. Poza tym to Harry. Nikt więcej.
- Ładne miejsce – podszedł do zdjęcia stojącego na stole. Ja i moja mama. Uśmiechnął się. – Słodkie.
Czułam, że się rumienię i odwróciłam twarz w drugą stronę.
- Czy możemy po prostu wyjść? – wzięłam klucze z miski przy lustrze. – Proszę? – mój głos brzmiał błagalnie, przez co zaczął chichotać.
Odłożył ramkę na miejsce i ruszył w moją stronę.
- Mogłaś poprosić o coś innego – znów ten uśmieszek. Mrugnął do mnie.
Przewróciłam oczami otwierając drzwi.
- Chodź Harry.
~*~
- Ja poproszę sałatkę – powiedziałem, zamykając moje menu.
Podałam je kelnerowi. Musiałam przyznać, że był dosyć ładny. Nie mógł nic zrobić, ale posłał mi uśmiech, który bez zastanowienia odwzajemniłam. Utrzymałam kontakt wzrokowy przez kilka minut zanim ktoś odkaszlnął. Spojrzałam na Harry’ego, który wydawał się być na krawędzi cierpliwości.
- Ekhem, poprosimy kurczaka. Dla mnie i dla pani. Czy to jest w porządku kochanie?
Kochanie? Kelner spoglądał na nas zdezorientowany. Tak samo jak ja.
- Chcę tylko sałatkę.
Kelner zanotował zamówienia, a ja czułam baczny wzrok Harry’ego. Nic nie powiedziałam choć mogłam. Odezwałam się dopiero, gdy zostaliśmy sami.
- Kochanie? Czemu nazywasz mnie kochanie? – zapytałam unosząc brwi.
Spojrzał na mnie, a ja widziałam w jego oczach pustkę, zanim nimi przewrócił.
- Widziałaś jak on na ciebie patrzy? Chciałem, aby było jasne, że to nie było w porządku.
Oparłam się wygodniej w fotelu i czułam coraz większą ciekawość.
- Tak? A dlaczego nie jest w porządku?
Wbił wzrok w podłogę, a potem we mnie. Jego rysy twarzy były złagodzone.
- Bo jesteś tu ze mną – powiedział cicho. Te słowa opuściły jego usta, gdy na mnie patrzył.
Przez chwilę szukałam ukrytego znaczenia, ale szybko przestałam o tym myśleć.
- Jestem tu, ale jesteś tylko kolegą z pracy, nie Jezusem.
Machnął ręką w powietrzu.
- Równie dobrze mogę być. Jestem przystojny. Lowri, uważasz tak? – przechylił głowę w bok i patrzył na mnie z rozbawieniem w oczach.
Skrzyżowałam ramiona na piersiach.
- Więc jeśli zgubiłeś swoją arogancką postawę i uśmiech, nie uśmiechniesz się bez swojego uśmieszka..
Otworzył swoją buzię żeby cos powiedzieć, ale ja nie skończyłam.
- Również, jeśli nie zawsze będziesz chciał mieć moje groźnie spojrzenie na twojej twarzy i czy może zrobiłbyś coś w sposób jaki traktujesz swoich uczniów i..
- Okej stop, załapałem - przerwał mi. - Może nie myślisz że jestem atrakcyjny jak reszta ale nadal myślisz że jestem atrakcyjny.
Nie, wszystko masz źle. Jesteś atrakcyjny, z twoją osobowością której nie lubię. Może powinieneś to udowodnić.
- Cokolwiek Harry'-Wypuściłam z ust cichy chichot -Dlaczego chciałeś żebym przyszła na tą kolację?
- Więc, będziemy pracować razem na tę chwilę, i myślę że powinnyśmy się dowiedzieć trochę o sobie. Więc, opowiedz mi o sobie Lowri.-Oparł swoje łokcie na stole, wydając się być zaintrygowany.
Pokręciłam głową.
- Tu nie ma nic do powiedzenia. Jestem Lowri, i to tyle.
- Oh, no dawaj - Jęknął.- Musi być coś...- Spojrzał na coś szczególnego gdzieś daleko, prawdopodobnie zamyślił się. Było cicho przez kilka sekund, po czym zwrócił swoją uwagę na mnie. -'Powiedz mi co lubisz, co lubisz robić-- takie tam.
- Więc, lubię czytać, i lubię uczyć,'- Wzruszyłam ramionami i nie miałam nic więcej do powiedzenia. -To tyle.
Wywrócił oczyma po czym spojrzał w dół na stół, nagle wydający się być bardziej interesujący.
- Jesteś nudna, Lowri - powiedział sącząc przez słomkę dietetyczną colę.
Wzruszyłam ramionami w odpowiedzi.
-Pytałeś- Otrzymałam ciszę po tym, żadne z nas nie wiedziało co powiedzieć zanim wpadła mi myśl do głowy. - Jesli jestem bardzo nudna, opowiedz mi o sobie. Co czyni cie tak bardzo ekscytującym?'
Dal mi mały uśmiech pochylając się do tyłu na krześle, rozciągnął swoje ramiona do tyłu i pochylił się znów do przodu. Wbił we mnie wzrok.
- Dobrze, że zapytałaś. Jestem od dyscyplinowania ludzi.
Przewróciłam oczami.
- Słyszałam to wszystko wcześniej, Harry.
Strzelił swoimi kostkami po czym kontynuował,
- Czy kiedykolwiek powiedziałem tobie że lubię na ciebie patrzeć? W sposób jaki się ruszasz, w sposób w jaki twoje usta się poruszają, jakie rzeczy robisz. Na przykład teraz kiedy przebiegasz swoimi palcami przez włosy bo jesteś sfrustrowana. Przypuszczam, że przeze mnie.
Szybko zabrałam swoją reke z głowy i usiadłam na nich żeby powstrzymać sie od tego gestu.
''Nie wiem czy wiesz jak strasznie to brzmiało''
pochylił się do przodu ze ściśniętymi brwiami.
'' Strasznie?''
Wypuściłam sfrustrowane westchnięcie.
''Tak straszne. Patrzysz na mnie? Czemu? To jest dziwaczne, nie można po prostu oglądać ludzi, Harry. Z całą pewnością nie przyznasz się do tego.''
Wzruszył ramionami w odpowiedzi.
''Lubię cię'' Powiedział od niechcenia, jakbym go pokonała w znoszeniu go. Jego warga na moment były pomiędzy jego zębami na moment, po czym wypuścił ją.
''Chce tylko dowiedzieć się czegoś o tobie, to wszystko.''
Potrząsnęłam głową i westchnęłam. ''Nie przyznałeś się do tego że mnie obserwowałeś.
'' Spojrzałam dokoła żeby zobaczyć że przyciągnęliśmy uwagę kilku gości w restauracji. Żuci łam paskudne spojrzenie kilku gapiom tak jak oni mi po czym wrócili do jedzenia.
Harrys Pov
Nie miałem nic strasznego na myśli. Chciałem powiedzieć żeby ona też tak na mnie spojrzała i przeskoczyła stół żeby mnie pocałować... albo coś w tym stylu. Westchnąłem kiedy zobaczyłem, że groźnie patrzy na kilku ludzi w restauracji.
'Lowri, możesz przestać?''
Wzruszyłam ramionami i spojrzałem dokoła. Wzięła mnie z zaskoczenia poprzez dotykania pod stołem mojej ręki, czym uzyskała moją uwagę. Poczułem że moje spodnie robią się za ciasne na ten kontakt.
''Co jest Harry?'' Zapytała
Strzepnąłem jej rękę.
''Nic nie jest, Lowri.''
Przewróciła oczami; coś co razem zrobiliśmy już dużo razy od kiedy usiedliśmy.
''Cokolwiek, Harry. Po prostu zapomnij, że zapytałam."
Splotła swoje ręce przed położeniem ich pod stołem.
Westchnąłem nagle żałując w jaki sposób te rzeczy wyszły.
''Gdzie chodziłaś do koledżu?''
Zapytałem po pomyśleniu. Próbowałem utworzyć konwersacje, ale ona tego nie zauważyła. Mieliśmy kontakt wzrokowy przez sekundę przed tym jak ona znów popatrzała w dół na stół. Moje brwi się ścisnęły. ''Nie będziesz ze mną rozmawiać?''
Zignorowała mnie i dalej wlepiała wzrok w stół.
Pochyliłem się i szepnąłem jej do ucha, będąc pewnym że tym razem mnie usłyszy, ''Chyba wiesz, że będziesz krzyczeć moje imię.''
To przyciągnęło jej uwagę. Popatrzyła na mnie z szeroko otwartymi oczami i otwartymi ustami. To nie trwało długo, jednak, przed tym jak odsunęła się od stołu.
---------------------------------
Lowri P.O.V
Harry i Ja nie rozmawialiśmy przez resztę kolacji, i całą jazdę samochodem do domu. niewygodnie byłoby nawet zaczynać opisywać co zaszło między nami. Spojrzałam w dół na moje dłonie i zaczęłam bawić się sznurkiem od sukienki dla zabicia czasu.
Harry wjechał na mój podjazd, i popatrzałam na niego.
''Dziękuję za kolacje, i za podwiezienie do domu.''
Skinął nieznacznie w odpowiedzi, po czym otworzył moje drzwi.
''Do zobaczenia jutro' Powiedziałam przez ramie. Moje stopy prowadziły mnie do drzwi, od samochodu z zniechęcającym mężczyzną w środku. Wypuściłam oddech i nie wiedziałam że dystans między nami wzrósł. Stałam przed moimi drzwiami i szukałam moich kluczy które spadły. Kiedy je podnosiłam patrzyłam kątem oka na auto. Moje serce przyspieszyło kiedy Harry odjechał z mojego podjazdu, kiedy zobaczył że jestem bezpiecznie w środku.
Autor:
Polecam Goodbook
piątek, 17 października 2014
15. Date
Ktoś złapał moje ramię.
- To był ryzykowny ruch Lowri, wychodząc z mojej klasy w ten sposób. To było gorące, ale nie zrozum mnie źle.
To był Harry, a ja miałam wolną lekcję. Nie usłyszałam jak wszedł. Byłam zajęta sprawdzaniem testów.
Zrzuciłam jego ręce z mojego brzucha, bo mnie obejmował.
- Raz jesteś dla mnie miły Harry, a zaraz zachowujesz się jak kutas. Raz mnie całujesz, a raz na mnie krzyczysz. Ja naprawdę nie wiem czego ty ode mnie chcesz. A no i jeśli to nie jest oczywiste, nie chcę mieć z tobą nic wspólnego.
Harry posłał mi łobuzerski ale i złośliwy uśmiech, a potem odsunął krzesło.
- Myślę, że ty chcesz mnie zobaczyć Lowri. Wiesz co, poza szkołą.
Spojrzałam na niego i zaśmiałam się.
- Nie, tutaj jest wystarczająco. – kłamałam.
Skupiłam swój wzrok na jeansach. Nie chciałam już na niego patrzeć…
- Myślę, że kłamiesz. Nie, ja wiem że kłamiesz. Myślę tez, że podobała by ci się kolacja ze mną, ponieważ jestem zabawnym facetem.
- To coś co mógłby powiedzieć ktoś kto nie jest zabawny, Harry.
Harry potrząsnął głową.
- Zawsze jesteś taka niedostępna? To po prostu kolacja.
Spojrzałam wprost w jego zielone oczy.
- Kolacja, którą można by nazwać randką, a ja nie randkuje.
- Nie chodzisz? – skrzyżował ręce na klatce. – Więc, moim zdaniem to trochę za wcześnie, ale mogę kupić pierścionek, abyś zgodziła się pójść ze mną na kolację. Nie chcę cię poślubić, ale ty… - przerwałam mu.
- Harry przestań. Miałam na myśli, że nie chcę umawiać się na randki i być w związku.
- Powiedziałem kolacja Lowri. Nie randka.
Wbiłam wzrok w podłogę.
- Okay, no to w porządku – zarumieniłam się.
Jego oczy rozbłysły i uśmiechnął się.
- To pójdziesz ze mną…-odkaszlnął. – Na kolację?
W roztargnienie narysowałam kwiatki w górnym rogu testu ucznia. Zaśmiałam się zanim napisałam na dole 'przepraszam!'i strzałkę wskazującą kwiatki. Spojrzałam na Harry'ego który przygrryzał swój policzek od wewnętrznej strony.
- Okay , pójdę ale mam kilka warunków -
Jego oczy pociemniały , głos stał się niższy od poprzedniego.
- Co masz na myśli 'warunki'?- Był jak zwykle zdenerwowany za nic.
- Harry , jesteś bipopularny czy co ? Po prostu mnie posłuchaj.-
Posłał mi gniewne spojrzenie. Pociągnął krzesło do tyłu i machnął na mnie ręką żebym kontynuowała.
- Dobrze, na początku nie możesz rządzić się tak jak zawsze. Jeśli pójdę,nikomu o tym nie powiesz z pracowników szkoły , że byłam z tobą na ; cytuję - randce z tobą. Potrzebuję też trochę respektu.-
Harry przewrócił oczami.
-Mogę twój adres? Żeby cię odebrać?-
Westchnęłam i wzięłam mój przylepny notesik z biurka . Starannie napisałam w nim mój adres. Spodziewałam się , że powie coś niegrzecznego tak, ale nie spodziewałam się ,że to zignoruje. Podałam mu karteczkę , kiedy on szybko wyrywał mi go z ręki.
- Zamierzam odebrać cię o 7.- prychnął, kiedy obracał się i wyszedł z mojego pokoju , zatrzaskując drzwi.
~~~~~~~
Hejjjjjjkkkkaaaa!!!!! :-)
Przybywam z rozdziałem trochę ja go tłumaczyłam trochę Skyfallgirl.
Mam nadzieje że wam się spodoba.
Piszcie swoje opinie :-)
~~~Matylda
Rozdział poprawiony. Korekta - Skyfallgirl :)
Rozdział poprawiony. Korekta - Skyfallgirl :)
niedziela, 12 października 2014
14. Problem
Usiadłam przy biurku Dave’a, a Harry zajął krzesło po lewej stronie. Dave odkaszlnął siadając na swoim fotelu. Patrzył to na mnie to na Harry’ego.
- Co się dzieje między waszą dwójką?
Spojrzałem na Harry’ego, a potem znów na dyrektora.
- Nic. My tylko uczymy razem. – powiedział.
- Oczekujesz, że w to uwierzę? Szczególnie zważywszy, że jak wszedłem do obezwładniałeś ją przypierając do tablicy. – spojrzał na mnie i kontynuował. – Lorwi, wiem że jesteś młodym nowym nauczycielem. Więc powiem ci raz, to niedopuszczalne. – Skupił swój wzrok z powrotem na Harrym. - zamierzasz powiedzieć mi co się dzieje?
Zielonooki zacisnął pięści na kolanach.
- Naprawdę nic.
Dave potrząsnął głową.
- To twoje ostrzeżenie. Nie rób tego więcej. Trzy ostrzeżenia i zostaniecie wyrzuceni. Ostrzeżenie dla obydwojga.
W moich oczach zaczęły zbierać się lzy.
- Ja…ja przepraszam.
Dave patrzył na mnie kiwając głową. Pewnie nie czuł w ogóle do mnie sympatii.
- Myślę, że powinnaś iść do klasy pana Payne’a.
Wstałam ocierając łzy tak aby nie rozmazać makijażu. Poprawiłam spódnicę spoconymi dłońmi.
- Przepraszam – wymamrotałam i opuściłam gabinet.
Słyszałam twarde kroki Harry’ego za mną. Za chwilę weszliśmy do pustego korytarza. Wtedy złapał mój nadgarstek, a potem za ramię które szarpnął do tyłu. Odwrócił mnie raptownie, a parę kosmyków włosów spadło mi na oczy. Oddech uwiązł mi w piersiach, gdy on delikatnie odgarnął je z mojej twarzy. Walczyłam, aby wyszarpać się z jego chwytu, powodując że jęknął przytrzymując mnie mocniej. Przeniósł swoje wargi na moje ucho i złożył tam pocałunek, a później szepnął.
- Zgaduję, że musimy być nieco przebieglejsi następny razem, bo będzie następny raz.– lekko docisnął swoje krocze do mojego i wypuścił z ust cichy jęk.
Spojrzałam na niego. Miał przymknięte oczy, a wargi rozwarte. Podniosłam ręce i odepchnęłam go, ale w jednej chwili zrobił krok i złapał mnie mocniej.
- Prawie mnie wyrzucono przez ciebie Harry! Mogłam stracić moją pierwszą prawdziwą pracę! I ty jeszcze się obok mnie kręcisz? Jesteś obłąkany! Nie chcę stracić pracy. W końcu robię to co chciałam, a TY chcesz to zrujnować. Nie mam zamiaru grać w twoja grę Harry. Nie mów do mnie jeśli to nie będzie plan na następną lekcję i najważniejsze, nigdy mnie nie dotykaj. – przeczesałam palcami włosy gdy Harry stał patrząc na mnie. Odwróciłam się na szpilkach i ruszyłam do schodów. Doszlam do szczytu, gdy złapał moje biodra i odwrócił do siebie.
- To kiedy zaczynamy twoje lekcje? Właśnie mam ochotę przełożyć cię przez kolano i dać ci klapsa. – zdziwiłam się, a on zachichotał. – Pociągasz mnie kochanie. Wszystko przez to, że myśl o tym jak daję ci lanie mnie podnieca. Może podczas nasze wolnej lekcji trzeba będzie tego spróbować.
Uwolniłam się z jego ramion i ruszyłam do klasy Harry’ego. Zobaczyłam wysokiego mężczyznę piszącego na tablicy.
- Nie, To nie jest Ks. (??? Tutaj coś związane z grą w wisielca. Nie ta litera czy coś) – zaśmiał się.
Jego brązowe krótko ścięte włosy były zaczesane na żel. Odwrócił się do mnie. Posłał mi uśmiech. Podał mi swoją rękę, którą potrząsnęłam.
- Jestem Liam i uczę o teatrze piętro niżej. Byliśmy w trakcie grania w wisielca – uśmiechnął się i wskazał na człowieczka na tablicy z głową, ciałem i jednym ramieniem.
- Jestem Lowri i uczę angielskiego. Dziękuję, że zastąpiłeś mnie. – również się uśmiechnęłam i spojrzałam na tablicę. Odgadłam hasło. Wróciłam do niego wzrokiem. – F. Scott Fitzgerald.
Zachichotał kiwając głową.
- Myślę, że wrócę na dół, a ty ich usadź. – wskazał na moją głośną klasę. – Do zobaczenia – dodał i
opuścił klasę.
Minął się z Harrym.
- CISZA! – jak na zawołanie klasa podskoczyła i zareagowała. Mężczyzna usiadł za biurkiem i spojrzał na nich. – Czemu nie macie otwartych książek? Brad, zacznij czytać to na czym skończyliśmy.
Chłopak wziął książkę i za poleceniem zaczął czytać.
- Zła strona – kilka osób wymamrotało. Uczen od razu otworzył prawidłową, wracając do przerwanego zajęcia.
Harry przesunął dłońmi po blacie.
- I co to ma znaczyć, że my opuszczamy na chwilę salę a tu jest kompletny bałagan. – patrzył na mnie, a ja na niego.
- Harry, daj spokój. Daj im szansy, zanim narobisz krzyku.
- To jest moja klasa – zgromił mnie wzrokiem. – Rzeczy mają pozostać na swoim miejscu.
- W porządku – spojrzałam na klasę, która wbijała w nas wzrok. – Proszę zbierzcie swoje rzeczy. Wracamy do mojej klasy. A co do całej reszty – spojrzałam nie na swoich uczniów. – Przepraszam i powodzenia.
Harry prawie palił wzrokiem we mnie dziury. Posłałam mu uśmiech i zabrałam swoją klasę. Usiadłam w końcu za swoim biurkiem.
- Przepraszam was za to – spojrzałam na dzieci. – Zrobimy sobie luźny dzień co? Chcecie zagrać w wisielca? Czy może w coś innego?
Klasa dzieliła się pomysłami. Ja wbiłam swój wzrok w tył klasy.
- Przepraszam? Tak, ty z tyłu w zielonym. Jesteś nowym uczniem?
Potrząsnął głową. Jasne włosy weszły mu do oczu.
- Nie. Jestem Dylan. Ja..um…Jestem od pana Stylesa. Byłoby fajnie gdybym mógł zostać w tej klasie. Tu jest po prostu spokojnie.
Spojrzałam w dół bawiąc się czarnym długopisem.
- Przykro mi Dylan, ale…- przerwałam słysząc krzyki Harry’ego zza ściany. Zmieniłam zdanie. – To znaczy, witam cię dzisiaj w naszej klasie Dylan.
~~~~~~
Hejjjjj!!!!! :-)
Tu nowa ( próbna ) Tłumaczka .
Wstawiam wam dzisiaj rozdział przetłumaczony przez Skyfallgirl (ma kilka przetlumaczonych ).
Potem będe próbować swoich sił , w tłumaczeniu :-) .
-Matylda
Ps. Co myślicie o zachowaniu Harr'ego ?
sobota, 27 września 2014
13. Nowy ty, nowa ja.
JEŚLI CHCESZ TO CZYTAĆ DALEJ - PRZECZYTAJ NOTKĘ
Tydzień minął niespokojnie i nadszedł dzień uczenia z Harry’m. Nie byłoby to nic złego prócz tego, że utknę z nim w jednym pomieszczeniu na całą godzinę. Jego klasa nie była wielka. Jeśli w pokoju jest 30 uczniów i Harry dominator, może zabraknąć mi powietrza.
Zemdlałabym pośrodku klasy z powodu braku tlenu, a wtedy zostałabym obezwładniona i nie mogła uciec przed NIM.
Stanął w drzwiach zaskakując mnie i odciągając od moich myśli. Jęknęłam i wstałam z mojego krzesła, odchodząc w drugą stronę od nauczyciela który wszedł w moje życie w dziwny sposób. Harry stał tam z uśmiechem opierając głowę o framugę drzwi.
Uniosłam brwi patrząc na niego zła. Jego uśmiech stał się szerszy i czulszy.
- Miejmy to za sobą – szepnęłam i odepchnęłam go wychodząc na korytarz.
Był pusty.
Zachichotał pojawiając się obok mnie.
- Teraz, Lowri wyglądasz na podekscytowaną. – On chciał mnie koniecznie zdenerwować?
Wykpiłam go potrząsając moją głową.
- Podekscytowana? Czuję się jakbym miała iść rzygać. Właśnie z twojego powodu.
Harry złapał mnie w talii i przyciągnął do siebie, szepcząc do mojego prawego ucha.
- Tak jest ponieważ cholernie dobrze wyglądam? Powinnaś być lepiej wychowana. Może jesteś zdenerwowana tym, że jesteś obok kogoś tak inteligentnego jak ja?
- Przestań się oszukiwać Styles. Jesteś absolutnie nie przystojny i nie inteligentny. – skłamałam. Nie jedna osoba może zaprzeczać, że jest całkiem…dobry.
Nie miałam zamiaru się przyznać, ale to była prawda. Przyznanie mu racji byłoby złym pomysłem.
Odepchnęłam go od siebie.
- Ponadto, ty i ja? Jesteśmy profesjonalistami. Wszystko co zrobimy będzie tylko surowym układem. I ja nie wiem co ty próbujesz zrobić. Chcesz mieć wszystko równocześnie ze mną.
- Rozmawiamy o następnym tygodniu – Harry uśmiechnął się i przestał iść. Ponownie Złapał mnie za biodra i mocno je unieruchomił. Sapnęłam, gdy przycisnął mnie do szafki za plecami. Huk rozniósł się po szkolnym korytarzu. Harry oparł się tak, że napierał na mnie.
- Surowy układ, mówisz? Skoro tak mówisz.
Syknęłam, kiedy złożył pocałunek na mojej szyi. Wierciłam się chcąc strzepnąć jego ręce daleko od siebie. Ale gdy się wyrywałam, on łapał mnie mocniej i był bliżej.
Dzwonek uchował mnie od większej intymności z Harry’m. Mężczyzna odsunął się, kiedy uczniowie zaczęli opuszczać klasy. Ciężar na mojej klatce, który był cały czas, nagle podniósł się. Odetchnęłam. Zlustrował mnie wzrokiem i mruknął coś w tym stylu „ To nie jest koniec” lub „ Nie skończyłem jeszcze”. Znów ruszyliśmy do jego klasy, przygotowując się do przyjęcia tłumu podobnego do rozpędzonych dzikich koni.
Dwóch chłopców patrzało na siebie z gniewem w swoich oczach, jeden z podbitym okiem podczas gdy drugi wyglądał całkowicie świetnie. Zbliżyli się do siebie zadając ciosy pięścią, podczas kiedy koledzy zachęcali ich do dalszej bójki. Ktoś to musiał zatrzymać. Wkroczyłam i ominęłam wszystkich uczniów, którzy okrążyli dwóch chłopaków.
- Przestańcie! – krzyknęłam.
- Lowri, nie – Harry złapał mnie za ramię odciągając od nich wszystkich.
Przeszedł przede mną i rozdzielił ich mocno łapiąc za barki. Patrzyłam jak reszta szybko znika w następnych klasach. Więc zmusili mnie siłą woli do pozostania na korytarzu z Harrym i dwoma chłopakami, którzy nie przepadali za sobą zbytnio. Cała trójka miała surowe wyrazy twarzy. Tak, Harry też. Mówił im coś, czego nie słyszałam.
Gdy tylko puścił ich ramiona, obaj biegiem ruszyli w tym samym kierunku daleko od nas.
- Co im powiedziałeś, Harry? – zmarszczyłam brwi.
Zignorował mnie, więc powtórzyłam pytanie.
- Poważnie, co im powiedziałeś?
- Żeby więcej się nie bili – jego głos był niższy niż zwykle. – Albo wkroczę, bo wiem jak pierdolą szkołę i nakazy.
Nie byłam zadowolona, bo nie całkiem odpowiedział na moje pytanie.
- Harry jestem poważna.
- I ja też. Teraz zmień temat. – odpowiedział na atak.
- Ale… - zaczęłam, lecz przerwał mi surowym tonem.
- Powiedziałem zmień temat. A teraz do klasy – miał zacząć iść, ale odwrócił się przodem do mnie. – I pamiętaj Lowri. Moja klasa, moje zasady.
Przełknęłam ślinę i spuściłam głowę. Gdy już się pozbierałam z szoku, podniosłam głowę i zobaczyłam że on już jest w środku. Zanim poszłam za Harry’m, wzięłam głęboki oddech aby ukoić moje nerwy. A potem weszłam do pomieszczenia.
Uczniowie byli hałaśliwsi niż zawsze. Czekali aby usłyszeć dzwonek. Oczywiście każdy zaraz się uciszył. Chyba działało na nich surowe podejście Harry’ego.
Uśmiechnęłam się i przywitałam z nimi.
- Dzień dobry wszystkim. Mam nadzieję, że odrobiliście wszyscy ostatnią pracę domową o Poradniku Pozytywnego Myślenia, ponieważ dzisiaj przejdziemy rozdział dalej.
Zaczęła się seria jęków rozbrzmiewająca echem, sprawiając że cicho zachichotałam. Uczniowie puścili swoje prace domowe do przodu, a ja je wszystkie zebrałam w stosik. Kiedy odkładałam je na biurko Harry’ego, wstał ze swojego krzesła i głośno tupał chodząc po klasie. Odkaszlnął mówiąc:
- Dla tych którzy nie mają pracy domowy, zdecydowałem że zostaną w areszcie po szkole. Tam napiszą prace, a ja je dostanę do rąk. Nie będę tracić czasu na sortowanie waszych spóźnionych sprawozdań z tymi dobrymi, gdy wy opieprzaliście się poprzedniego dnia.
Co za kretyn – pomyślałam. I znów był mój czas, żeby coś zrobić, bo Harry zaczął być niemiły dla klasy. On potrzebuje nauki jak być życzliwym dla uczniów i jak ich tolerować. Tak to w ogóle nie będzie mógł z nimi współpracować.
- Otwórzcie książki na rozdziale drugim – wzięłam książkę, przerywając to wszystko. – Mandy, mogłabyś przeczytać piąty akapit? – pokiwała głową i zaczęła czytać.
- Zapomniałaś co powiedziałem – szepnął do mnie zły.
- nie zapomniałam panie Styles. Dokładnie cię słyszałam wcześniej. – odpowiedziałam.
- Moje zasady. Gdy mówię, że możesz mówić, mówisz. Wydaje się , że podejmujesz moją pracę panno Richards. To kradzież obowiązków i powinna zostać używana większa dyscyplina. To jest to czego potrzebujesz? Dyscyplina? Chcesz takiej lekcji?– spytał.
- Nie-e…- wyjąkałam bojąc się tego co ma na myśli.
- Kochanie, zmuszę cię do tego że będziesz zachwycona tym co zaplanowałem dla ciebie niedługo. – powiedział przebiegle. Obawiałam się spojrzeć na niego.
Kiedy mandy skończyła czytać, reszta klasy też. Harry chodził w okół biurka, a ja patrzyłam na niego to na uczniów. A on tam i z powrotem powlekał nogami.
W końcu usiedliśmy obok siebie. Kiedy poczułam jego dłoń na moimi kolanie i spódnicy odskoczyłam do tyłu ale zatrzymałam się ponieważ wiedziałam że klasa będzie oglądać
- Co ty Robisz? - syknęłam cicho.
- Powiedziałem, że nie skończyłem tak? – uniósł brwi wracając dłonią na moje udo.
- nie w szkole, proszę – błagałam, odsuwając się od niego.
- Oh, więc chcesz to gdzieś indziej? Nie wiem... powinniśmy iść w twoje miejsce? W moim domu może być o wiele bardziej produktywnie. – jego głos był szeptem, a na twarzy pojawił się zadziorny uśmiech.
Spojrzałam na niego, krzywiąc się.
- Co jest z tobą nie tak? Nie możesz mi powiedzieć czego chcesz?
Wstał z krzesła i podniósł głos.
- nic nie jest kurwa ze mną!
Podniosłam ręce chcąc aby się uspokoił, ale jego głos był coraz głośniejszy zwracający uwagę uczniów.
- Przestań. Klasa to widzi – szepnęłam.
- Nie obchodzi mnie to! – Harry krzyczał, a ja odsuwałam się od niego jeszcze dalej. – Nie obchodzi mnie kto to słyszy – był coraz bardziej wściekły. Oparłam się o ścianę, a on ręce po obu stronach mojej glowy. Oblizał językiem usta. – Każdy powinien to wiedzieć. Powinien wiedzieć o nas. – szepnął do mojego ucha.
Drzwi otworzyły się, a Harry odsunął ode mnie. W progu stał dyrektor. Dave. I nie wyglądał na zadowolonego.
- Obydwoje macie iść ze mną.
Tydzień minął niespokojnie i nadszedł dzień uczenia z Harry’m. Nie byłoby to nic złego prócz tego, że utknę z nim w jednym pomieszczeniu na całą godzinę. Jego klasa nie była wielka. Jeśli w pokoju jest 30 uczniów i Harry dominator, może zabraknąć mi powietrza.
Zemdlałabym pośrodku klasy z powodu braku tlenu, a wtedy zostałabym obezwładniona i nie mogła uciec przed NIM.
Stanął w drzwiach zaskakując mnie i odciągając od moich myśli. Jęknęłam i wstałam z mojego krzesła, odchodząc w drugą stronę od nauczyciela który wszedł w moje życie w dziwny sposób. Harry stał tam z uśmiechem opierając głowę o framugę drzwi.
Uniosłam brwi patrząc na niego zła. Jego uśmiech stał się szerszy i czulszy.
- Miejmy to za sobą – szepnęłam i odepchnęłam go wychodząc na korytarz.
Był pusty.
Zachichotał pojawiając się obok mnie.
- Teraz, Lowri wyglądasz na podekscytowaną. – On chciał mnie koniecznie zdenerwować?
Wykpiłam go potrząsając moją głową.
- Podekscytowana? Czuję się jakbym miała iść rzygać. Właśnie z twojego powodu.
Harry złapał mnie w talii i przyciągnął do siebie, szepcząc do mojego prawego ucha.
- Tak jest ponieważ cholernie dobrze wyglądam? Powinnaś być lepiej wychowana. Może jesteś zdenerwowana tym, że jesteś obok kogoś tak inteligentnego jak ja?
- Przestań się oszukiwać Styles. Jesteś absolutnie nie przystojny i nie inteligentny. – skłamałam. Nie jedna osoba może zaprzeczać, że jest całkiem…dobry.
Nie miałam zamiaru się przyznać, ale to była prawda. Przyznanie mu racji byłoby złym pomysłem.
Odepchnęłam go od siebie.
- Ponadto, ty i ja? Jesteśmy profesjonalistami. Wszystko co zrobimy będzie tylko surowym układem. I ja nie wiem co ty próbujesz zrobić. Chcesz mieć wszystko równocześnie ze mną.
- Rozmawiamy o następnym tygodniu – Harry uśmiechnął się i przestał iść. Ponownie Złapał mnie za biodra i mocno je unieruchomił. Sapnęłam, gdy przycisnął mnie do szafki za plecami. Huk rozniósł się po szkolnym korytarzu. Harry oparł się tak, że napierał na mnie.
- Surowy układ, mówisz? Skoro tak mówisz.
Syknęłam, kiedy złożył pocałunek na mojej szyi. Wierciłam się chcąc strzepnąć jego ręce daleko od siebie. Ale gdy się wyrywałam, on łapał mnie mocniej i był bliżej.
Dzwonek uchował mnie od większej intymności z Harry’m. Mężczyzna odsunął się, kiedy uczniowie zaczęli opuszczać klasy. Ciężar na mojej klatce, który był cały czas, nagle podniósł się. Odetchnęłam. Zlustrował mnie wzrokiem i mruknął coś w tym stylu „ To nie jest koniec” lub „ Nie skończyłem jeszcze”. Znów ruszyliśmy do jego klasy, przygotowując się do przyjęcia tłumu podobnego do rozpędzonych dzikich koni.
Dwóch chłopców patrzało na siebie z gniewem w swoich oczach, jeden z podbitym okiem podczas gdy drugi wyglądał całkowicie świetnie. Zbliżyli się do siebie zadając ciosy pięścią, podczas kiedy koledzy zachęcali ich do dalszej bójki. Ktoś to musiał zatrzymać. Wkroczyłam i ominęłam wszystkich uczniów, którzy okrążyli dwóch chłopaków.
- Przestańcie! – krzyknęłam.
- Lowri, nie – Harry złapał mnie za ramię odciągając od nich wszystkich.
Przeszedł przede mną i rozdzielił ich mocno łapiąc za barki. Patrzyłam jak reszta szybko znika w następnych klasach. Więc zmusili mnie siłą woli do pozostania na korytarzu z Harrym i dwoma chłopakami, którzy nie przepadali za sobą zbytnio. Cała trójka miała surowe wyrazy twarzy. Tak, Harry też. Mówił im coś, czego nie słyszałam.
Gdy tylko puścił ich ramiona, obaj biegiem ruszyli w tym samym kierunku daleko od nas.
- Co im powiedziałeś, Harry? – zmarszczyłam brwi.
Zignorował mnie, więc powtórzyłam pytanie.
- Poważnie, co im powiedziałeś?
- Żeby więcej się nie bili – jego głos był niższy niż zwykle. – Albo wkroczę, bo wiem jak pierdolą szkołę i nakazy.
Nie byłam zadowolona, bo nie całkiem odpowiedział na moje pytanie.
- Harry jestem poważna.
- I ja też. Teraz zmień temat. – odpowiedział na atak.
- Ale… - zaczęłam, lecz przerwał mi surowym tonem.
- Powiedziałem zmień temat. A teraz do klasy – miał zacząć iść, ale odwrócił się przodem do mnie. – I pamiętaj Lowri. Moja klasa, moje zasady.
Przełknęłam ślinę i spuściłam głowę. Gdy już się pozbierałam z szoku, podniosłam głowę i zobaczyłam że on już jest w środku. Zanim poszłam za Harry’m, wzięłam głęboki oddech aby ukoić moje nerwy. A potem weszłam do pomieszczenia.
Uczniowie byli hałaśliwsi niż zawsze. Czekali aby usłyszeć dzwonek. Oczywiście każdy zaraz się uciszył. Chyba działało na nich surowe podejście Harry’ego.
Uśmiechnęłam się i przywitałam z nimi.
- Dzień dobry wszystkim. Mam nadzieję, że odrobiliście wszyscy ostatnią pracę domową o Poradniku Pozytywnego Myślenia, ponieważ dzisiaj przejdziemy rozdział dalej.
Zaczęła się seria jęków rozbrzmiewająca echem, sprawiając że cicho zachichotałam. Uczniowie puścili swoje prace domowe do przodu, a ja je wszystkie zebrałam w stosik. Kiedy odkładałam je na biurko Harry’ego, wstał ze swojego krzesła i głośno tupał chodząc po klasie. Odkaszlnął mówiąc:
- Dla tych którzy nie mają pracy domowy, zdecydowałem że zostaną w areszcie po szkole. Tam napiszą prace, a ja je dostanę do rąk. Nie będę tracić czasu na sortowanie waszych spóźnionych sprawozdań z tymi dobrymi, gdy wy opieprzaliście się poprzedniego dnia.
Co za kretyn – pomyślałam. I znów był mój czas, żeby coś zrobić, bo Harry zaczął być niemiły dla klasy. On potrzebuje nauki jak być życzliwym dla uczniów i jak ich tolerować. Tak to w ogóle nie będzie mógł z nimi współpracować.
- Otwórzcie książki na rozdziale drugim – wzięłam książkę, przerywając to wszystko. – Mandy, mogłabyś przeczytać piąty akapit? – pokiwała głową i zaczęła czytać.
- Zapomniałaś co powiedziałem – szepnął do mnie zły.
- nie zapomniałam panie Styles. Dokładnie cię słyszałam wcześniej. – odpowiedziałam.
- Moje zasady. Gdy mówię, że możesz mówić, mówisz. Wydaje się , że podejmujesz moją pracę panno Richards. To kradzież obowiązków i powinna zostać używana większa dyscyplina. To jest to czego potrzebujesz? Dyscyplina? Chcesz takiej lekcji?– spytał.
- Nie-e…- wyjąkałam bojąc się tego co ma na myśli.
- Kochanie, zmuszę cię do tego że będziesz zachwycona tym co zaplanowałem dla ciebie niedługo. – powiedział przebiegle. Obawiałam się spojrzeć na niego.
Kiedy mandy skończyła czytać, reszta klasy też. Harry chodził w okół biurka, a ja patrzyłam na niego to na uczniów. A on tam i z powrotem powlekał nogami.
W końcu usiedliśmy obok siebie. Kiedy poczułam jego dłoń na moimi kolanie i spódnicy odskoczyłam do tyłu ale zatrzymałam się ponieważ wiedziałam że klasa będzie oglądać
- Co ty Robisz? - syknęłam cicho.
- Powiedziałem, że nie skończyłem tak? – uniósł brwi wracając dłonią na moje udo.
- nie w szkole, proszę – błagałam, odsuwając się od niego.
- Oh, więc chcesz to gdzieś indziej? Nie wiem... powinniśmy iść w twoje miejsce? W moim domu może być o wiele bardziej produktywnie. – jego głos był szeptem, a na twarzy pojawił się zadziorny uśmiech.
Spojrzałam na niego, krzywiąc się.
- Co jest z tobą nie tak? Nie możesz mi powiedzieć czego chcesz?
Wstał z krzesła i podniósł głos.
- nic nie jest kurwa ze mną!
Podniosłam ręce chcąc aby się uspokoił, ale jego głos był coraz głośniejszy zwracający uwagę uczniów.
- Przestań. Klasa to widzi – szepnęłam.
- Nie obchodzi mnie to! – Harry krzyczał, a ja odsuwałam się od niego jeszcze dalej. – Nie obchodzi mnie kto to słyszy – był coraz bardziej wściekły. Oparłam się o ścianę, a on ręce po obu stronach mojej glowy. Oblizał językiem usta. – Każdy powinien to wiedzieć. Powinien wiedzieć o nas. – szepnął do mojego ucha.
Drzwi otworzyły się, a Harry odsunął ode mnie. W progu stał dyrektor. Dave. I nie wyglądał na zadowolonego.
- Obydwoje macie iść ze mną.
~~~~~~*~~~~~~
WAŻNA SPRAWA.
3 klasa gimnazjum to naprawdę trudna sprawa. Zwłaszcza jak już na początku idzie ci słabo z ruska i matmy...Jednym słowem nie dam rady tłumaczyć dalej rozdziałów, bo się nie wyrobię.
Ale nie chcę usuwać opowiadania. Szukam chętnej osoby. Napiszcie jeśli chcecie. Błagam. To nie jest takie trudne.Opowiadanie jest w miarę prosto napisane, ale że to język amerykański czasem trzeba siędomyslać.
Autor:
Polecam Goodbook
czwartek, 11 września 2014
12. Fireproof
Siedziałam na środku łóżka i płakałam kolejną godzinę. Wycierałam łzy koszulką. Poszłam do łazienki i czesałam moje krótkie włosy. Byłam w jakimś transie, gdy wyszłam z sypialni i holem udałam się do pomieszczenia, które używałam jako biuro.
Otworzyłam szufladę biurka i wyciągnęłam kilka zdjęć wydrukowanych. Spojrzałam na mój chudy brzuch. Kiedyś tam było maleństwo. Moja ręka zataczała małe kółka na mojej talii. Rzuciłam zdjęcia na podłogę. To było zbyt przygnębiające. Nienawidzę tego uczucia. Nienawidzę czuć się zniszczona. Łzy zaczęły płynąć. Jestem małym człowieczkiem, którego można wykorzystywać na okrągło.
Zaczęłam głośno krzyczeć. Sąsiedzi na pewno mnie słyszeli. Weź się w garść Lowri…
Zrugałam siebie. W mojej głowie znów pojawiło się okropne wspomnienie.
- Jeden raz – Chase podniósł się. Jego postura budziła we mnie grozę.
Umieścił blunta w popielniczce stojącej na stole.
- Dla mnie kochanie – jego wargi znalazły się przy moim uchu. – Nie bój się. Przysięgam, że będzie dobrze.
Spojrzałam z powrotem na blunta, a potem na twarz chłopaka. Położyłam rękę na brzuchu.
- Ja nie mogę. Skrzywdzę go.
Złapał mocno moją rekę odciągając ją od talii. Jego oczy były już czerwone. On wziął więcej dragów.
- Zamknij oczy – trzymał moją dłoń i prowadził do naszego dużego łóżka.
Usiadł na materacu, a mnie wziął pomiędzy swoje nogi. Pociągnął za moją koszulkę.
- Ściągnij ją.
Był na haju i chciał odbyć stosunek. To była regularna rzecz. Ale nie od kiedy nosiłam maleństwo. Nie wiedziałam co się może stać. Czasami całowal mój brzuch mówiąc jakim będzie jego tatusiem. Obydwoje chcieliśmy chłopca.
- Powiedz mamusi, żeby się uspokoiła i że wszystko będzie dobrze – jego oczy spotkały się z moimi i posłał mi uśmiech.
Jego ramiona obejmowały mój pas. Całował szlak prowadzący do mojego pępka. Sięgnął po blunta za stołu. Podniósł się i pocałował mnie bardzo brutalnie. Później zaciągnął się dymem. Rozwarł moje wargi i wpuścił dym. Posłal mi uśmieszek.
- Zaufaj mi, będzie ci lepiej.
Wróciłam do pokoju. Rzuciłam się na swoje łóżko, patrząc na zegarek. 8:45. Wtuliłam zmęczoną od płaczu twarz w poduszkę i zapadłam w sen.
Wstałam następnego ranka. Wyglądałam okropnie. Miałam ciemne worki pod oczami. Poszłam wcześnie spać, ale płakanie kilka godzin wcześniej nie pomogło.
Potrząsnęłam głową i przemyłam twarz wodą. Szybko założyłam limonkową sukienkę, czarne szpilki i zabierając komputer, wyszłam do pracy.
~*~
Podeszłam do biurka, gdzie leżała karteczka.
Lorwi,
Myślę, że twoi studenci i studenci pana Stylesa powinni stworzyć jedną klasę. Widzę, że uczą się jednego materiału. Może raz w tygodniu?
Dave
Zgniotłam kartkę. Kurwa. Ostatnie czego chciałam to praca z nim. A to znaczy jedno pomieszczenie i uczenie wspólnie.
- Więc też dostałaś notkę? – podskoczyłam. Nie wiedziałam, że Harry tu jest.
Opierał się o framugę, a ramiona miał skrzyżowane na klatce.
Przytaknęłam głową. Nie miałam zamiaru z nim rozmawiać. Dla mnie był cholernym dupkiem. Nie będę marnować na niego czasu.
Odkaszlnął i podszedł do mnie.
- Porozmawiaj ze mną.
- Co mam mówić? Spotkanie tu czy u ciebie?
Podszedł do mnie i oparł ręce na biurku.
- U mnie. Przestań mnie tak pierdolenie krótko trzymać. – warknął i odepchnął od mebla. Wyszedł trzaskając drzwiami. I śmiał się, naprawdę głośno śmiał.
Wyglądał jakby przez cztery lata chował w sobie złość. Złapałam kawałek kartki leżącej na moim biurku i nabazgrałam „Dzisiejsza lekcja w Sali pana Stylesa”.
Wzięłam moją torebkę i poszłam do jego klasy. Zadzwonił dzwonek. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam Harry’ego, który siedział przy swoim biurku. Spojrzał na mnie sygnalizując, że mam podejść i wrócił wzrokiem do papierów na blacie.
- Więc zaczniemy od czytania „Poradnika pozytywnego myślenia”, a potem będą musieli napisać streszczenie czterech rozdziałów. Będziemy się podobnie poruszać przy każdej klasie. Podobny schemat. Okay?
Uniosłam brwi. Był poważny.
- Harry. Angielski to zabawa. Rozchmurz się. Może dajmy im to do przeczytania, potem krótki test i tyle. Sprawisz, że książka która jest zabawna, będzie dla nich czymś okropnym.
Taka była prawda. Prawdopodobnie większość by tego nie przeczytała. Spojrzał na mnie marszcząc brwi.
- Powiedziałem, że mam ochotę na debatę?
Nie zdążyłam się odezwać. Do Sali weszli nasi uczniowie. David przywitał się ze mną.
- Dobry pani Richards. Skończyłem to co miałem napisać dwa tygodnie temu. Och i ja…
Zaśmiałam się.
- siadaj. Wiesz, że nie musiałeś już tego robić prawda? – wzięłam jego wypracowanie.
- Więc…tak wiedziałem, ale chciałem – wpatrywał się we mnie.
Posłałam mu uśmiech. Co za głupek.
~*~~
Uważnie patrzyłam na morze uczniów siedzących przede mną. 12 była moja. Wszystkich było około 30. Stałam za mężczyzną, gdy on siedział przy biurku. Harry odkaszlnął.
- Przyzwyczajcie się do siebie, ponieważ będziecie razem jedną godzinę w ciągu tygodnia do końca roku. – mówił do nich chłodnym tonem. Nic złego nie zrobili. Potrząsnęłam głową.
- To znaczy, mamy nadzieję że się zakolegujecie. Jestem pani Richards.
Usłyszałam kilka „dzień dobry”.
- Dzien dobry pani Richards! – ktoś krzyknął z tyłu klasy.
Zobaczyłam rude włosy i uśmieszek.
- Cześc Nate.
Jego uśmiech poszerzył się.
- Proszę spojrzeć, znalazłem swój zeszyt! – podniósł zielony przedmiot.
Zaśmiałam się kręcąc głową. Ja nie wiem czemu Harry się nie śmiał. Mężczyzna jęknął głośno.
- Rozejść się. – wstał z krzesła zbierając książki. Jego dłonie były duże. – Będziecie czytać Poradnik Pozytywnego Myślenia. Po każdym tygodniu Będziecie musieli napisać streszczenie z przeczytanej książki w ubiegłym tygodniu – mówił ogólnie. – Jeśli nie będziecie mieć, musisz przynieść następnego dnia ale będzie gorsza ocena.
- Harry, to nie fair – zaprotestowałam.
- Potrzebujemy dowodu, że słuchali cały tydzień.
Wywróciłam oczami.
- Zrobimy mały quiz na koniec. Tyle że to zabawna książka. Wiec miejmy z tego zabawę, okay?
Moi uczniowie uśmiechnęli się słysząc, że chce załagodzić sytuację. Harry trząsnął książkami o biurko.
- Nie, wszyscy z was napiszą raporty. To jest to o co nam chodzi z Lo..z panią Richards. Weźcie książki i otwórzcie na pierwszej stronie. – spojrzał na mnie, rzucając wyzwanie bym może coś powiedziała. W jego spojrzeniu była groźba.
Wzięłam książkę i ją otworzyłam. Mogłam czuć lodowate spojrzenie Harry’ego na mnie. Zadrżałam wracając wzrokiem do klasy.
- Więc, kto pierwszy czyta?
~~*~~~
Dzwonek oznajmił, że jest koniec lekcji. Wszyscy wstali zbierając książki. Harry i ja mieliśmy teraz wolną lekcję. Prawdopodobnie zacznie mnie wkurzać. Jak to robił cały czas. Raczej będę na niego zła przez cały ten okres.
- Harry, dlaczego byłeś dla nich niegrzeczny?
Popatrzył gniewnie na mnie.
- Ponieważ to dzieci, dzieci które potrzebują nauki? Jeśli ja nie będę surowy, to kto inny będzie?
- Nie jesteśmy ich rodzicami Harry. Odpręż się. Prawdopodobnie będzie le…
Przerwał mi. Przycisnął mnie do ściany.
- Zamknij się. Po prostu się zamknij Lowri. Będę uczył jak tylko będę chciał. – szepnął do mojego ucha. – jak lubisz albo jak nie. – jego wargi zjechały na mój obojczyk. – I kurwa nie wtrącaj się – dodał zostawiając pocałunek na mojej kości. Naciskał na mnie swoim ciałem. Coś twardego napierało na moje udo. I to było wybrzuszenie w jego spodniach. Moje oczy powiększyły się ponieważ wypuścił jęk. Dalej całował mój obojczyk. – Wiec jeśli jesteśmy w mojej klasie, przestrzegamy moich zasad.
Otworzyłam szufladę biurka i wyciągnęłam kilka zdjęć wydrukowanych. Spojrzałam na mój chudy brzuch. Kiedyś tam było maleństwo. Moja ręka zataczała małe kółka na mojej talii. Rzuciłam zdjęcia na podłogę. To było zbyt przygnębiające. Nienawidzę tego uczucia. Nienawidzę czuć się zniszczona. Łzy zaczęły płynąć. Jestem małym człowieczkiem, którego można wykorzystywać na okrągło.
Zaczęłam głośno krzyczeć. Sąsiedzi na pewno mnie słyszeli. Weź się w garść Lowri…
Zrugałam siebie. W mojej głowie znów pojawiło się okropne wspomnienie.
- Jeden raz – Chase podniósł się. Jego postura budziła we mnie grozę.
Umieścił blunta w popielniczce stojącej na stole.
- Dla mnie kochanie – jego wargi znalazły się przy moim uchu. – Nie bój się. Przysięgam, że będzie dobrze.
Spojrzałam z powrotem na blunta, a potem na twarz chłopaka. Położyłam rękę na brzuchu.
- Ja nie mogę. Skrzywdzę go.
Złapał mocno moją rekę odciągając ją od talii. Jego oczy były już czerwone. On wziął więcej dragów.
- Zamknij oczy – trzymał moją dłoń i prowadził do naszego dużego łóżka.
Usiadł na materacu, a mnie wziął pomiędzy swoje nogi. Pociągnął za moją koszulkę.
- Ściągnij ją.
Był na haju i chciał odbyć stosunek. To była regularna rzecz. Ale nie od kiedy nosiłam maleństwo. Nie wiedziałam co się może stać. Czasami całowal mój brzuch mówiąc jakim będzie jego tatusiem. Obydwoje chcieliśmy chłopca.
- Powiedz mamusi, żeby się uspokoiła i że wszystko będzie dobrze – jego oczy spotkały się z moimi i posłał mi uśmiech.
Jego ramiona obejmowały mój pas. Całował szlak prowadzący do mojego pępka. Sięgnął po blunta za stołu. Podniósł się i pocałował mnie bardzo brutalnie. Później zaciągnął się dymem. Rozwarł moje wargi i wpuścił dym. Posłal mi uśmieszek.
- Zaufaj mi, będzie ci lepiej.
Wróciłam do pokoju. Rzuciłam się na swoje łóżko, patrząc na zegarek. 8:45. Wtuliłam zmęczoną od płaczu twarz w poduszkę i zapadłam w sen.
Wstałam następnego ranka. Wyglądałam okropnie. Miałam ciemne worki pod oczami. Poszłam wcześnie spać, ale płakanie kilka godzin wcześniej nie pomogło.
Potrząsnęłam głową i przemyłam twarz wodą. Szybko założyłam limonkową sukienkę, czarne szpilki i zabierając komputer, wyszłam do pracy.
~*~
Podeszłam do biurka, gdzie leżała karteczka.
Lorwi,
Myślę, że twoi studenci i studenci pana Stylesa powinni stworzyć jedną klasę. Widzę, że uczą się jednego materiału. Może raz w tygodniu?
Dave
Zgniotłam kartkę. Kurwa. Ostatnie czego chciałam to praca z nim. A to znaczy jedno pomieszczenie i uczenie wspólnie.
- Więc też dostałaś notkę? – podskoczyłam. Nie wiedziałam, że Harry tu jest.
Opierał się o framugę, a ramiona miał skrzyżowane na klatce.
Przytaknęłam głową. Nie miałam zamiaru z nim rozmawiać. Dla mnie był cholernym dupkiem. Nie będę marnować na niego czasu.
Odkaszlnął i podszedł do mnie.
- Porozmawiaj ze mną.
- Co mam mówić? Spotkanie tu czy u ciebie?
Podszedł do mnie i oparł ręce na biurku.
- U mnie. Przestań mnie tak pierdolenie krótko trzymać. – warknął i odepchnął od mebla. Wyszedł trzaskając drzwiami. I śmiał się, naprawdę głośno śmiał.
Wyglądał jakby przez cztery lata chował w sobie złość. Złapałam kawałek kartki leżącej na moim biurku i nabazgrałam „Dzisiejsza lekcja w Sali pana Stylesa”.
Wzięłam moją torebkę i poszłam do jego klasy. Zadzwonił dzwonek. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam Harry’ego, który siedział przy swoim biurku. Spojrzał na mnie sygnalizując, że mam podejść i wrócił wzrokiem do papierów na blacie.
- Więc zaczniemy od czytania „Poradnika pozytywnego myślenia”, a potem będą musieli napisać streszczenie czterech rozdziałów. Będziemy się podobnie poruszać przy każdej klasie. Podobny schemat. Okay?
Uniosłam brwi. Był poważny.
- Harry. Angielski to zabawa. Rozchmurz się. Może dajmy im to do przeczytania, potem krótki test i tyle. Sprawisz, że książka która jest zabawna, będzie dla nich czymś okropnym.
Taka była prawda. Prawdopodobnie większość by tego nie przeczytała. Spojrzał na mnie marszcząc brwi.
- Powiedziałem, że mam ochotę na debatę?
Nie zdążyłam się odezwać. Do Sali weszli nasi uczniowie. David przywitał się ze mną.
- Dobry pani Richards. Skończyłem to co miałem napisać dwa tygodnie temu. Och i ja…
Zaśmiałam się.
- siadaj. Wiesz, że nie musiałeś już tego robić prawda? – wzięłam jego wypracowanie.
- Więc…tak wiedziałem, ale chciałem – wpatrywał się we mnie.
Posłałam mu uśmiech. Co za głupek.
~*~~
Uważnie patrzyłam na morze uczniów siedzących przede mną. 12 była moja. Wszystkich było około 30. Stałam za mężczyzną, gdy on siedział przy biurku. Harry odkaszlnął.
- Przyzwyczajcie się do siebie, ponieważ będziecie razem jedną godzinę w ciągu tygodnia do końca roku. – mówił do nich chłodnym tonem. Nic złego nie zrobili. Potrząsnęłam głową.
- To znaczy, mamy nadzieję że się zakolegujecie. Jestem pani Richards.
Usłyszałam kilka „dzień dobry”.
- Dzien dobry pani Richards! – ktoś krzyknął z tyłu klasy.
Zobaczyłam rude włosy i uśmieszek.
- Cześc Nate.
Jego uśmiech poszerzył się.
- Proszę spojrzeć, znalazłem swój zeszyt! – podniósł zielony przedmiot.
Zaśmiałam się kręcąc głową. Ja nie wiem czemu Harry się nie śmiał. Mężczyzna jęknął głośno.
- Rozejść się. – wstał z krzesła zbierając książki. Jego dłonie były duże. – Będziecie czytać Poradnik Pozytywnego Myślenia. Po każdym tygodniu Będziecie musieli napisać streszczenie z przeczytanej książki w ubiegłym tygodniu – mówił ogólnie. – Jeśli nie będziecie mieć, musisz przynieść następnego dnia ale będzie gorsza ocena.
- Harry, to nie fair – zaprotestowałam.
- Potrzebujemy dowodu, że słuchali cały tydzień.
Wywróciłam oczami.
- Zrobimy mały quiz na koniec. Tyle że to zabawna książka. Wiec miejmy z tego zabawę, okay?
Moi uczniowie uśmiechnęli się słysząc, że chce załagodzić sytuację. Harry trząsnął książkami o biurko.
- Nie, wszyscy z was napiszą raporty. To jest to o co nam chodzi z Lo..z panią Richards. Weźcie książki i otwórzcie na pierwszej stronie. – spojrzał na mnie, rzucając wyzwanie bym może coś powiedziała. W jego spojrzeniu była groźba.
Wzięłam książkę i ją otworzyłam. Mogłam czuć lodowate spojrzenie Harry’ego na mnie. Zadrżałam wracając wzrokiem do klasy.
- Więc, kto pierwszy czyta?
~~*~~~
Dzwonek oznajmił, że jest koniec lekcji. Wszyscy wstali zbierając książki. Harry i ja mieliśmy teraz wolną lekcję. Prawdopodobnie zacznie mnie wkurzać. Jak to robił cały czas. Raczej będę na niego zła przez cały ten okres.
- Harry, dlaczego byłeś dla nich niegrzeczny?
Popatrzył gniewnie na mnie.
- Ponieważ to dzieci, dzieci które potrzebują nauki? Jeśli ja nie będę surowy, to kto inny będzie?
- Nie jesteśmy ich rodzicami Harry. Odpręż się. Prawdopodobnie będzie le…
Przerwał mi. Przycisnął mnie do ściany.
- Zamknij się. Po prostu się zamknij Lowri. Będę uczył jak tylko będę chciał. – szepnął do mojego ucha. – jak lubisz albo jak nie. – jego wargi zjechały na mój obojczyk. – I kurwa nie wtrącaj się – dodał zostawiając pocałunek na mojej kości. Naciskał na mnie swoim ciałem. Coś twardego napierało na moje udo. I to było wybrzuszenie w jego spodniach. Moje oczy powiększyły się ponieważ wypuścił jęk. Dalej całował mój obojczyk. – Wiec jeśli jesteśmy w mojej klasie, przestrzegamy moich zasad.
~~~*~~~
Cześć. Tłumaczę teraz 15. Jak przetłumaczę chociaż 16 rozdział to dodam nowy. Przepraszam i zapraszam na Vanillie
Autor:
Polecam Goodbook
piątek, 22 sierpnia 2014
11. Lullaby.
Ręce Harry’ego opadły z mojej twarzy, na moją talię i przyciągnęły mnie bliżej. Jego oddech stał się cięższy, mój tak samo. Moja torba zjechała mi z ramienia na podłogę. Nawet jak byłam w szpilkach, on zostawał wyższy. Musiał się pochylać, aby nasze wargi się spotkały. Pociągnął mnie do przodu, tak że nasze klatki stykały się. Wyobraziłam sobie jego mięśnie pod tą koszulą. Czułam się cudownie całując go, ale to było złe. Szczególnie, że ktoś tu mógł wejść o każdej porze. Podniosłam ręce i odepchnęłam go lekko. Stanęłam dalej, widząc jak jego oczy się powiększają ze zdziwienia.
- Co to było…- żadne słowa nie mogły opisać tego jak się czułam. Poczułam ukłucie dłoni, gdy miała ona kontakt z jego policzkiem. Spoliczkowałam go. Faktycznie go mocno spoliczkowałam. Spojrzał na mnie, a jego ręka potarła bolące miejsce.
- Co do diabła Lowri?
Podniosłam brwi, układając ręce na biodrach.
- Pocałowałeś mnie.
Seksowny uśmiech pojawił się na jego twarzy.
- A ty oddałaś pocałunek. – zbliżył się do mnie. Swoją rękę położył na moim biodrze, a wargi zbliżył do ucha,. – Tak Lowri? Cholernie dobrze całujesz. – złożył pocałunek za płatkiem mojego ucha.
Poczułam jak moje policzki oblewa czerwień. Jego wargi były takie miękkie. Nie chciałam wiedzieć co może się zdarzyć jeśli byśmy zostali w tym pokoju jeszcze dłużej.
- Uhm, powinnam iść – spojrzałam w jego oczy. Na twarzy Harry’ego został uśmieszek.
- Wooow – usłyszałam za sobą irlandzki akcent. Przymknęłam oczy. Gdy je otworzyłam, Harry spoglądał nad moim ramieniem.
- Cześć Niall.
Odwróciłam się i spojrzałam na mężczyznę o blond włosach. Błądził wzrokiem między mną a Harrym. Jego niebieskie oczy lśniły.
- To było coś – zaśmiał się.
Harry dotknął mojego ramienia, wpędzając je w dziwne drżenie. Z jego gardła wydobył się cichy chichot.
- A co, widziałeś wszystko?
Znów zaczął się śmiać, a ja zrozumiałam. Widział wszystko. Byłam upokorzona. Widział. Widział jak mnie całuje. Nie mogłam nic powiedzieć, bo on widział.
Wywróciłam oczami, a oni dwaj się śmiali. Popchnęłam Nialla na bok i wyszłam na korytarz.
- Lowri, czekaj. – usłyszałam Harry’ego za mną.
Jego żartobliwy ton szybko przeszedł. Zorientował się, że mnie zranił.
Zatrzymałam się przed schodami, odwracając twarzą do niego. Pokazałam, aby nie podchodził. Spojrzał na mnie i czekał, aż zacznę mówić.
- Nie idź za mną, nie mów do mnie. Wiedziałam, że nie powinnam iść na to spotkanie. Ty i Niall możecie zapomnieć o tym co się stało, uwierzcie że to się nie powtórzy. – Powstrzymałam się od krzyku na niego. Po chwili mogłam zobaczyć Nialla, stojącego kilka metrów za Harrym.
Twarz Harrego stała się czerwona , a jego oczy się zwęziły.
- Przepraszam?- Był wkurzony , ale dlaczego ? Śmiał się jakby był to jakiś rodzaj żartu, sprawiał ze czułam rzeczy inne od tych które odczuwałam przy innych mężczyznach wcześniej. Następnie śmiał mi się prosto w twarz. Zrobił jeden krok zanim kontynuował. -Myślisz ze taki był mój zamiar? Pocałować cię? Mogę pocałować każdego nauczyciela w tej szkole jeżeli tylko będę chciał!
Stałam tam w szoku , ze szczeka przy podłodze. On naprawdę to powiedział? Nie mógł mówić poważnie , był okropnym dupkiem . Z wyjątkiem chwili w której mnie całował. Zmarszczyłam brwi gdy zapukał do drzwi blisko miejsca w którym staliśmy.
Piękna kobieta , która nie mogłaby być dużo starsza ode mnie otworzyła mu. Jej piękne rude loki idealnie komponowały się z jasno niebieską sukienką , podskakiwały kiedy robiła małe kroki korytarzem spojrzała na mnie i Harrego kilka razy. Oczywiście zmieszana. Mogłam to zrozumieć , wiedząc jaka jestem. Harry spojrzał na mnie ze zmarszczonymi brwiami. zrobił krok i chwycił ją za nadgarstek. Przycisnął usta do jej a ona położyła swoją rękę na jego bicepsie i ścisnęła go.
Potrząsnęłam moją głową zdegustowana. Czułam się brudna, bezwartościowa. Ilu już nauczycieli pocałował?!
Odwróciłam się od tej dwójki i zbiegłam na dół. Wybiegłam ze szkoły. Przebiegłam przez parking. Odjechałam autem do domu. Nigdy nie powinnam się spotykać z Harrym. Będę pamiętać na przyszłość…
~*~
Położyłam torbę mojego komputera na kuchennym blacie tak szybko jak tylko dotarłam do domu. Czułam się brudna. Zsunęłam moje szpilki zanim udałam się na gorę. Szybko się rozebrałam i weszłam pod ciepły strumień w prysznicu. Wspomnienia zajmowały moje myśli. Szczególnie jedno. Jedno którego nigdy nie chciałam pamiętać. ( zanim zaczniesz kontynuować czytanie polecam włączyć piosenkę "HIGH FOR THIS"- The Weekend)
-Kochanie wyluzuj tylko jeden buch. Nikogo nie skrzywdzi ani ciebie ani twojego małego chłopca. Przyrzekam.
Położył ręce na moim małym brzuchu po to aby mi pokazać.
-Chase nie chce go skrzywdzić.
Zrobiłam krok w tył od palącego się blunta którego wyciągał w moja stronę. Chase usiadł . miał na sobie tylko swoje czarne obcisłe bokserki . jasne krótko ścięte włosy. Uśmiechnął się do mnie delikatnie
- Tylko jeden raz. Zamknij oczy i zaciągnij się. Wszystko będzie w porządku.
- Chase…
- Zaufaj mi. Będziesz chciała więcej .
Otworzyłam oczy i dłonią wytarłam łzy które były pod moimi oczami. Moja ręka przeniosła się na mój plaski brzuch. Wyłączyłam szybko prysznic. Wzięłam mój ręcznik i powoli ruszyłam do mojego pokoju. Dalej płakałam
- Przepraszam, tak bardzo przepraszam nie powinnam była go posłuchać.
Usiadłam na lóżku i schowałam twarz w dłoniach. -Przepraszam.
~*~
Słuchajcie. Trzeba rozpromować to tłumaczenie. Macie TT? Moglibyście trochę pospamować tym blogiem do innych? Będę bardzo wdzięczna.
Jeśli chcecie mnie obserwować @skyfallgirl
Autor:
Polecam Goodbook
niedziela, 17 sierpnia 2014
10. Roar.
Uśmiechałam się idąc do swojego samochodu. Torbę z komputerem przerzuciłam przez ramię. W końcu mogłam pójść do domu i zdjąć te cholerne szpilki. A potem usiąść z herbatą nad testami.
Kliknęłam na pilocie guzik otwierający auto i podniosłam drzwi od bagażnika, które po chwili opadły z hukiem.
- Powiedziałaś „Po ósmej lekcji”. – męski głos odezwał się za mną. Harry. Mogłam poczuć jego ciepły oddech na swojej szyi. Jego ręka przytrzymywała moje drzwi od auta.
Cholera, zapomniałam że miałam się z nim spotkać.
- Uh….nie za dobrze się czuję. Muszę wrócic do domu. Przepraszam – mruknęłam, próbując jeszcze raz je otworzyć. Nie wziął ręki, a ja nie miałam takiej siły.
- Kłamiesz.
Intymność tego spotkania była niewiarygodna. To było szalone. On robił ze mnie szaleńca. Seksualne napięcie budowało się między nami. Musiałam na niego spojrzeć. Był bliżej niż myślałam. Kiedy odwróciłam głowę, nasze czoła prawie się zetknęły.
- Tak, kłamię. Nie chcę marnować swojego czasu. Wkurzasz mnie. Za każdym razem jest tak samo.
Jego oczy pociemniały. Jeśli nie był dziwny wcześniej, to teraz na pewno. Jego pięść zaciskała się i rozluźniała, a oddech stawał się cięższy.
- To tylko pierdolone spotkanie, Lowri. Nie bądź taką suką. Idziemy. – zabrał rękę i czekał, aż zacznę iść.
Zrobiłam mały krok w jego kierunku. On nazwał cię suką Lowri. Teraz jestem suką… On jest w błędzie wyzywają mnie, bo ja mogę mu dopiero pokazać jaką jestem suką.
~*~
Kiedy znaleźliśmy się w pomieszczeniu Harry’ego, odsunęłam sobie krzesło a torbę rzuciłam na biurko.
- Okay, no więc? – Harry zaczął.
- Więc różowe kartki i ołówki będą fajne.
Uniósł brwi.
- Miałem na myśli jakie tematy będziemy poruszać.
- No, żeby różowe zeszyty i ołówki mogły być obronione różowymi piórkami.
- Co? Lowri…
- Ponieważ wolę to bardziej niż standardowy biały papier – ciągnęłam dalej.
- lowri, my..
- Uwielbiam pisać ołówkami z piórami. Myślę, że …
- WYSTARCZY! – krzyknął. Jego twarz stała się czerwona ze złości. Wstał z krzesła i zatrzymał się przede mną. To była jedna piąta tego co chciałam mu pokazać. Może go zdenerwowałam nade wszystko, ale trudno.
- Co jest z tobą lowri? Co złego jest z tobą?!
Wzruszyłam ramionami i westchnęłam ciężko, oglądając moje paznokcie. Obszedł biurko i pochylił się nade mną.
- Nie chcesz tu być tak? – spytał cicho.
Pokręciłam moją głową. Tyle spraw miało miejsce, zbyt wiele do zrozumienia.
- Więc idź. Skończyłem.
Moje oczy powiększyły się.
- Co..co?
- Idź do domu. Skończyłem. Jestem żałosny, wciągając cię w to.
Wstałam i wzięłam moją torebkę. Harry był blisko mnie, prawie tak blisko jak na parkingu. Sprawiał, że czułam takie rzeczy jak motylki w brzuchu. Myślę, że między nami coś się zacieśni, jeżeli oczywiście nie zacznie mnie wkurzać, a to na 99% nastąpi.
- Jesteś pewny?
Spojrzał w moje oczy i raz potaknął głową. Miał piękne zielone oczy. Tak…To odpowiada chwila na podziwianie. Zrobił krok do tyłu i posłał mi uśmiech. Odwróciłam się i poszłam do drzwi.
- Boże, cholera – wymamrotał pod nosem. – Czekaj Lowri.
Spojrzałam na niego. Wyglądał na zmieszanego. Wiedziałam, że pójdzie w moją stronę. Że to źle. Wiedziałam, że to złe gdy jego wargi naciskały na moje. Ale jego wargi były…ostre, surowe i łagodne. Tak całował. Wiedziałam, że to źle ale mnie to nie obchodziło, jego usta to było wszystko.
Kliknęłam na pilocie guzik otwierający auto i podniosłam drzwi od bagażnika, które po chwili opadły z hukiem.
- Powiedziałaś „Po ósmej lekcji”. – męski głos odezwał się za mną. Harry. Mogłam poczuć jego ciepły oddech na swojej szyi. Jego ręka przytrzymywała moje drzwi od auta.
Cholera, zapomniałam że miałam się z nim spotkać.
- Uh….nie za dobrze się czuję. Muszę wrócic do domu. Przepraszam – mruknęłam, próbując jeszcze raz je otworzyć. Nie wziął ręki, a ja nie miałam takiej siły.
- Kłamiesz.
Intymność tego spotkania była niewiarygodna. To było szalone. On robił ze mnie szaleńca. Seksualne napięcie budowało się między nami. Musiałam na niego spojrzeć. Był bliżej niż myślałam. Kiedy odwróciłam głowę, nasze czoła prawie się zetknęły.
- Tak, kłamię. Nie chcę marnować swojego czasu. Wkurzasz mnie. Za każdym razem jest tak samo.
Jego oczy pociemniały. Jeśli nie był dziwny wcześniej, to teraz na pewno. Jego pięść zaciskała się i rozluźniała, a oddech stawał się cięższy.
- To tylko pierdolone spotkanie, Lowri. Nie bądź taką suką. Idziemy. – zabrał rękę i czekał, aż zacznę iść.
Zrobiłam mały krok w jego kierunku. On nazwał cię suką Lowri. Teraz jestem suką… On jest w błędzie wyzywają mnie, bo ja mogę mu dopiero pokazać jaką jestem suką.
~*~
Kiedy znaleźliśmy się w pomieszczeniu Harry’ego, odsunęłam sobie krzesło a torbę rzuciłam na biurko.
- Okay, no więc? – Harry zaczął.
- Więc różowe kartki i ołówki będą fajne.
Uniósł brwi.
- Miałem na myśli jakie tematy będziemy poruszać.
- No, żeby różowe zeszyty i ołówki mogły być obronione różowymi piórkami.
- Co? Lowri…
- Ponieważ wolę to bardziej niż standardowy biały papier – ciągnęłam dalej.
- lowri, my..
- Uwielbiam pisać ołówkami z piórami. Myślę, że …
- WYSTARCZY! – krzyknął. Jego twarz stała się czerwona ze złości. Wstał z krzesła i zatrzymał się przede mną. To była jedna piąta tego co chciałam mu pokazać. Może go zdenerwowałam nade wszystko, ale trudno.
- Co jest z tobą lowri? Co złego jest z tobą?!
Wzruszyłam ramionami i westchnęłam ciężko, oglądając moje paznokcie. Obszedł biurko i pochylił się nade mną.
- Nie chcesz tu być tak? – spytał cicho.
Pokręciłam moją głową. Tyle spraw miało miejsce, zbyt wiele do zrozumienia.
- Więc idź. Skończyłem.
Moje oczy powiększyły się.
- Co..co?
- Idź do domu. Skończyłem. Jestem żałosny, wciągając cię w to.
Wstałam i wzięłam moją torebkę. Harry był blisko mnie, prawie tak blisko jak na parkingu. Sprawiał, że czułam takie rzeczy jak motylki w brzuchu. Myślę, że między nami coś się zacieśni, jeżeli oczywiście nie zacznie mnie wkurzać, a to na 99% nastąpi.
- Jesteś pewny?
Spojrzał w moje oczy i raz potaknął głową. Miał piękne zielone oczy. Tak…To odpowiada chwila na podziwianie. Zrobił krok do tyłu i posłał mi uśmiech. Odwróciłam się i poszłam do drzwi.
- Boże, cholera – wymamrotał pod nosem. – Czekaj Lowri.
Spojrzałam na niego. Wyglądał na zmieszanego. Wiedziałam, że pójdzie w moją stronę. Że to źle. Wiedziałam, że to złe gdy jego wargi naciskały na moje. Ale jego wargi były…ostre, surowe i łagodne. Tak całował. Wiedziałam, że to źle ale mnie to nie obchodziło, jego usta to było wszystko.
~~~*~~~~
Proszę. Oto wasz upragniony rozdział. Krótki znów ;/ ale taki był.
Autor:
Polecam Goodbook
czwartek, 31 lipca 2014
9. Give me love.
Podniosłam się z łóżka. Mój jednodniowy urlop był miły ale zgaduję, że musiałam wrócić kiedyś. Poza tym niczego nie osiągnęłam.
Szybko uczesałam swoje włosy i nałożyłam makijaż. Założyłam sukienkę w kolorze beżu i czarne szpilki. Wzięłam laptopa i wyszłam z domu.
~*~
- Poważnie, ludzie. Wiem, że nie byłam tu wczoraj, ale teraz musicie się skupić.
- stawałam się coraz bardziej poirytowana. Cała moja klasa chciała łobuzować. Myśleli, że teraz też będą mieć wolne. – Hej, hej! – klasnęłam w dłonie. – Fajnie, mieliście luz, ale teraz macie się uspokoić! – rozejrzałam się po klasie, patrząc na 32 twarze. Nigdy jeszcze nie krzyczałam tak na moje klasy. – Uh…przepraszam. Ale proszę, skupcie się. – rozejrzałam się ponownie, zauważając że Brandon podniósł rękę. – Tak, Brandon?
Spojrzał na mnie, przeczesując włosy. Na jego twarzy pojawił się łobuzerski uśmiech.
- Własnie się zastanawiałem, czy pani wie że wszyscy widzimy pani dekolt? – klasa zaczęła się śmiać. Zdałam sobie sprawę, że pochylając się moja bluzka odchyla się i wszyscy widząc moją klatkę piersiową. Jego uśmieszek stał się szerszy, gdy szybko poprawiałam dekolt. Na moje policzki wpłynął czerwony rumieniec. Miałam dość takiego aroganckiego zachowania od mężczyzn. Wstałam i odwróciłam się do tablicy, ścierając ją.
- Właśnie zastanawiałam się czy pan będzie zadowolony z zostawania w szkolnej kozie po zajęciach przez miesiąc. – spojrzałam na niego przez ramię, unosząc brwi. Po całej klasie rozległo się głośne „Uuuuu”. Wszyscy patrzyli w jego kierunku. Dobrze, że skupili swoją uwagę na nim, a nie na mnie.
Jego usta otworzyły się.
- To nie fair. Ja mam trening hokeja. Nie mogę go opuścić.
- Więc może powinieneś zastanowić się nad swoim niegrzecznym zachowaniem. Teraz wracamy do tego o czym mówiłam wcześniej – odkaszlnęłam. – Nie wiem czy…- Harry, który otworzył drzwi, przerwał mi. Spojrzał krótko na moją klasę i podszedł do mnie.
- Przepraszam, ale potrzebuję pani na moment. – uśmiechnął się i wyciągnął mnie na korytarz.
Stałam naprzeciw niego. Fajnie wyglądał w zwykłej koszulce polo.
- Tak Harry? Czego potrzebujesz?
Przyjrzał mi się od góry do dołu.
- Byłbym wniebowzięty, gdybyś mogła pomóc mi z planowaniem spotkania dzisiaj po lekcjach.
Wywróciłam oczami. Chyba zwariował.
- Tak więc, mam areszt. Muszę pilnować ucznia. A poza tym myślałam, że miałeś to sam zrobić. – przeczesałam włosy, ciągle na niego patrząc. – Teraz, jeśli to wszystko, wracam do klasy. – mruknęłam i popchnęłam drzwi. Jego oczy powiększyły się.
- Zmuszę kogoś do zastąpienia cię na areszcie. Jeszcze jedna szansa Lowri, proszę. – jego spojrzenie było błagające.
- nie ważne Harry. Spotkam się z tobą w twojej Sali po 8 lekcji. Mogę już wrócić?
Na jego twarzy pojawił się triumfujący uśmiech. Pokiwał głową. Również się lekko uśmiechnęłam. Wróciłam do klasy, zostawiając Harry’ego na korytarzu.
- Okay, więc na czym skończyłam?
Szybko uczesałam swoje włosy i nałożyłam makijaż. Założyłam sukienkę w kolorze beżu i czarne szpilki. Wzięłam laptopa i wyszłam z domu.
~*~
- Poważnie, ludzie. Wiem, że nie byłam tu wczoraj, ale teraz musicie się skupić.
- stawałam się coraz bardziej poirytowana. Cała moja klasa chciała łobuzować. Myśleli, że teraz też będą mieć wolne. – Hej, hej! – klasnęłam w dłonie. – Fajnie, mieliście luz, ale teraz macie się uspokoić! – rozejrzałam się po klasie, patrząc na 32 twarze. Nigdy jeszcze nie krzyczałam tak na moje klasy. – Uh…przepraszam. Ale proszę, skupcie się. – rozejrzałam się ponownie, zauważając że Brandon podniósł rękę. – Tak, Brandon?
Spojrzał na mnie, przeczesując włosy. Na jego twarzy pojawił się łobuzerski uśmiech.
- Własnie się zastanawiałem, czy pani wie że wszyscy widzimy pani dekolt? – klasa zaczęła się śmiać. Zdałam sobie sprawę, że pochylając się moja bluzka odchyla się i wszyscy widząc moją klatkę piersiową. Jego uśmieszek stał się szerszy, gdy szybko poprawiałam dekolt. Na moje policzki wpłynął czerwony rumieniec. Miałam dość takiego aroganckiego zachowania od mężczyzn. Wstałam i odwróciłam się do tablicy, ścierając ją.
- Właśnie zastanawiałam się czy pan będzie zadowolony z zostawania w szkolnej kozie po zajęciach przez miesiąc. – spojrzałam na niego przez ramię, unosząc brwi. Po całej klasie rozległo się głośne „Uuuuu”. Wszyscy patrzyli w jego kierunku. Dobrze, że skupili swoją uwagę na nim, a nie na mnie.
Jego usta otworzyły się.
- To nie fair. Ja mam trening hokeja. Nie mogę go opuścić.
- Więc może powinieneś zastanowić się nad swoim niegrzecznym zachowaniem. Teraz wracamy do tego o czym mówiłam wcześniej – odkaszlnęłam. – Nie wiem czy…- Harry, który otworzył drzwi, przerwał mi. Spojrzał krótko na moją klasę i podszedł do mnie.
- Przepraszam, ale potrzebuję pani na moment. – uśmiechnął się i wyciągnął mnie na korytarz.
Stałam naprzeciw niego. Fajnie wyglądał w zwykłej koszulce polo.
- Tak Harry? Czego potrzebujesz?
Przyjrzał mi się od góry do dołu.
- Byłbym wniebowzięty, gdybyś mogła pomóc mi z planowaniem spotkania dzisiaj po lekcjach.
Wywróciłam oczami. Chyba zwariował.
- Tak więc, mam areszt. Muszę pilnować ucznia. A poza tym myślałam, że miałeś to sam zrobić. – przeczesałam włosy, ciągle na niego patrząc. – Teraz, jeśli to wszystko, wracam do klasy. – mruknęłam i popchnęłam drzwi. Jego oczy powiększyły się.
- Zmuszę kogoś do zastąpienia cię na areszcie. Jeszcze jedna szansa Lowri, proszę. – jego spojrzenie było błagające.
- nie ważne Harry. Spotkam się z tobą w twojej Sali po 8 lekcji. Mogę już wrócić?
Na jego twarzy pojawił się triumfujący uśmiech. Pokiwał głową. Również się lekko uśmiechnęłam. Wróciłam do klasy, zostawiając Harry’ego na korytarzu.
- Okay, więc na czym skończyłam?
~~~~~~*~~~~~~~~
Nie ode mnie zależy jakiej długości są rozdziały :) Ja tylko tłumaczę.
Chcę was zapytać czy czytalibyście :
Mamy plan na opowiadanie dokładnie inspirujące się FSOG. Tak jakby zdarzenia podobne, lecz inne. Nie, to nie byłoby kopiowanie i zmienianie imion. Jedynym szczególem jest to że bohaterem byłby Jamie Dornan, ale członkowie One Direction pełnili by ważną rolę w opowiadaniu. Zwłaszcza Niall i Louis. Po prostu uznałyśmy, że Jamie najbardziej pasuje na Matthewa White'a odpowiednika Christiana Greya:)
Czy czytalibyście?
"- Myślałam, że nie zapytasz – zaczyna. – Zadzwonili z Mediolanu. Tak! Rozumiesz to? Dowiedzieli się, że wykonuję projekt dla White’a i muszę tam pojechać. To moja szansa. – ciągnie podekscytowana. Ona zawsze tak energicznie gestykuluje. – Ale wiesz…Muszę spotkać się z Matthew White’em. To ważne. Mam projekty. Pomyślałam, że mogłabyś…- patrzy na mnie.
Kiwam głową analizując to co powiedziała. Po chwili otwieram szerzej usta.
- O nie. Nie ma mowy. Nie wkręcisz mnie w nic – ostrzegam od razu."
IIIIIIIIIIII WSZYSTKICH ZAPRASZAM NA GODFATHER
Autor:
Polecam Goodbook
wtorek, 22 lipca 2014
8. Lego House.
- Więc myślę że może byśmy mogli zachęcić ludzi i oni by wtedy mogli…- Harry mówił różne rzeczy, a ja tylko kiwałam głową. – Czy ty mnie w ogóle słuchasz? – spojrzał na mnie, unosząc brwi.
Delikatnie uśmiechnęłam się do niego, wstając.
- Nie chce tego teraz robić Harry.
Otarłam ręce o granatową spódnicę. Odepchnęłam krzesło i spojrzałam na ławkę Nate’a, która dalej stała do góry nogami.
- Muszę wrócić do domu i…yyy..nakarmić kota – zapamiętać : kupić kota.
Spojrzał na mnie ciemnymi oczami. Nie wierzył mi, to było oczywiste. Wstał, kierując się do drzwi. Otworzył je i zobaczył kto jest na korytarzu. Później je zamknął i zakluczył. Podszedł do mnie z uśmieszkiem.
- Czemu zamknąłeś drzwi? Ktoś pomyśli, że coś się dzieje. – dlaczego uśmiechał się z wyższością do mnie? On jest obcy. Musiałam wyjść z tej klasy i to szybko. – Ja muszę iść. Proszę cię. Mój kot..uh Sam, potrzebuje jedzenia. Powinnam tam być teraz.
Stanął przede mną tak, że zablokował mi drogę. Ten głupi uśmiech stał się większy.
- Och, naprawdę Lowri? – oparł się o biurko stojące przede mną.
Wyglądał niezwykle gorąco. Jego brązowa koszula idealnie opinała jego mięśnie. Poczułam, że roztapiam się od wewnątrz. Chyba lubiłam jego wymagający ton, który używał wobec mnie. Pochyliłam się, opierając prosto moje ręce na biurku. Teraz byłam bliższa niego. Uniosłam brwi mówiąc:
- Tak, przepraszam. Musze już isć. Teraz. – poczułam się zwycięsko. Odepchnęłam rękoma swoje ciało od biurka i ruszyłam do drzwi. Harry złapał mój prawy nadgarstek w swoją olbrzymią rękę.
- Nie zwolniłem cię. – powiedział przez całkowicie zaciśnięte zęby. Przejechał językiem po swojej wardze, wpatrując się w moje oczy i usta. Zrobił krok wprzód jeszcze bardziej zbliżając się do mnie. Jego twarz była zdecydowanie za blisko mojej.
Spojrzałam na niego i zaczęłam się śmiać. Zwolnić mnie? Co? Czy ja jestem uczniem? Nie sądzę. Spiorunował mnie wzrokiem, kiedy dalej się śmiałam.
Odchyliłam się do tyłu .
- Zwolnić mnie? Nie musisz. – odparłam, a Harry jęknął.
- Potrzebujesz dyscypliny. – wymamrotał wypuszczając powietrze.
Myślę, że miałam tego nie usłyszeć. Moje oczy powiększyły się nieznacznie, a ja zabrałam nadgarstek z jego uścisku. Był siny.
- Kim ty do cholery myślisz że jesteś?! Co daje ci prawo by rozmawiać ze mną w ten sposób? Staram się dowiedzieć o co do cholery w tym chodzi a wszystko co robisz ty to kłamanie mi prosto w twarz. Nie muszę być tu teraz. Wiesz, co, pieprz się. Miłej zabawy przy planowaniu tego cholernego spotkania przez ciebie ty arogancki dupku.-
To jest to. Miałam dość. Byłam pewna, że moja twarz przybrała odcień czerwony.
Lustrowałam go drwiącym wzrokiem, a później skierowałam się w stronę drzwi. Upewniłam się, że przy wychodzeniu zrobię najwięcej hałasu i wyszłam na korytarz. Wróciłam do swojej klasy. W pośpiechu schowałam laptop do pokrowca, równocześnie zakładając swoją kurtkę. Ruszyłam po schodach i zaraz wyleciałam na szkolny parking. Z pewnych powodów, miałam nadzieję, że Harry pójdzie za mną, ale to nie bajka. Nigdy nie byłam taka szczęśliwa, widząc swoją małą czarną Hondę. Szybko nacisnęłam przycisk otwierający auto. Wsiadłam i pośpiesznie odjechałam. W moim wstecznym lusterko zobaczyłam Harry’ego, który wychodzi ze szkoły wraz z Niallem. Wydaję mi się, że tak miał na imię.
Wyglądało na to, że Harry prowadził z nim ostrą wymianę zdań, a jego twarz była czerwona ze złości. Potrząsnęłam głową, skupiając się na drodze przede mną.
Miałam 10 minut od szkoły do domu. Postawiłam swoją Hondę na podjeździe i weszłam do segmentu. Wysunęłam swoje stopy ze szpilek. Opuściłam pokrowiec z laptopem na kanapę i poszłam do kuchni. Przygotowałam sałatkę, którą jadłam siedząc na blacie.
Myślę jutro, że zawiadomię telefonicznie o chorobie. Nie mogę stawać naprzeciw Harry'ego. Nie po tym co się stało. Potrząsnęłam głową, nie biorąc już ani jednego kęsa sałatki. Chciałam zacząć od nowa. Powrót do domu, to tortury, dosłownie.
Ruszyłam do łazienki i opróżniłam swój żołądek do muszli klozetowej. Przepłukałam swoje usta, a następnie pozbyłam się tego co zostało z mojego obiadu. Weszłam po schodach do swojego pokoju i rozebrałam się, aby wejść pod prysznic. Ciepła woda rozgrzała i odprężyła moje ciało. Ten jednodniowy urlop zaczął brzmieć coraz lepiej.
Wyszłam z łazienki i osuszyłam się, a później zadzwoniłam do dyrektora. Nie odbierał, więc nagrałam się na pocztę głosową.
- Cześć Dave, tu Lowri. Może nie możesz rozmawiać. Chce powiedzieć, że nie mogę jutro przyjść. Przepraszam. Mam nadzieję, że masz udany wieczór – powiedziałam i rozłączyłam się.
Miałam całą dobę, aby zastanowić się na tym co chcę powiedzieć Harry’emu, pomimo że ten człowiek był całkowicie nie obliczalny. Co miało znaczyć ,,Potrzebujesz dyscypliny?”. Jedno było pewne. Harry był ostatnią osobą o której chciałam myśleć przed snem.
~~~~~~~~*~~~~~~
Słuchajcie. Jestem przy tłumaczeniu 12 rozdziału i już mi się rozjaśniło. Ogarnęłam. Uff. To będzie nieco smutne ehh...Mam nadzieję, że znów zostawicie tak duzo komentarzy :)
I love you :*
Autor:
Polecam Goodbook
poniedziałek, 7 lipca 2014
7. Get Lucky.
Potrzebowałam odpowiedzi. Harry był skurwysynem wobec mnie i teraz mieliśmy razem pracować? Byłam kompletnie zdezorientowana i nie miałam nawet, żadnego pomysłu. On mąci mi w głowie. Jeszcze tylko dwie klasy i będę mogła się z nim spotykać, żądając od niego odpowiedzi. Dzieli mnie około dwie godziny od dowiedzenia się co jest z nim nie tak.
~~~~*~~~~
- Nie zapomnijcie przeczytać szóstego rozdziału! – krzyknęłam, gdy dzięki Bogu wreszcie zadzwonił dzwonek. Usiadłam na krześle, opierając głowę na rękach. Odpowiedź. O niczym innym dzisiaj nie myślałam.
W końcu się podniosłam i otworzyłam drzwi. Uczniowie przechodzili przez korytarz, a ja kierowałam się do Sali Stylesa. Zapukałam lekko i otworzyłam je, nie czekając na odpowiedź.
Harry odwrócił się od tablicy i lekko uśmiechnął.
- Hej Lowri. Jak ci minął dzień? – zapytał uprzejmie.
Odwzajemniłam gest.
- Dobrze, a twój?
- Też. Pomyślałem, że może to spotkanie…
Potrząsnęłam głową i wstałam. Harry uniósł brwi, patrząc na mnie zmieszany. On naprawdę myślał, że przyszłam tu rozmawiać o pracy, podczas gdy mamy dużo do wyjaśnienia. Jeśli dla niego to spotkanie to rodzaj żartu, to jest szalony.
Zrobiłam krok w tył, patrząc na niego i unosząc brew.
- Jesteś poważny Harry? Jesteś wobec mnie dupkiem i spodziewasz się, że będę biec na spotkanie z tobą, aby pracować? Bez żadnego wyjaśnienia? Zacznij rozmawiać Harry, albo będziesz wszystko planował sam.
Harry spojrzał na mnie. Jego oczy pochłonął strach.
- Chciałem podjąć pracę od innych nauczycieli. To wszystko.
- HA! No właśnie. W tej szkole jest jeszcze 4 innych nauczycieli angielskiego. Czemu nie weźmiesz ich? – byłam teraz zła. Kłamał mi prosto w twarz.
Naprawdę myślał, że jestem głupia? Zaczęłam stukać stopą o podłogę. Raczej dosyć głośno według mnie.
- Możesz się uspokoić? – zapytał, wstając. Spojrzał na mnie piorunującym wzrokiem. – Przestań z tym wkurwiającym stukaniem. – Od razu zaprzestałam ruchów, a moje oczy rozszerzyły się. Rzucił mi wściekłe spojrzenie. – Teraz możemy porozmawiać jak ludzie lub możesz odejść. Więc jak będzie, Lowri?
Sprawił, że poczułam się jak besztane dziecko za zrobienie czegoś źle. Chciałam odpowiedzieć, ale nie wiedziałam jak. Musiałam grać według jego zasad. Usiadłam, tak jak on, i skrzyżowałam ręce na klatce. Mężczyzna przeczesał włosy palcami, patrząc wprost na mnie. Jego oczy miały głęboki odcień zieleni.
- To oznacza, że zostajesz? – spytał.
Odwróciłam wzrok od jego twarzy, skupiając go na guzikach jego koszuli. Powoli pokiwałam głową. Westchnął poprawiając się na krześle. Posłał mi łobuzerki uśmieszek.
- Więc Lowri…
- MR. STYLES! Myślę…Może…Chwila. To jest. Może. Pokój Mrs. Beaker’s? Myślę, że to tutaj. Tak? – młody chłopak , który tu wbiegł wymamrotał coś pod nosem. Zgaduję, że to uczeń Harry’ego. Harry odchylił się na krześle i zajrzał mu przez ramię. Chłopak trzymał w ręce sandwich z bagietki. Uczeń zmarszczył brwi, nie wiedząc co ma zrobić. Wyglądał jakby właśnie został poproszony o określenie sensu życia.
- Co to jest Nate? – Harry wstał idąc do niego.
- Myślę, że mogłem zostawić tu swój folder – rozejrzał się i kontynuował. – To jest zielone, duże i pro…- Zaczął mówić, gestykulując rękoma póki pan Styles mu nie przerwał.
- Wiem jak wygląda folder. Idź sprawdź swoją ławkę albo co. Nie widzisz, że jestem zajęty? – przegonił go ręką.
Nate spuścił wzrok spotykając się spojrzeniem ze mną. Był słodki. Rudawe włosy, piegi i najbledsza skóra, jakiej nigdy nie widziałam. Uśmiecham się do niego.
Odwzajemnił gest.
- Przepraszam. Nie chciałem przerwać. – mruknął, a drobny rumieniec skradł się na jego policzki.
Harry spojrzał na chłopaka, po czym usiadł na krześle.
- Teraz powiedz mi o co chodziło? – odezwał się wymagającym tonem. Spoglądał to na mnie to na Nate’a. Chłopak rozglądał się, przeszukując ławkę.
Spojrzałam w dół, lustrując swoje paznokcie. Może powinnam pomalować je na niebieski?
- Dlaczego chciałeś planować to spotkanie ze mną? – szepnęłam.
Harry wydał głośne westchnienie.
- Jak mówiłem wcześniej, chciałem… - przerwał mu głośny huk.
Podniosłam wzrok zauważając Nate’a, przed którym stała ławka do góry nogami.
- Już wiem gdzie był! – krzyknął radośnie odklejając zielony folder od deski. – Dziękuję, panie Styles! Miłego dnia! – wybiegł z Sali uradowany.
- Więc – Harry kontynuował – Chcę wziąć pracę od innych nauczycieli. – nie rozumiałam.
- Harry ja chce…
- Być powodem. Teraz pomóż mi planować to pieprzone spotkanie – spojrzał na mnie. Potrząsnęłam głową, patrząc w jego oczy. Potrzebowałam odpowiedzi i byłam zdeterminowana aby je dostać.
~~~~*~~~~~
ten rozdział jest bardziej do ogarnięcia. Idę tłumaczyć następne :)
Autor:
Polecam Goodbook
sobota, 28 czerwca 2014
6. Skyfall.
Wyciągnęłam mój czarny długopis do torby z komputerem. Zaczęłam rysować bazgroły na kartce, która leżała przede mną. Harry, korzystając z okazji usiadł obok. Próbował zwrócić moją uwagę wiele razy, ale go ignorowałam.
- Więc potrzebuję dwie osoby, które zorganizują następny termin. Najlepiej z tej samej klasy. Prawdopodobnie będą musieli zostać później, aby to zaplanować. Ktoś chętny? – spytała kobieta przedstawiona jako „ Jennifer Parks”. Dużo uczniów popatrzyło na nauczycieli i potrząsnęło głowami, pokazując że nie mają pomysłów.
- Lowri i ja możemy to zrobić – usłyszałam głęboki, zachrypnięty głos mówiący obok mnie. Spojrzałam na Harry’ego, marszcząc brwi.
- Naprawdę? To cudownie! Dzisiejsze spotkanie dobiegło końca. Wspaniały wieczór. Wszyscy wstali odsuwając swoje krzesła i zbierając rzeczy. Westchnęłam chowając długopis i kartkę do czarnej torby. Usłyszałam zdławiony chichot w przeciwległym końcu Sali. Spojrzałam tam szybko, widząc Nialla który wpatrywał się w przyjaciela i śmiał. Nie wiem co jest zabawnego w tej całej sytuacji. Byłam sfrustrowana. Nie miałam zamiaru spędzić więcej czasu z mężczyzną o kręconych włosach. Był niegrzeczny.
- Lowri? – przeczesał palcami swoje nieułożone włosy. Spojrzał na mnie błagalnie. Wyglądał jakby pytał o przebaczenie.
Popatrzyłam na dół swojej sukienki.
- Nie interesuje mnie rozmowa tu i teraz Harry.
Wiedziałam, że nie mogę na niego wybuchnąć. Nie mogłam tego zrobić, gdyż otaczało nas wielu nauczycieli.
- Myślę, że jutro możemy porozmawiać o tym po lekcjach. Dobrze, panie Styles? – oklaskiwałam siebie za ten oficjalny ton.
- Nie – spojrzał na mnie jak dziecko. To było słodkie, ale nie mogłam tak myśleć. Szybko odepchnęłam od siebie to stwierdzenie. – Chcę porozmawiać o tym teraz. – patrzył mi w oczy, robiąc kilka kroków. – Chodźmy do twojej Sali. Mamy kwestie do umówienia.
Cofnęłam się do tyłu.
- Nie. Jutro się zobaczymy panie Styles.
Podeszłam do drzwi i je popchnęłam. On myśli, że zawsze będę robić to co on mówi? Myli się. Szybko zbiegłam po schodach do głównych drzwi szkoły i wyszłam z budynku. Cały dzień w zamknięciu. Aż przyjemnie wdychać świeże powietrze.
Poszłam do mojego auta, które otworzyłam pilotem. Torbę wrzuciłam na siedzenie pasażera. Zapięłam swój pas i ruszyłam. Zatrzymałam się pod swoim domem i westchnęłam, przeczesując palcami włosy. Wolnym krokiem udałam się do środka. Kiedyś dzieliłam ten dom z chłopakiem, Mitchem. Ciągle czułam jego zapach. Tęskniłam za nim coraz więcej każdego dnia. To była głupia walka, która rozbiła nas, to naprawdę było śmieszne. Mitch był zawsze w gorącej wodzie kąpany. Ale nie był do kobiet sierotą. Wzięłam głęboki oddech, myśląc o tym. Często myślałam aż za dużo. Zawsze kończyło się tym samym. Nie jedzeniem. Płakałam, gdy czułam zapach jedzenia. Rzuciłam torbę na podłogę i rozejrzałam się po pustym domu.
Przeszłam do kuchni, gdzie otworzyłam szafkę obok lodówki i wyjęłam szklankę. Wzdychając, podeszłam do zlewu i odkręciłam kurek. Z napełnionej szklanki, wzięłam łyk pozwalając chłodnemu płynowi na spłynięcie po moim gardle.
Nie zamknęłam dopływu wody. Spływała z metalowego kranu. Chciałabym jak ta woda, iść na marne. Daleko stąd. Być wolnym.
Potrząsnęłam głową i zakręciłam kran, wycierając rękę w ścierkę. Wylałam resztę wody do zlewu i odstawiłam szklankę. Przeszłam do sypialni, gdzie ubrałam szare dresy i ulubioną bluzę z kapturem. Spojrzałam na siebie w lustrze, stwierdzając że wyglądam jakbym wcale nie sypiała. Miałam podkrążone oczy.
Położyłam się do łóżka, przeczesując włosy. Potrzebowałam snu, ale wiedziałam co będzie. Nie znalazłam niczego, co mogłoby przekonać mnie do spania.
Zastanawiałam się nad jednym. Dlaczego Harry był takim dupkiem wobec mnie. Nie zrobiłam nic takiego. Byłam miła. Porozmawiam z nim o tym następnym razem.
- Więc potrzebuję dwie osoby, które zorganizują następny termin. Najlepiej z tej samej klasy. Prawdopodobnie będą musieli zostać później, aby to zaplanować. Ktoś chętny? – spytała kobieta przedstawiona jako „ Jennifer Parks”. Dużo uczniów popatrzyło na nauczycieli i potrząsnęło głowami, pokazując że nie mają pomysłów.
- Lowri i ja możemy to zrobić – usłyszałam głęboki, zachrypnięty głos mówiący obok mnie. Spojrzałam na Harry’ego, marszcząc brwi.
- Naprawdę? To cudownie! Dzisiejsze spotkanie dobiegło końca. Wspaniały wieczór. Wszyscy wstali odsuwając swoje krzesła i zbierając rzeczy. Westchnęłam chowając długopis i kartkę do czarnej torby. Usłyszałam zdławiony chichot w przeciwległym końcu Sali. Spojrzałam tam szybko, widząc Nialla który wpatrywał się w przyjaciela i śmiał. Nie wiem co jest zabawnego w tej całej sytuacji. Byłam sfrustrowana. Nie miałam zamiaru spędzić więcej czasu z mężczyzną o kręconych włosach. Był niegrzeczny.
- Lowri? – przeczesał palcami swoje nieułożone włosy. Spojrzał na mnie błagalnie. Wyglądał jakby pytał o przebaczenie.
Popatrzyłam na dół swojej sukienki.
- Nie interesuje mnie rozmowa tu i teraz Harry.
Wiedziałam, że nie mogę na niego wybuchnąć. Nie mogłam tego zrobić, gdyż otaczało nas wielu nauczycieli.
- Myślę, że jutro możemy porozmawiać o tym po lekcjach. Dobrze, panie Styles? – oklaskiwałam siebie za ten oficjalny ton.
- Nie – spojrzał na mnie jak dziecko. To było słodkie, ale nie mogłam tak myśleć. Szybko odepchnęłam od siebie to stwierdzenie. – Chcę porozmawiać o tym teraz. – patrzył mi w oczy, robiąc kilka kroków. – Chodźmy do twojej Sali. Mamy kwestie do umówienia.
Cofnęłam się do tyłu.
- Nie. Jutro się zobaczymy panie Styles.
Podeszłam do drzwi i je popchnęłam. On myśli, że zawsze będę robić to co on mówi? Myli się. Szybko zbiegłam po schodach do głównych drzwi szkoły i wyszłam z budynku. Cały dzień w zamknięciu. Aż przyjemnie wdychać świeże powietrze.
Poszłam do mojego auta, które otworzyłam pilotem. Torbę wrzuciłam na siedzenie pasażera. Zapięłam swój pas i ruszyłam. Zatrzymałam się pod swoim domem i westchnęłam, przeczesując palcami włosy. Wolnym krokiem udałam się do środka. Kiedyś dzieliłam ten dom z chłopakiem, Mitchem. Ciągle czułam jego zapach. Tęskniłam za nim coraz więcej każdego dnia. To była głupia walka, która rozbiła nas, to naprawdę było śmieszne. Mitch był zawsze w gorącej wodzie kąpany. Ale nie był do kobiet sierotą. Wzięłam głęboki oddech, myśląc o tym. Często myślałam aż za dużo. Zawsze kończyło się tym samym. Nie jedzeniem. Płakałam, gdy czułam zapach jedzenia. Rzuciłam torbę na podłogę i rozejrzałam się po pustym domu.
Przeszłam do kuchni, gdzie otworzyłam szafkę obok lodówki i wyjęłam szklankę. Wzdychając, podeszłam do zlewu i odkręciłam kurek. Z napełnionej szklanki, wzięłam łyk pozwalając chłodnemu płynowi na spłynięcie po moim gardle.
Nie zamknęłam dopływu wody. Spływała z metalowego kranu. Chciałabym jak ta woda, iść na marne. Daleko stąd. Być wolnym.
Potrząsnęłam głową i zakręciłam kran, wycierając rękę w ścierkę. Wylałam resztę wody do zlewu i odstawiłam szklankę. Przeszłam do sypialni, gdzie ubrałam szare dresy i ulubioną bluzę z kapturem. Spojrzałam na siebie w lustrze, stwierdzając że wyglądam jakbym wcale nie sypiała. Miałam podkrążone oczy.
Położyłam się do łóżka, przeczesując włosy. Potrzebowałam snu, ale wiedziałam co będzie. Nie znalazłam niczego, co mogłoby przekonać mnie do spania.
Zastanawiałam się nad jednym. Dlaczego Harry był takim dupkiem wobec mnie. Nie zrobiłam nic takiego. Byłam miła. Porozmawiam z nim o tym następnym razem.
~~~~~~~~~~~~*~~~~~~~~~~~~
TEGO ROZDZIAŁU TO JA KURWA W OGÓLE NIE OGARNIAM, AMEN.
autorka oryginału ~Harry_hurts_me
Autor:
Polecam Goodbook
poniedziałek, 23 czerwca 2014
5. Battlefield
~Dwa tygodnie później~
Ktoś zapukał do drzwi, kiedy pochylałam się nad papierami. Podniosłam wzrok, zauważają kręcone włosy w drzwiach. To był czas, kiedy nie miałam lekcji ósmej, dzięki bogu.
- Witaj Harry – posłałam mu uśmiech. Wróciłam wzrokiem do testów leżących przede mną. Westchnęłam, biorąc mój czerwony długopis i pisząc duże „D”. Po chwili z powrotem spojrzałam na Harry’ego, skupiając na nim całą swoją uwagę. Wsunął dłonie do kieszeni czarnych spodni. Obcisła, niebieska koszula idealnie opinała jego mięsnie.
- Mamy dzisiaj inne spotkanie. Zastanawiałem się czy nie potrzebujesz, abym cię zaprowadził.
To było słodkie. Wyglądał na zakłopotanego.
- Tak? – spytałam. Skinął głową.
Patrzyłam na niego przez dłuższy czas, zanim odpowiedziałam.
- Nie masz zajęć na które musisz wracać?
Spojrzał na mnie, a na jego twarzy pojawił się uśmiech.
- Nie. Również mam wolną ósmą lekcję – nerwowo westchnął. – Możemy po prostu porozmawiać?
Rozmawiać?
- O czym?
Jego zielone oczy wbiły się we mnie, przeszywając mnie wzrokiem.
- Ja po prostu…nie wiem o tobie wiele. Wiem jak masz na imię i że masz wolną lekcję – zaśmiał się cicho. – Więc możemy się poznać.
Popatrzyłam na duży stos testów przede mną. Podejrzewam, że będą one musiały poczekać.
- Um, okay – zamknęłam marker i wskazałam, aby usiadł. Pociągnął krzesło z pobliskiej ławki i zajął miejsce. Wypuściłam powietrze z ust, wstając. Przesiadłam się naprzeciwko niego. Obróciłam krzesło tak, aby być twarzą do niego i uniosłam brwi.
- Więc dlaczego zdecydowałaś się być nauczycielem? – spytał, spoglądając na mnie nerwowo.
Przeczesałam palcami włosy, odpowiadając.
- Uczenie zawsze mnie interesowało. Wiedziałam, że cudownie jest pracować z dzieciakami – uśmiechnęłam się niepewnie.
- Lubisz dzieci? – spytał unosząc brew, najwidoczniej zdziwiony.
- Tak?
- Nie byłaś tu tyle, aby wiedzieć do czego są zdolny – mruknął, wywracając oczami.
- Więc czemu uczysz?
Zielone oczy wpatrywały się we mnie. Mężczyzna seksownie zagryzał wargę.
- Lubię dyscyplinę – powiedział surowo, powodując że moje usta się otworzyły.
- Lubisz to?
Potrząsnęłam głową i spojrzałam w podłogę. Prawda jest taka, że chciał abym wiedziała. On lubi kontrolę i dyscyplinę. Ciągnęłam za kraniec ciemno niebieskiej sukienki, zdenerwowana.
- No…uh Ile masz lat Harry? – zmieniłam szybko temat.
Brunet spojrzał na swoje buty, później na moje dłonie miętolące sukienkę i powrócił do mojej twarzy.
- Mam 24 lata. Domyślam się, że ty masz 22 lata, jeśli to jest twój pierwszy rok nauki. – powoli potaknęłam głową. Uśmiechnął się z triumfem. – Hm, dobrze Lowri. Więc opowiedz coś o sobie. Od zawsze mieszkasz w Londynie? Wiesz, ja przeniosłem się tutaj z Cheshire.
Westchnęłam niezręcznie.
- Ja…ja też się przeniosłam tutaj. Mieszkałam w Cardiff.
- Przeprowadziłaś się tu całkiem sama? Nie wzięłaś faceta ze sobą?
Zgłupiałam. O czym on mówi?
- Faceta?
- Tak, Lowri. Twój chłopak? - jego oczy powiększają się ze zdziwienia. – Znaczy, może masz dziewczynę i co jest oczywiście w porządku – dodał szybko.- Nie mam na myśli, że powinnaś mieć chłopaka, ale jeśli masz dziewczynę to to jest…
Przerwałam jego dziwną wypowiedź.
- Harry, jestem hetero – zachichotałam cicho, a jego ciało rozluźniło się. – Ale nie. Nie mam chłopaka. Jestem wolna. – spojrzałam na swoje niebieskie paznokciem i wróciłam wzrokiem na niego. – A co z tobą? Masz dziewczynę? – przerwałam na moment. – no…lub chłopaka?
Musiałam powiedzieć coś źle. Harry spojrzał na mnie czarnymi od gniewu oczami. Wystraszyłam się. Ale co ja takiego zrobiłam? Zaciskał i rozluźniał pięść zdenerwowany.
- Nie mam dziewczyny – teraz jego szczęka mocno się zacisnęła.
- I chłopaka też? – dokuczałam mu. Ale jego szczerość i gniew sprawiły, że szybko żałowałam tego co powiedziałam.
- Nie. Lowri. Nie potrzebuję go. – odpowiedział szybko odwracając się, lecz moja ręka chwyciła go za ramię i popchnęła z powrotem na krzesło. Wyprostował się przez mój dotyk, wskazując że mam go puścić.
- Harry, dlaczego się tym denerwujesz? Zadałam ci tylko pytanie – nie rozumiałam jak on może być Harry’m, który w jednej chwili chce rozmawiać, a w drugiej wpada w agresję. Wstał, a jego silne ciało, wysoko górowało nad moim siedzącym.
- Nie chcę być z tobą w prywatnych stosunkach.
Poważnie mówił? Ja powiedziałam mu o sobie. Dlaczego on nie mógł tego samego? Wstałam, ale wciąż byłam o wiele niższa od niego. Patrząc prosto mogłam widzieć jego brodę, a lepsze to niż wpatrywać się w pasek.
- Nie musisz być dupkiem. Chce się tylko spróbować zaprzyjaźnić. – Harry skulił się przez mój surowy ton, stawiając kilka kroków w stronę drzwi.
- nie masz pieprzonego pojęcia jaki jestem. Nie szydź ze mnie. – wypluł te słowa, kiedy ja zajęłam z powodu jego ostrego tonu. Odwrócił się i poszedł do drzwi, którymi trzasnął za sobą. Zła odsunęłam krzesło. Podeszłam do biurka, zerkając na testy. Nie miałam ochoty na to patrzeć, tym bardziej sprawdzać. Zmiotłam je na koniec mebla. Oparłam ręce na oparciu fotela. Co właśnie się zdarzyło? Podskoczyłam, gdy usłyszałam dźwięk szybko otwieranych drzwi. Zobaczyłam Harry’ego, który gniewnie wmaszerował do Sali. Z grymasem niezadowolenia, trzymał w ręce kopertę.
- Harry?
Nie odpowiedział. Rzucił kopertę na moje biurko i odwrócił się w stronę drzwi.
- Harry!
Wyszedł, zanim jeszcze coś dodałam. Mogłam zanim iść, ale nie chciałam go znów denerwować. A co uczyniło go smutnym? Nie rozumiałam go i nie nigdy nie będę. Odepchnęłam od siebie wszystkie myśli i sięgnęłam po kopertę, którą wściekły rzucił na biurko. Szybko ją otworzyłam zerkając do środka. Westchnęłam smutno, gdy zauważyłam mapę szkoły i pod spodem małą notatkę.
„ Myślę, że to najwyższy czas aby to towarzyszyło ci już ciągle. A ty? – H”
To dalej było nie dojrzałe.
Ktoś zapukał do drzwi, kiedy pochylałam się nad papierami. Podniosłam wzrok, zauważają kręcone włosy w drzwiach. To był czas, kiedy nie miałam lekcji ósmej, dzięki bogu.
- Witaj Harry – posłałam mu uśmiech. Wróciłam wzrokiem do testów leżących przede mną. Westchnęłam, biorąc mój czerwony długopis i pisząc duże „D”. Po chwili z powrotem spojrzałam na Harry’ego, skupiając na nim całą swoją uwagę. Wsunął dłonie do kieszeni czarnych spodni. Obcisła, niebieska koszula idealnie opinała jego mięsnie.
- Mamy dzisiaj inne spotkanie. Zastanawiałem się czy nie potrzebujesz, abym cię zaprowadził.
To było słodkie. Wyglądał na zakłopotanego.
- Tak? – spytałam. Skinął głową.
Patrzyłam na niego przez dłuższy czas, zanim odpowiedziałam.
- Nie masz zajęć na które musisz wracać?
Spojrzał na mnie, a na jego twarzy pojawił się uśmiech.
- Nie. Również mam wolną ósmą lekcję – nerwowo westchnął. – Możemy po prostu porozmawiać?
Rozmawiać?
- O czym?
Jego zielone oczy wbiły się we mnie, przeszywając mnie wzrokiem.
- Ja po prostu…nie wiem o tobie wiele. Wiem jak masz na imię i że masz wolną lekcję – zaśmiał się cicho. – Więc możemy się poznać.
Popatrzyłam na duży stos testów przede mną. Podejrzewam, że będą one musiały poczekać.
- Um, okay – zamknęłam marker i wskazałam, aby usiadł. Pociągnął krzesło z pobliskiej ławki i zajął miejsce. Wypuściłam powietrze z ust, wstając. Przesiadłam się naprzeciwko niego. Obróciłam krzesło tak, aby być twarzą do niego i uniosłam brwi.
- Więc dlaczego zdecydowałaś się być nauczycielem? – spytał, spoglądając na mnie nerwowo.
Przeczesałam palcami włosy, odpowiadając.
- Uczenie zawsze mnie interesowało. Wiedziałam, że cudownie jest pracować z dzieciakami – uśmiechnęłam się niepewnie.
- Lubisz dzieci? – spytał unosząc brew, najwidoczniej zdziwiony.
- Tak?
- Nie byłaś tu tyle, aby wiedzieć do czego są zdolny – mruknął, wywracając oczami.
- Więc czemu uczysz?
Zielone oczy wpatrywały się we mnie. Mężczyzna seksownie zagryzał wargę.
- Lubię dyscyplinę – powiedział surowo, powodując że moje usta się otworzyły.
- Lubisz to?
Potrząsnęłam głową i spojrzałam w podłogę. Prawda jest taka, że chciał abym wiedziała. On lubi kontrolę i dyscyplinę. Ciągnęłam za kraniec ciemno niebieskiej sukienki, zdenerwowana.
- No…uh Ile masz lat Harry? – zmieniłam szybko temat.
Brunet spojrzał na swoje buty, później na moje dłonie miętolące sukienkę i powrócił do mojej twarzy.
- Mam 24 lata. Domyślam się, że ty masz 22 lata, jeśli to jest twój pierwszy rok nauki. – powoli potaknęłam głową. Uśmiechnął się z triumfem. – Hm, dobrze Lowri. Więc opowiedz coś o sobie. Od zawsze mieszkasz w Londynie? Wiesz, ja przeniosłem się tutaj z Cheshire.
Westchnęłam niezręcznie.
- Ja…ja też się przeniosłam tutaj. Mieszkałam w Cardiff.
- Przeprowadziłaś się tu całkiem sama? Nie wzięłaś faceta ze sobą?
Zgłupiałam. O czym on mówi?
- Faceta?
- Tak, Lowri. Twój chłopak? - jego oczy powiększają się ze zdziwienia. – Znaczy, może masz dziewczynę i co jest oczywiście w porządku – dodał szybko.- Nie mam na myśli, że powinnaś mieć chłopaka, ale jeśli masz dziewczynę to to jest…
Przerwałam jego dziwną wypowiedź.
- Harry, jestem hetero – zachichotałam cicho, a jego ciało rozluźniło się. – Ale nie. Nie mam chłopaka. Jestem wolna. – spojrzałam na swoje niebieskie paznokciem i wróciłam wzrokiem na niego. – A co z tobą? Masz dziewczynę? – przerwałam na moment. – no…lub chłopaka?
Musiałam powiedzieć coś źle. Harry spojrzał na mnie czarnymi od gniewu oczami. Wystraszyłam się. Ale co ja takiego zrobiłam? Zaciskał i rozluźniał pięść zdenerwowany.
- Nie mam dziewczyny – teraz jego szczęka mocno się zacisnęła.
- I chłopaka też? – dokuczałam mu. Ale jego szczerość i gniew sprawiły, że szybko żałowałam tego co powiedziałam.
- Nie. Lowri. Nie potrzebuję go. – odpowiedział szybko odwracając się, lecz moja ręka chwyciła go za ramię i popchnęła z powrotem na krzesło. Wyprostował się przez mój dotyk, wskazując że mam go puścić.
- Harry, dlaczego się tym denerwujesz? Zadałam ci tylko pytanie – nie rozumiałam jak on może być Harry’m, który w jednej chwili chce rozmawiać, a w drugiej wpada w agresję. Wstał, a jego silne ciało, wysoko górowało nad moim siedzącym.
- Nie chcę być z tobą w prywatnych stosunkach.
Poważnie mówił? Ja powiedziałam mu o sobie. Dlaczego on nie mógł tego samego? Wstałam, ale wciąż byłam o wiele niższa od niego. Patrząc prosto mogłam widzieć jego brodę, a lepsze to niż wpatrywać się w pasek.
- Nie musisz być dupkiem. Chce się tylko spróbować zaprzyjaźnić. – Harry skulił się przez mój surowy ton, stawiając kilka kroków w stronę drzwi.
- nie masz pieprzonego pojęcia jaki jestem. Nie szydź ze mnie. – wypluł te słowa, kiedy ja zajęłam z powodu jego ostrego tonu. Odwrócił się i poszedł do drzwi, którymi trzasnął za sobą. Zła odsunęłam krzesło. Podeszłam do biurka, zerkając na testy. Nie miałam ochoty na to patrzeć, tym bardziej sprawdzać. Zmiotłam je na koniec mebla. Oparłam ręce na oparciu fotela. Co właśnie się zdarzyło? Podskoczyłam, gdy usłyszałam dźwięk szybko otwieranych drzwi. Zobaczyłam Harry’ego, który gniewnie wmaszerował do Sali. Z grymasem niezadowolenia, trzymał w ręce kopertę.
- Harry?
Nie odpowiedział. Rzucił kopertę na moje biurko i odwrócił się w stronę drzwi.
- Harry!
Wyszedł, zanim jeszcze coś dodałam. Mogłam zanim iść, ale nie chciałam go znów denerwować. A co uczyniło go smutnym? Nie rozumiałam go i nie nigdy nie będę. Odepchnęłam od siebie wszystkie myśli i sięgnęłam po kopertę, którą wściekły rzucił na biurko. Szybko ją otworzyłam zerkając do środka. Westchnęłam smutno, gdy zauważyłam mapę szkoły i pod spodem małą notatkę.
„ Myślę, że to najwyższy czas aby to towarzyszyło ci już ciągle. A ty? – H”
To dalej było nie dojrzałe.
Autor:
Polecam Goodbook
Subskrybuj:
Posty (Atom)